Zmiana nazwy stacji metra na SGH - Pole Mokotowskie pod znakiem zapytania
Taka modyfikacja, to koszt nawet miliona złotych
08.06.2015 16:10
W stolicy zarówno Uniwersytet Warszawski, jak i Politechnika mogą pochwalić się "własnymi" nazwami stacji w metrze. Od jakiegoś czasu o zmianę walczy również Szkoła Główna Handlowa. Jak pisaliśmy o tym na WawaLove.pl (* SGH walczy o nową nazwę stacji metra*), z początkiem maja do Rady Warszawy wpłynął wniosek w tej sprawie, skierowany przez byłego rektora SGH (a obecnie senatora Platformy Obywatelskiej) Marka Rockiego. Proponowaną zmianę popiera wielu znanych polityków m.in. Tomasz Siemoniak, Andrzej Halicki, Dariusz Rosati czy Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Kluczową kwestią jest położenie naszego kampusu. Znajduje się on bezpośrednio nad stacją metra, znacznie bliżej aniżeli w przypadku dwóch pozostałych stołecznych uczelni. Ponadto takie rozwiązanie jest powszechnie przyjęte w wielu światowych metropoliach np. Nowym Jorku czy Londynie. Nie ukrywam, że liczymy na pozytywne rozpatrzenie złożonego wniosku - powiedział WawaLove.pl Marcin Poznań, rzecznik SGH. Odmienne stanowisko zajmują eksperci z miejskiego zespołu nazewnictwa, którzy nie chcą zgodzić się na proponowaną zmianę. Przekonują, że istniejąca nazwa już się utrwaliła, a koszty takiej operacji to około milion złotych.
- Taka zmiana, to duże przedsięwzięcie, które wiąże się ze zmianami w całym systemie informacji pasażerskiej - poinformowała WawaLove.pl Anna Bartoń, rzecznik prasowy Metra Warszawskiego . Skala takiego przedsięwzięcia jest ogromna. Nie wystarczy zmiana nazwy przystanków przy Polu Mokotowskim. - Jeśli taka decyzja by zapadła, modyfikacja w całym systemie informacji pasażerskiej potrwałaby około kilku tygodni. Musielibyśmy zmienić nazwy na każdym przystanku wszystkich autobusów, które zatrzymują się przy Polach Mokotowskich. To ogromna liczba rozkładów jazdy. Dodatkowo nowe oznakowanie stacji i parkingu P+R - mówi WawaLove.pl Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM . Dodaje, że koszt takiej zmiany oscylowałby w granicach ok. kilkunastu tysięcy złotych.
Głosy mieszkańców są podzielone
Warszawiacy w różny sposób reagują na propozycje zmiany nazwy stacji metra. Niezależnie od wieku, głosy są mocno podzielone. - Uważam, że jest to świetny pomysł. Politechnika Warszawska ma swoja nazwę metra, więc SGH też ją powinno mieć - mówi 23-letni Damian. Są też warszawiacy, którzy uważają, że kilkaset tysięcy złotych to koszt zdecydowanie za duży: - Te pieniądze pójdą z naszej kieszeni - kieszeni podatników. Takie pieniądze można wykorzystać na coś bardziej pożytecznego - dodaje jedna ze studentek SGH. Niektórzy mieszkańcy w tej propozycji widzą tylko i wyłącznie polityczne zagrania: - Politycy pewnie chcą w ten sposób zdobyć głosy studentów. Jeśli im na tym zależy - niech zmieniają. Ale nie za nasze pieniądze - powinni sami znaleźć na to fundusze - mówi pan Jan, który od urodzenia mieszka w Warszawie.
Przeczytaj też: Nietypowa sytuacja w metrze? Pomogą zwykli pasażerowie