Zbiegły kangur wciąż nieuchwytny
Kangur, który uciekł z minizoo w Dziekanowie Leśnym, znów był widziany na Sadybie. Mimo akcji warszawskiej straży pożarnej, nie udało się go złapać
O sprawie pisaliśmy pod koniec grudnia. Dwa kangury zbiegły jakiś czas temu z *parku rozrywki "Monpeplandia" z Dziekanowa Leśnego.* Mimo wielu poszukiwań zwierząt nie udało się pochwycić. Jeden z nich zginął pod kołami samochodu na trasie nr 7. O drugim nie było wieści.
Przeczytajcie więcej: Po Sadybie biega... kangur!
Ostatnie doniesienia mówią, że kangur wciąż przebywa na Sadybie, w okolicy ul. Powsińskiej. Ostatnio był widziany przy Muzeum Wojska Polskiego. Niestety nie udało się go złapać.
Jak wyjaśnił dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego Andrzej Kruszewicz, mimo, że kangury żyją w zupełnie innym klimacie, ten ma spore szanse, by przetrwać zimę w naszym kraju, bo jest zwierzęciem bardzo odpornym. - O świcie w Australii może być nawet poniżej zera. To jest zwierzę, które w interiorze Australii, gdzie są tylko suche patyki, może się nimi odżywiać. Jeżeli są jakieś krzywy liściaste, czy jakaś sucha trawa, to jest dla niego przysmak. Gdyby było dużo śniegu i silny mróz, nie dałby sobie rady - powiedział na antenie Radia Dla Ciebie .
Andrzej Kruszewicz przestrzegał, aby pod żadnym pozorem nie próbować łapać kangura samemu, bo potrafi solidnie podrapać. __
Apelujemy do warszawiaków, jeśli zobaczą kangura, warto wezwać Ekopatrol Straży Miejskiej (numer telefoniczny 986). Może w końcu da im się go złapać.
Źródło: IAR