Warszawscy policjanci znęcali się nad zatrzymanym!
Bicie pałką, zaklejanie ust i nosa taśmą, wymuszanie zeznań
"Coś sobie przypomniałeś? Nie? Nie wal z nami w ch... - mówią do świadka policjanci . Uderzają pałką w pięty. On krzyczy, zaklejają mu usta taśmą, zatykają nos. Znowu biją. Tak według prokuratury wymuszali zeznania funkcjonariusze elitarnego wydziału Komendy Stołecznej Policji". Sprawę opisuje Wyborcza.pl .
Nie chodzi o zwykłych policjantów, ale o elitę warszawskiej policji - Wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstwami. Trafiają do niego najtwardsi, mają do czynienia z najtrudniejszymi sprawami, najgroźniejszymi przestępcami. To o nich opowiadają seriale "Pitbull" czy "Glina".
Tym razem to nimi zajęła się prokuratura. Chodzi o przesłuchanie w pokoju 258, jakie przeprowadził właśnie wydział do walki z terrorem w sprawie napadu rabunkowego, w którym zginęło kilkaset tysięcy złotych. Policja wytypowała czterech sprawców, ale zatrzymała trzy osoby - czwartej nie mogli znaleźć. Policjanci nie zastali go w domu, do którego weszli wywalając drzwi młotami. Podejrzany, gdy dowiedział się, że szuka go policja, sam przyszedł na komendę.
Wówczas rozpoczął się horror. "Przesłuchanie rozpoczęło czterech mężczyzn. Mówią, żebym przyznał się do spalenia torby. Nie zgodziłem się. Wtedy powiedzieli: zdejmij buty. Zsunąłem je nogami (...) Drugi założył gumowe rękawiczki, wyjął gumową pałkę, ścisnął moje nogi, aby ograniczyć swobodę ruchu i zaczął bić po piętach. Przerwa. Coś sobie przypomniałeś? Nie? I dalej to samo" - mówi Wyborczej poszkodowany.
Mimo, że przesłuchiwany błagał by przestali, po przerwie rozpoczynali od nowa. Mężczyźnie m.in. oklejono głowę taśmą klejącą, kolanami naciskano z całej siły na klatkę piersiową, bito po piętach i duszono. Po wszystkim powiedział, że podpisze wszystko. Gdy spotkał się później z innymi funkcjonariuszami, odwołał poprzednie zeznania. Policja nie ma żadnych dowodów jego przestępstwa, nie przedstawia mu też zarzutów.
Po wypuszczeniu mężczyzna udał się do lekarza sądowego na obdukcję. Ślady pobicia były na tyle widoczne, że Prokuratura Rejonowa w Warszawie rozpoczęła śledztwo. Oczywiście poszkodowany nie miał żadnych świadków. Mimo to dwóm policjantom postawiono zarzuty. Akt oskarżenia wpłynął niedawno do sądu. Policjanci twierdzą, ze są niewinni.
Prokuratura uznała, że zeznania poszkodowanego wystarczą do oskarżenia dwóch najbardziej aktywnych policjantów. Zostaną oskarżeni o przekroczenie uprawnień i wymuszenie zeznań siłą.
Poszkodowanemu nigdy nie udowodniono udziału w napadzie.