Warszawa. Zamieńmy ręce na nogi. Przyciski na przejściach do wymiany?
Pandemia koronawirusa zmusza nas do zmiany zachowań i wzmożonej ostrożności. Unikamy w sferze publicznej kontaktów nie tylko z ludźmi, ale i z przedmiotami. Mogły być przecież dotykane przez zakażonych, którzy zostawili na nich wirusa. W wielkich miastach szykuje się zmiana działania przejść dla pieszych.
Może trzeba będzie też zmienić mechanizmy sterujące warszawskimi światłami? Od ponad dwóch miesięcy przyciski na przejściach dla pieszych w Warszawie są pozaklejane czarną taśmą i wyłączone. To przypomnienie i ostrzeżenie, by nie dotykać niepotrzebnie guzików, które usprawniały sterowanie światłami.
Jeśli pieszych czekających na przedostanie się na drugą stronę ulicy nie ma, pojazdy mają cały czas zielone światło i mogą swobodnie przejeżdżać. Jeśli pieszy wciśnie guzik, zielone zaświeci się przy zebrze. To naprawdę działa, choć wielu w to wątpi - po prostu trzeba chwilę poczekać.
Być może już niedługo zamiast sygnalizatorów, które musimy dotknąć dłonią, powstanie sygnalizacja świetlna uruchamiana nogą. Pierwsze takie urządzenia, jak czytamy w magazynie Whitemad, już są testowane.
O rozwiązaniu, które kilka lat temu zaproponował australijski projektant i architekt David Wood z pracowni Nielsen Design Associates, przypomnieli sobie w czasie pandemii projektanci z brytyjskiej pracowni Forward. Postanowili stworzyć przyciski, które będą uruchamiane nie za pomocą dłoni, a za pomocą nogi.
Do wykonania takich guzików używany ma być wytrzymały i łatwy do oczyszczenia materiał - aluminium lub mocny plastik. Sygnalizacja świetlna “DropKick” ma ograniczyć roznoszenia bakterii i wirusów, które mogą osadzać się na przyciskach, które każdego dnia dotykają setki, a czasem tysiące osób.
#
Użycie stopy do przełączania świateł jest nie tylko bardziej higieniczne, ale także ergonomiczne. Okazuje się także, że stworzenie DropKick poprzedziły obserwacje prowadzone przez projektantów; ponoć mieszkańcy dużych miast, w obawie przed dotknięciem dłonią guzika i przeniesienia na rękę bakterii i wirusów, podnosili nogi i uruchamiali sygnalizator butem.
Ciekawe, czy warszawskie przełączniki sygnalizacji zostaną zaklejone, czy ulegną odmrożeniu. Być może i w stolicy czeka nas rewolucja w tym zakresie. Pewnie prędzej niż przerobieniu na nożne urządzenia zostaną one podmienione na nowsze, umożliwiające na bezdotykową zmianę.
Teraz w stolicy istnieje blisko 800 punktów z sygnalizacją świetlną. Ponad 500 z nich to już najnowszej generacji sygnalizacja adaptacyjna, dostosowująca długość sygnału zielonego do natężenia ruchu dzięki detektorom wykrywającym ruch samochodów, rowerów i pieszych.
Detekcja pojazdów jest możliwa dzięki zatopieniu w powierzchnię jezdni pętli indukcyjnych. Od kilku lat automatyczna detekcja obejmuje również rowerzystów i pieszych. Aby lepiej poinformować użytkowników, wszystkie takie skrzyżowania zostały oznaczone za pomocą specjalnych naklejek informacyjnych.