Warszawa. Zamek Królewski. 82 lata od zburzenia, pół wieku od początków odbudowy
Początki odbudowy, która długo po wojnie stała pod znakiem zapytania, były wielką mobilizacją nie tylko warszawiaków, ale i społeczeństwa całej Polski. To ofiarność ludzi, kupujących cegiełki, wpłacających datki, zbierających środki na kolejne inwestycje, doprowadziła do odtworzenia zabytku, bez którego nikt już nie wyobraża sobie stolicy.
17.09.2021 16:39
W pierwszych dniach września 1939 roku zamek został zbombardowany, jednak muzealnicy, pod kierunkiem profesora Stanisława Lorentza, uratowali niektóre elementy wystroju wnętrz i dzieła sztuki. Schowali też skrupulatnie wiele dokumentów, w tym wszelkie plany, szkice, ryciny przedstawiające Zamek i jego wnętrza. To dzięki nim rekonstrukcja nie jest taż tak odległa od oryginału.
Jednak 17 września ta znacząca dla Polaków przez wiele wieków budowla zamieniła się w stertę gruzu. Niemcy podłożyli ładunku wybuchowe i wysadzili zabytek w powietrze.
W latach odbudowy Starówki i wielu cennych zabytków temat Zamku Królewskiego uznawany był za mniej znaczący. W rzeczywistości nie było zbyt wielkiego entuzjazmu komunistycznych władz wobec tej koncepcji. Z ostateczną decyzją zwlekano aż ćwierć wieku.
- Wcześniej nie było chęci ze strony władz. To był i jest symbol niepodległości, trwałości państwa polskiego i długiej tradycji sięgającej do czasów I Rzeczpospolitej, a tradycje komunistów zaczynały się od rewolucji październikowej. Zamek tym samym nie pasował do wizji historii przedstawianej w propagandzie i podręcznikach szkolnych.
Dopiero dramatyczne wypadki grudniowe na Wybrzeżu w 1970 roku, masakra strajkujących robotników i następująca po niej wymiana władz komunistycznych stworzyły atmosferę do odbudowy - mówił Polskiemu Radiu Konrad Fijałkowski, dyrektor Zamku Królewskiego.
Warszawa. Zamek Królewski powstał dzięki entuzjazmowi i oddaniu społeczeństwa. Ludziom naprawdę zależało
Profesor uważa, że Edward Gierek, nowy sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, chciał zyskać taką decyzją aprobatę i zaufanie społeczeństwa. - Zgoda udzielona na rekonstrukcję Zamku Królewskiego była obarczona jednym warunkiem. Miała dokonać się siłami społecznymi, czyli ze składek i wysiłkiem społeczeństwa. W gospodarce centralnie planowanej, która znajdowała się w stanie wiecznego niedoboru, władze liczyły, że nie wystarczy cegieł, cementu ani mocy przerobowych i plan odbudowy legnie w gruzach - mówił dyrektor.
Jednak, jak się okazało, rządzący zostali zaskoczeni. Bo naprawdę miliony Polaków w kraju, ale także za granicą, natychmiast zareagowały. Licznie wpłacano pieniądze na konto i do skarbonki, która stała na placu Zamkowym. Ten widok pieniędzy, ujawniający się dzięki szybkom skarbonki i ekscytujący biedne w sumie społeczeństwa swoją codzienną obfitością, był czymś, co zapamiętywali uczestnicy wycieczek do stolicy.
Ci, którzy mieli mniej do zaoferowania ze skromnych budżetów, zgłaszali się jako ochotnicy do pracy przy odbudowie. Ludzkie zaangażowanie sprawiło, że nadwyżki materiałów budowlanych trafiały natychmiast na plac budowy Zamku Królewskiego.
To dlatego budowa trwała tak krótko. W 1984 roku pierwsi zwiedzający mieli szczęście wejść do wnętrza odbudowanego obiektu architektonicznego, gotowego na przyjęcie gości.