Warszawa. Wysiadł z auta z maczetą. Nie podobał mu się sposób podróży
Zatrzymano mężczyznę, który miał maczetą uszkodzić bmw kierowcy jadącego trasą S2. Nie spodobał mu się sposób jego jazdy. 36-latek jest podejrzany m.in. o groźby karalne, umyślne uszkodzenie mienia i przywłaszczenie samochodu.
Mariuszowi Ł. jadącemu lewym pasem trasą S2 nie spodobało się, że jadące przed nim zabytkowe BMW za późno zjechało na prawy pas. - Wzburzony tą sytuacją, podczas zjazdu z trasy na ulicę Puławską w kierunku Ursynowa, zajechał mu drogę, zmuszając kierowcę do hamowania. Po czym wysiadł z auta z kilkudziesięciocentymetrową maczetą i zaczął nią uderzać w maskę i słupki zabytkowego, drogiego auta, w którym siedział przerażony pokrzywdzony ze swoją żoną. Przy tym 36-latek wykrzykiwał groźby pozbawienia ich życia. Następnie wrócił do skody i pojechał dalej - relacjonował rzecznik ursynowskiej policji podkom. Robert Koniuszy.
Po zdarzeniu pokrzywdzeni zgłosili sprawę na policję. - Funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego kilka dni po zdarzeniu na ulicy Liwskiej na warszawskim Targówku. Mężczyzna jechał volkswagenem. W trakcie kontroli okazało się, że ma dwa aktualne sądowe zakazy prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych obowiązujące do 2027 roku - podał policjant. W trakcie przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli kluczyki od skody, a w niej maczetę, którą uszkodził samochód.
Podejrzany usłyszał zarzuty za groźby karalne, umyślne uszkodzenie mienia, przywłaszczenie samochodu skoda octavia oraz naruszenie sądowych zakazów. Grozi mu co najmniej 5 lat więzienia.
Co z obowiązkiem szczepień? Ministerstwo Zdrowia odpowiada
- Nie po raz pierwszy ursynowscy kryminalni mieli do czynienia z 36-letnim mieszkańcem tej dzielnicy. Mężczyzna w przeszłości był skazywany i siedział w więzieniu za groźby karalne, rozboje, pobicia, narkotyki oraz niestosowanie się do sądowych zakazów. Przepisy prawa miał za nic - powiedział policjant.
Dodał też, że mężczyzna pod koniec lipca jechał skodą octavią, którą pożyczył od swojej znajomej, a później nie chciał jej oddać. - Kiedy właścicielka auta upomniała się o nie, powiedział, żeby się zamknęła, bo ją zabije. Kobieta odpuściła, ale powiadomiła o tym policjantów - tłumaczył funkcjonariusz.