Warszawa. Tragiczny wypadek na Bielanach. Mieszkańcy mają dość. Jesteśmy na proteście
Warszawa. Tragiczny wypadek na Bielanach poruszył wszystkich. Mieszkańcy zaplanowali protest, by zwrócić uwagę na niebezpieczne miejsce dla pieszych, gdzie w weekend zginął mężczyzna. Uratował bliskich, ale sam nie był w stanie już uciec przed kierowcą BMW.
21.10.2019 18:02
"Na przejściu dla pieszych na rogu Sokratesa i Petofiego na Bielanach, na oczach swojej żony i małego dziecka, zginął człowiek. Nie możemy przechodzić nad takimi zdarzeniami do porządku dziennego" - czytamy w opisie wydarzenia na Facebooku.
Organizatorzy akcji chcą pokazać, że "władzom samorządowym i krajowym, że domagamy się zmian w infrastrukturze i w prawie". "Warszawa jest jedną z najniebezpieczniejszych stolic europejskich, jeśli chodzi o pieszych" - przekonują.
Uczestnicy protestu mają w poniedziałek zapalić znicz. "Pospacerujmy po przejściu dla pieszych i pokażmy, że nie zgadzamy się spychanie bezpieczeństwa pieszych na dalszy plan" - można przeczytać w zapowiedzi.
Do śmiertelnego wypadku doszło w niedzielę po godz. 13. 31-letni kierowca BMW potrącił pieszego, który przechodził przez przejście przy ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach.
Jeden z świadków wskazuje na to, że kierowca BMW jechał z "olbrzymią prędkością". Szacuje, że osiągnął prędkość 100 kilometrów na godzinę. - Nawet nie hamował. Po prostu z całym impetem uderzył w mojego przyjaciela - dodał.
Jak wynika z jego relacji, mężczyzna zdążył jeszcze odepchnąć żonę z synem, ratując ich życie - Odkręcił się, żeby uciec, ale niestety już nie zdążył. Sam wypadek był naprawdę makabryczny - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl