Warszawa. Strach na Ursynowie. Będzie zakaz palenia przed blokiem?
Palacze z Ursynowa w panice. Media obiegła wiadomość o planach ukrócenia praktyk delektowania się papierosowym dymem nie tylko na balkonach, ale także pod budynkami mieszkalnymi. Takie restrykcje wprowadzać mają niektóre ursynowskie spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.
O tym, że w niektórych miejscach pojawią się wkrótce tabliczki surowo zakazujące palaczom uprawiającym swój nałóg wystawania przed klatką lub pod oknami współmieszkańców, napisał lokalny portal Halo Ursynów. To propozycja, którą - według portalu - "rozważają" niektóre wspólnoty i spółdzielnie. To mają być strefy wolne od dymu, ustanowione w różnych miejscach dzielnicy.
Funkcjonować mają tak samo, jak zakazy palenia na placykach zabaw dla dzieci, terenach wokół szkół, przedszkoli czy placówek zdrowia. Czyli w praktyce w zależności od zdyscyplinowania społeczeństwa.
Do takich planów nie przyznaje się jednak żadna z większych ursynowskich spółdzielni mieszkaniowych. Telefoniczny rekonesans wskazuje jednak na to, że w wielu miejscach z takimi postulatami szturmują administratorów zasobów mieszkaniowych niektórzy lokatorzy.
- Nic mi nie wiadomo o takim projekcie. Zresztą nie wiadomo, na jakim przepisie by to mogło być osadzone. Ale problem palenia na klatkach, balkonach i pod oknami u nas jest, jak zresztą wszędzie - usłyszeliśmy w dziale organizacyjnym Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego Ursynów.
Warszawa. Zakaz palenia pod budynkami mieszkalnymi? "Nie ma podstaw prawnych"
Zarządcy substancji mieszkaniowej dzielnicy zapewniają, że nie ma żadnych przygotowań do takich rewolucji. - Jasne, że ludzie się skarżą, ale nie ma podstaw prawnych - mówi jedna z pracownic.
Podobne odpowiedzi usłyszeć można było w Pracowniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, Spółdzielni Mieszkaniowej "Międzynarodowa" i w sekretariatach innych dużych spółdzielni.
Na niektórych ursynowskich budynkach, na przykład przy ulicy Dereniowej z nową zabudową, nad wejściami do klatek schodowych już kilka miesięcy temu pojawiły się znaczki z przekreślonym dymiącym papierosem. Jednak to inicjatywa mieszkańców, którym przeszkadzało to, że klienci niewielkiego pasażu handlowego z Biedronką, Żabką, piekarnią i osiedlowym sklepem wędliniarskim siadali na betonowych kwietnikach i palili papierosy. Tabliczki nie mają więc nic wspólnego z rozwiązaniami systemowymi, są raczej prośbą niż zakazem, którego złamanie może przynieść skutki w postaci mandatu.
Faktycznie żadne odgórne przepisy nie regulują, gdzie palenie mogłoby być dozwolone, a gdzie zakazane. Pozostają przepisy porządkowe czy też regulamin. Każda spółdzielnia czy wspólnota może ustanowić swoje zasady i później się na nie powoływać. Dotyczyć one jednak mogą części wspólnej budynku.
Dlatego też na niczym spełzły plany zakazania palenia na balkonach, choć paskudny zwyczaj dmuchania dymem papierosowym w okna sąsiadów piętnuje, jak wynikało z przeprowadzonej wiosną w mediach społecznościowych ankiety stołecznej radnej Renaty Niewiteckiej, większość warszawiaków.
- Przeprowadziłam też sondę, w której udział wzięli mieszkańcy różnych miast. Wzięło w niej udział 12 tysięcy osób, a 8 tysięcy jest za zakazem. Zainteresowanie wprowadzeniem takiego przepisu jest bardzo duże - powiedziała Wirtualnej Polsce radna Renata Niewitecka. Opowiada, że dostała bardzo dużo mejli. Za inicjatywę dziękują ludzie, których życie zmieniło się w koszmar nie tylko z powodu palących na balkonach sąsiadów. W skrajnych przypadkach niektórzy decydują się na przeprowadzkę. Ale według stanowisk niektórych mieszkańców, balkon obejmować powinno święte prawo własności.
- A jednak regulaminy ustalone przez niektórych zarządców skutecznie eliminują takie zachowania jak trzepanie dywanów, dokarmianie miejskich ptaków na parapetach i balkonach, grillowanie czy nieprzystojne zachowanie. Podobnie uczynić można niedozwoloną czynność, która zatruwa życie innym. I to dosłownie, bo bierne palenie też może być szkodliwe i powodować choroby - mówi stołeczna radna.
Zakaz palenia papierosów na balkonie. Jest już projekt ustawy
Renata Niewitecka mówi, że projekt ustawy zakazującej palenia na balkonach jest już gotowy i obiecuje, że dołoży starań, by doprowadzić do jego wprowadzenia. Potrzeba 15 posłów, którzy zgodzą się zgłosić projekt w ramach inicjatywy ustawodawczej. Można też zgłosić projekt w postaci obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Po podpisaniu przez 100 tysięcy osób projekt złożyć można będzie do Marszałka Sejmu.
Wtedy taki zakaz byłyby nie przepisem, a umową społeczną. I wówczas też mógłby jeszcze objąć inne miejsca w budynkach mieszkalnych. Teraz w praktyce nie ma przepisów regulujących możliwość i zasady organizowania strefy wolnej od dymu tytoniowego na terenie wspólnot mieszkaniowych, a egzekwowanie takiego zakazu jest niemożliwe. I to nawet gdy na biurkach w administracji piętrzą się skargi na sąsiadów palących na balkonie. Przestrzeganie zależy jedynie od woli mieszkańców.
Nie znaczy to, jak komentują ursynowianie, których zagadujemy w poszukiwaniu stref z zakazem na tym osiedlu, że wprowadzanie stref bezdymnych mija się z celem. Nawet nieformalne obostrzenia i nakazy mogą w jakiś sposób przemówić do ludzi.
- Już dziś ci kulturalni palacze rozumieją potrzebę empatii i przestrzegania savoir vivre’u. Ludzie zwracają uwagę, przynajmniej większość, na potrzeby innych. Już mało kto bezczelnie zapala fajkę w tłumie, na plenerowym koncercie, w restauracyjnym ogródku, w którym siedzą rodzice z dziećmi. A 10 lat temu, jaki był skandal, że zakazują palenia w zadymionych pubach! Nauczymy się powoli, że palenie to zło dla wszystkich, a świeże powietrze nie zwalnia z troski o innych - mówi mieszkanka Ursynowa.
Od stycznia 2021 zakaz palenia papierosów na balkonach domów wielomieszkaniowych, tarasach, loggiach, jeśli przynajmniej jeden mieszkaniec domu sprzeciwi się paleniu, obowiązuje na Litwie. Kontrowersyjne przepisy wprowadzono dzięki uporowi przeciwników palenia. Za złamanie zakazu grozi kara 60 euro.