Warszawa. Muzyczny patron na Woli. Mieczysław Wajnberg wróci w rodzinne strony
Wybitny kompozytor i pianista, autora muzyki do filmu "Lecą żurawie", mieszkał przy ulicy Żelaznej 66. Jako dwudziestolatek opuścił Warszawę i zamieszkał w Moskwie. Miasto, w którym dorastał, do końca darzył wielkim sentymentem. Od środy będzie patronował wolskiej ulicy.
22.09.2021 20:52
- Symbolicznie przywracamy postać Mieczysława Wajnberga Warszawie i jego dawnym sąsiadom - powiedział Artur Jóźwik, dyrektor Biura Kultury UM Warszawy, przypominając o bliskości ulicy kompozytora i jego warszawskiego adresu.
Mieczysław Wajnberg, pianista zmarły przed 25 laty w Moskwie, urodził się w 1919 roku w stolicy. Jako dziecko i młody chłopak chodził do szkół muzycznych przy Konserwatorium Warszawskim.
Jego dorobek jest imponujący. Stworzył 153 utwory opusowane i dziesiątki utworów kameralnych, między innymi dla kwartetów smyczkowych. Komponował pieśni po polsku, żydowsku i rosyjsku.
Był twórcą wielu popularnych melodii. Pracował dla teatru, radia, cyrku, a także dla filmów. Był autorem muzyki do słynnego w krajach obozu socjalistycznego dramatu wojennego "Lecą żurawie". Obraz ten został wyróżniony Złotą Palmą na festiwalu filmowym w Cannes w 1958 roku.
Warszawa. Muzyczny patron na Woli. Mieczysław Wajnberg wróci w rodzinne strony
Był wszechstronnym twórcą, napisał nawet operę, bazując na tekście Zofii Posmysz "Pasażerka". Jego dzieło, napisane w latach 60., zmaterializowało się na scenie dopiero w 2006 roku, znakomicie sprawdzając się wobec oczekiwań innej generacji widzów.
Muzykę do filmów pisał dla zarobku. W kraju największą popularność zawdzięczał ilustracjom do filmów animowanych Fiodora Chitruka, znanych również widzom polskich "Dobranocek".
W Związku Radzieckim znalazł się latem 1941 roku. Uciekł przed nazistowskimi prześladowaniami wobec Żydów. Dotarł do Taszkientu i znalazł zatrudnienie w operze. W 1943 roku zaczął dostawać zlecenia z moskiewskich teatrów i cyrku, pisał muzykę dla radia.
Sukcesy kompozytora nie ustrzegły go przed dezaprobatą ze strony władz. Krytykowano za pesymizm. Na fali narastającego antysemityzmu w lutym 1953 roku za "burżuazyjny nacjonalizm żydowski" trafił do więzienia na Butyrkach i tylko zgon Stalina uratował mu życie.
Wyjechał z ZSRR tylko raz, w 1966 roku odwiedził ze swoją twórczością "Warszawską Jesień". Był rozczarowany miastem, tak niepodobnym do tego, które opuszczał i do którego tęsknił. Teraz będzie miał swoje miejsce w dzielnicy, która dziś przechodzi największą metamorfozę i z przedwojennej zamienia się dynamicznie w najnowocześniejszą część stolicy.