Warszawa. Mokotowskie dynie. Miejska partyzantka zieleni
Szukać, sadzić, pielęgnować. To pierwsze wcale nie jest trudne. Osieroconych donic i gazonów jest pełno we wszystkich stołecznych dzielnicach. Trzeba w nich sadzić rośliny, a potem podlewać. Dla dobra wszystkich.
19.05.2020 18:03
Adopcje donic miejskich już robią w zbiorowym obywatelskim czynie mieszkańcy Pragi. Prażanie znaleźli sporo pustych elementów miejskiej architektury - dawniej, nawet jeszcze w czasach PRL-u takie betonowe gazony obowiązkowo były obsadzane zielenią, nawet często w tak zwanym czynie partyjnym. Teraz te archaiczne formy w miejskiej przestrzeni znów nabierają urody i wracając do swojej funkcji czynią ulice ładniejszymi.
#
Takie działania podejmują też aktywiści na Mokotowie. Te oddolne akcje zagospodarowania osieroconych donic ogłaszają w mediach społecznościowych i zagrzewają do boju kolejnych samozwańczych ogrodników.
- Sadźcie buraki, sałatę, rzodkiewkę czy buraka liściowego, dbajcie i podlewajcie. Bo dlaczego nie? To nasza wspólna przestrzeń - nawołuje warszawianka i prosi też o podlewanie tych maleńkich ogrodów.
Taka mała partyzantka zieleni i nieformalne zmienianie otoczenia dobrze robi i ludziom, i miastu. Aktywiści nie chcą poprzestać na przyznawanych im przez urzędników społecznych ogrodach, zajmują coraz więcej przestrzeni.