Warszawa. Miłość wieczna tęsknota. Fani pamiętali o drugiej rocznicy śmierci Kory
Na grobie Kory na Powązkach Wojskowych pojawił się we wtorek wzruszający dowód pamięci i wiecznej miłości fanów do tej wielkiej artystki. To tablica przygotowana przez fanklub Maanam i grupę facebookową Kora Królowa Polskiego Rocka.
28.07.2020 14:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To wpisy, które poruszają serce, dowód na to, że Olga Jackowska nadal żyje w pamięci tych, na których jej piosenki i jej wyjątkowa osobowość miały ogromny wpływ. Ludzie piszą, z co są wdzięczni, co dla nich znaczy i że nigdy jej nie zapomną: ”Twoja obecność jak narkotyk”, ”na zawsze pozostaniesz w moim sercu”, ”Jesteś dla mnie najważniejszym drogowskazem, który pokazał mi najlepszą drogę życia”.
Do grupy Kora Królowa Polskiego Rocka, która tę wielką laurkę przy grobie swojej idolki postawiła w drugą rocznicę śmierci, postanowił przystąpić też Mariusz Szczygieł, pisarz, dziennikarz, reportażysta.
”Fani piszą tam, co Korze zawdzięczają i że nigdy jej nie zapomną. Jak wiadomo Nigdy trwa tyle, co życie, czasem z powodu defektów mózgu krócej. Nigdy może przedłużyć się na następne życia (dzieci, wnuków...), jeśli o to zadbamy. Nigdy Louisa Armstronga, Marylin Monroe, czy Eurypidesa szczęśliwie wciąż trwa. Zasłużyć na Nigdy - ciężkie zadanie, przywilej nielicznych. Mam nadzieję, że Kora zawładnie naszym lokalnym Nigdy” - napisał Mariusz Szczygieł.
I zdobył się na własny wpis, tym razem nie na pamiątkowe, drugorocznicowej tablicy fanklubu Kory, lecz na swoim FB. A że mamy do czynienia z mistrzem słowa, te zdania zapewne piękniej niż te lakoniczne, ale również niezmiernie szczere wyznania spuentuje to, czym Kora była niemal dla nas wszystkich.
”Kiedy byłem nastolatkiem, kochałem ją fizycznie i emocjonalnie. Układała moje myśli. ’Czekam na wiatr, co rozgoni ciemne skłębione zasłony…’ - dawało mi w pierwszej połowie lat 80. ulgę w szkolnej opresji. System jest zawsze źródłem cierpień... Zaśpiewane sobie po cichu, dawało nadzieję (wtedy byłem jej fanatykiem). Może nawet pełniło rolę tabletki łagodzącej ból. Dziś te słowa możemy śpiewać tak samo jak wtedy i są bardzo bardzo aktualne. ’Czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony…’, tylko że dawno przestałem być fanatykiem nadziei.