Warszawa. Koronasceptycy idą przez stolicę

"Marsz o Wolność. Zakończyć Plandemię" rozpoczął się o godz. 12.00 na placu Zamkowym. Stamtąd ruszy Podwalem, a następnie ul. Długą, pl. Krasińskich, Miodową i Senatorską przejdzie na pl. Bankowy.

Po Warszawie wcześniej jeździła furgonetka ze szczekaczką, która namawiała, żeby "zdjąć kaganiec i zacząć działać".

Na pl. Zamkowym w południe zgromadziło się około 100 osób. Z każdą chwilą uczestników przybywało. Kwadrans później było ich około 200-300. Wśród nich jest poseł Konfederacji Grzegorz Braun, od dawna wspierający antycovidowców, oraz Paweł Tanajno, lider protestu przedsiębiorców, który też organizował protesty antycovidowe.

Braun był bez maseczki. Rozmawiał też z policjantami w radiowozie pod kolumną Zygmunta, którzy zabezpieczają manifestację. W tym czasie głos z megafonu nawoływał do odmawiania przyjmowania mandatów za brak maseczki.

Polityk Konfederacji w swoim przemówieniu nawoływał, by nie zgadzać się na ingerowanie władzy w to, co zakładają na siebie obywatele i na podejrzewanie, że 40 milionów Polaków jest nosicielami koronawirusa.

Na manifestacji są wyznawcy różnych poglądów. Jedni manifestują przywiązanie do wiary. Z głośników słychać, że "Największą zarazą w Polsce jest zaraza pisowska". Są też transparenty "WHO samo zło”.

Podobne zgromadzenia zapowiadane były także w innych 50 polskich miastach, m.in. we Wrocławiu, w Zielonej Górze, Lublinie, Szczecinie, Gdańsku.

W celu obejścia anty-epidemicznych obostrzeń, organizatorzy przemarszu zarejestrowali siedem małych zgromadzeń publicznych zamiast jednego dużego.

W czasie, gdy koronasceptycy gromadzą się na pl. Zamkowym, wzdłuż Traktu Królewskiego mieszkańcy Warszawy - a wśród nich Obywatele RP - ustawią się z tęczowymi flagami, żeby okazać solidarność z mniejszościami seksualnymi. Ta manifestacja potrwa od godz. 12 do 14. Najprawdopodobniej nie spowoduje zakłóceń w ruchu.