Warszawa. Der Elefant konsekwentny. Wstęp tylko zaszczepionych
Aby zjeść eskalopki, krem z białych warzyw lub krem z batatów czy też inne delicje z restauracyjnego menu, trzeba przy wejściu wylegitymować się "covidową czystością". Lokal jest tylko dla tych, którzy w pandemię wierzą i chcą chronić siebie oraz innych.
04.10.2021 15:42
Wejście do restauracji jest jak wsiadanie na pokład samolotu na międzynarodowym kursie, tylko odbywa się szybciej i nie wiąże się z osobistą rewizją. Artur Jarczyński pozostał wierny deklaracjom złożonym we wrześniu.
Od 1 października gościem restauracji Der Elefant przy placu Bankowym może zostać tylko osoba, która pokaże elektroniczny paszport szczepionkowy, potwierdzający dwukrotne przyjęcie dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi, aktualny test lub zaświadczenie o przebyciu zakażenia wirusem COVID-19. I trzeba jeszcze wyciągnąć dowód osobisty, by uwierzytelnić przedstawione zaświadczenia.
I świat się nie zawalił, lokal nie opustoszał, a wierni klienci znają zasady i podzielają w większości stanowisko właściciela. I nic nie wskazuje na to, by w ślad za takim stanowczym krokiem, nastąpić miała katastrofa i plajta lokalu.
Zobacz też: Koncert Maty na 40 tys. osób. Lekarz komentuje: To element normalności
Mało tego, są pochwały i słowa wsparcia. Oczywiście równolegle z sążnistym hejtem, co nie dziwi. - Pianę toczą ci, którzy tu nigdy nie byli, i nigdy nie przyszliby - komentuje sympatyk lokalu.
Zasady są klarowne. Poznaje się je już przy wejściu, podczas telefonicznej rezerwacji miejsca, w sieci, jeśli chce się sprawdzić menu, ceny i opinie.
Warszawa. Der Elefant konsekwentny. Wstęp tylko dla zaszczepionych, przetestowanych lub ozdrowieńców
Zaszczepiona załoga nie zaobserwowała szczególnych awantur przy drzwiach, nikt nie kłóci się i nie grozi podpaleniem. I nawet gdy w sobotę przez Warszawę maszerował wielki pochód koronasceptyków, zjednoczonych pod hasłem "Stop segregacji sanitarnej", a tłum ryczał "Cała Polska śpiewa z nami, nie jesteśmy królikami", nikt nie zbłąkał na plac Bankowy, by podzielić się swoim rozgoryczeniem wobec takiej inicjatywy.
Załoga pracuje w maseczkach. Goście starają się zachowywać tak samo do czasu, aż podniosą łyżki i widelce do ust. Pełna kultura.
Artur Jarczyński, restaurator i właściciel Der Elefant, będzie konsekwentny. Póki trwa pandemia, gwarantować będzie bezpieczeństwo pracownikom i gościom.
- Pandemię i związane z nią zagrożenia traktujemy poważnie i czujemy się odpowiedzialni za naszych gości. Tylko działając wspólnie i zachowując się odpowiedzialnie, jesteśmy w stanie bezpiecznie przetrwać - deklarował.
Tymczasem naśladowców w Polsce nie znalazł, ale za to restauracja stała się najbardziej europejską, bo obowiązują w niej zasady, jakimi rządzą się najlepsze paryskie lokale gastronomiczne.
Warszawa. Do Der Elefant tylko dla traktujących pandemię poważnie
Nie wiadomo, czy nastąpią jakieś legislacyjne decyzje w rządzie, które mogłyby sprawić, że cała gastronomia w Polsce rządzić się będzie takimi przepisami. O tym się mówi, ale nic nie wskazuje na to, że tak stanowcze kroki zostaną wykonane.
Tymczasem restauracja chwali się słowami wsparcia od klientów. To też spotyka się ze sceptycyzmem internautów.
"Ciekawe ile osób, które wam tak słodzą, były choć raz w waszej restauracji i jak to realnie przełoży się na wasz dochód. Zwłaszcza że połowa nie jest nawet z Warszawy. Ja natomiast byłem 5 razy i wiem, że już nigdy więcej się tam nie pojawię, bo przede wszystkim mam szacunek do samego siebie (…) To tak jakbym ja wam nakazał pokazać ważne testy na hiv i zadał pytanie o ilość partnerów w ostatnim miesiącu. No co? Co jeśli kucharz się zatnie nożem w trakcie krojenia?" - wbija szpilę były klient.
Kolejna internautka przestrzega klientów, że wstęp dla zaszczepionych i przetestowanych to działania pod publiczkę, a nie dbałość o czyjekolwiek bezpieczeństwo.
"Rozumiem, że za pracowników oraz gości pozostałych restauracji tj. Sukiennice, U Szwejka, Pod Wawelem, Podwale, Jeff's, Bazyliszek, St. Antonio, Otto Pompieri , nie czujecie się odpowiedzialni, a ich bezpieczeństwo aż tak na sercu wam nie leży. Skąd to nierówne traktowanie? No, chyba że do tych pozostałych ośmiu wirus nie zagląda" - stwierdza osoba zorientowana w biznesach Grupy Jarczyński.