W godzinę staruszka straciła wszystko. Sąsiedzi organizują zbiórkę, by mogła wrócić do domu
Ta tragedia poruszyła nie tylko sąsiadów z Ursynowa, ale i mieszkańców z całej Warszawy.
27.08.2017 17:35
* Niedawno na łamach WawaLove.pl opisywaliśmy wyjątkową, sąsiedzką akcję. Mieszkańcy Ursynowa ruszyli z pomocą, by wyremontować mieszkanie staruszki, której lokum doszczętnie spłonęło w pożarze. Jednak straty są na tyle duże, że oprócz rąk do pracy, potrzebne są również pieniądze.*
Do rodzinnej tragedii doszło na początku sierpnia. - Pamiętam, że wtedy byłam u mamy, żeby posprzątać. Wyszłam około 16:40, a już o godzinie 18 strażacy wychodzili z doszczętnie splonego mieszkania - wspomina pani Marzena, córka właścicielki lokum.
- Strażacy mówili, że płonęły nawet tynki. Szacują, że podczas pożaru w mieszkaniu temperatura wahała się pomiędzy 400 a 800 stopniami Celsjusza - dodaje w rozmowie z WawaLove.pl. Co było powodem pożaru? Doszło do spięcia elektrycznego w kuchnii, pomiędzy lodówką, a kuchenką mikrofalową. Wybych spowodował, że wyleciało okno z ramą. - Na szczęście ogień ominął kuchenkę gazową - pani Marzena przyznaje z ulgą.
Skala strat jest ogromna. - Praktycznie spłonęło wszystko. A co się ostało, zostało zalane przez strażaków - opowiada córka pani Janiny. - Kuchnia jest doszczętnie zniszczona. Nie ma ani łyżeczki. Pozostałe pokoje są osmalone, jak stary garnek.
W mieszkaniu na Ursynowie do skucia są wszystkie ściany. - Do obrobienia został jeden pokój i trzy sufity. Ale to nie wszystko: trzeba zerwać podłogi, z mebli został stół i jeden regał, który może uda mi się odczyścić. Pozostałe meble są do wyrzucenia - wylicza pani Marzena. Jedyne, co udało się uratować to kilka zdjęć. Rodzina pani Janiny raz na zawsze straciła jedyne w swoim rodzaju pamiątki.
"To było pospolite ruszenie"
Oprócz strat materialnych, ciężkie doświadczenie odbiło się na zdrowiu pani Janiny. Po pożarze zamieszkała u córki. - Mama jest po udarze, ma niesprawną rękę. Pożar odbił się na jej mentalności. Dozuje jej informacje, by nie doznała szoku - tłumaczy pani Marzena. - Gdy mówię jej, że mieszkanie doszczętnie spłonęło to często dopytuje: "a szafki w kuchnii są całe?". Wie, że jest problem, ale nie wie, jaki jest ogrom zniszczeń.
Na szczęście z pomocą przyszli sąsiedzi. - To było pospolite ruszenie. Po pożarze mój syn skrzyknął kolegów, by pomóc posprzątać mieszkanie. Ale zaczęli przychodzić również sąsiedzi. Nie tylko z naszej klatki, ale tez z okolicznych bloków. Momentami tutaj było 15 osób. A w ciągu jednego dnia pogorzelisko zostało sprzątnięte - wspomina pani Marzena.
Rusza zbiórka
Jednak kolejne pary rąk do pracy to nie wszystko. Rodzina pani Janiny podjęła decyzję, by zorganizować zbiórkę pieniędzy na dokończenie remontu. - Trzeba zakupić całą masę produktów, na przykład gips. Aktualnie pracuje nad nową instalacją elektryczną. Później czeka nas narzucanie tynków, malowanie, wstawianie nowych okien, drzwi - wylicza jednym tchem córka staruszki.
Zarówno mieszkańcy Ursynowa, jak i warszawiacy z innych części miasta przywozili krany, pozostawione po remoncie puszki z farbą, gipsem lub zaprawą. - To wszystko będzie wykorzystane, ale tak naprawdę masę rzeczy trzeba dokupić - przyznaje pani Marzena.
Według wstępnego kosztorysu remont mieszkania, które ma doprowadzic je do stanu deweloperskiego, pochłonie... aż 50 tys. złotych. Pani Marzena wzięła kredyt, by pomóc mamie. - Meble i wystrój nie jest ważny, jestem w stanie podzielić się tym co mam - dodaje kobieta.
Jak się czuje sama pani Marzena? - Jestem w totalnym szoku, że media i ogłoszenia na portalach dają taki efekt i, że ludzie tak bardzo chcą pomagać - mówi w rozmowie z WawaLove.pl. - Dla mnie to wszystko jest bardzo emocjonalne. To mieszkanie, które spłonęło to mój dom. Mieszkałam tam prawie 20 lat. Jestem w ciągłym szoku, ale też i zaskoczona, że tyle osób interesuje się naszym losem.
Link do zbiórki pieniędzy na nowy dom dla pani Janiny znajdziecie tutaj.
Przeczytajcie również: Ewakuacja bloku na Woli. W piwnicy znaleziono pocisk