RegionalneWarszawaUrsynów. 3-latek wyszedł z przedszkola i maszerował po ulicy

Ursynów. 3‑latek wyszedł z przedszkola i maszerował po ulicy

Zajęła się nim przypadkowa kobieta. "Nudził się, więc chciał iść do babci".

Ursynów. 3-latek wyszedł z przedszkola i maszerował po ulicy

Niespełna 3-letni chłopiec maszerował w skarpetkach po ulicy na warszawskim Ursynowie. Ojciec uważa, że przedszkole nie upilnowało ich syna, dyrekcja placówki sugeruje zaś, że dziecko mogło zostać porwane. Sprawę opisała dziś Gazeta Wyborcza.

W mroźny dzień chłopiec znalazł się na ulicy, bowiem, jak sam powiedział, "nudził się, więc chciał iść do babci". Do zdarzenia doszło 15 stycznia. Jak opisuje gazeta, według pierwszych ustaleń chłopiec wyszedł z przedszkola, przeszedł około 200 metrów i znalazł się niedaleko skrzyżowania ul. Rosoła i Wąwozowej. Tam dostrzegła go mieszkanka znajdującego się w pobliżu domu. Zabrała go z ulicy, okryła kocem, a po konsultacji ze swoją matką doszła do wniosku, że chłopiec pewnie wyszedł z pobliskiego przedszkola, więc go tam zaprowadziła.

W placówce kobieta zapytała jedną z opiekunek czy nie zginęło im dziecko. Usłyszała, że nie. Pokazała więc maluszka i spytała czy nie należy do jednej z grup. Gdy przedszkolanka potwierdziła, zdenerwowana kobieta powiedziała, ze zabiera dziecko z powrotem do siebie. Dodała też, że zadzwoni na policję, co też uczyniła.

Zupełnie inaczej widzą sytuację władze ursynowskiego przedszkola. Według nich, "nieupoważniona kobieta zabrała dziecko na ręce i wybiegła pomimo zdecydowanego sprzeciwu pracowników przedszkola". Ojciec chłopca uważa, że opiekunowi nie dopilnowali ich dziecka. Zdecydował się natychmiast wypisać dziecko z placówki.

Kto pilnuje małych warszawiaków?

Chodzi o prywatne przedszkole "Owieczka Asia", które na Ursynowie ma aż trzy placówki. Sprawdziliśmy, że znajduje się ono w rejestrze placówek oświatowych, dostaje więc dotacje z miasta. Czy powinno spełniać jakieś wymogi bezpieczeństwa lub odpowiednią liczbę pracownic? Zapytaliśmy o to w ratuszu. - Przedszkole musi przedstawić nam dokumenty potwierdzające warunki w jakich przebywają dzieci - warunki te są określone przez straż pożarną oraz Sanepid - wyjaśnia WawaLove Katarzyna Pienkowska, zajmująca się miejskim urzędzie edukacją. Jednak w tych dokumentach nie ma mowy o fizycznym bezpieczeństwie dziecka, np. o monitoringu.

- Kuratorium może skontrolować przedszkole m.in. pod kątem kwalifikacji nauczycieli, ich odpowiedniej liczby i zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom na terenie placówki - wyjaśnia rzecznik prasowy warszawskiego kuratorium Andrzej Kulmatycki. - Możemy więc też np. sprawdzić czy dyrektor zastosował odpowiednie zabezpieczenia w przedszkolu uniemożliwiające dzieciom wyjście poza jego teren - dodaje.

Tylko te z rejestru placówek

Rodzice, zostawiający dziecko w przedszkolu, nie mają wyjścia, muszą zaufać pracownikom. Wierzą, że dziecko oraz jego rzeczy są w placówce bezpieczne. Tymczasem zdarza się, że w ciuszkach dzieci znajdują się reklamy sklepów lub cyrku, drzwi do placówki są notorycznie otwarte lub w stróżówce nie ma pilnującego. - Za takie zabezpieczenia odpowiada dyrekcja placówki i jej należy zgłosić przede wszystkim zauważone nieprawidłowości - wyjaśnia Kulmatycki. - Jeśli rodzic widzi, że to nie pomaga, może zawiadomić kuratorium - dodaje rzecznik. I podkreśla, że kuratorium kontroluje wyłącznie placówki publiczne i niepubliczne wpisane do ewidencji szkół i placówek niepublicznych prowadzonych przez samorządy terytorialne. Natomiast nie nadzoruje tzw. prywatnych przedszkoli czy klubów, które są tworzone poza systemem oświaty. - Dlatego przed zapisaniem dziecka warto sprawdzić, czy przedszkole niepubliczne wpisane jest do takiej ewidencji - dodaje rzecznik.

Obraz
bezpieczeństwoedukacjaprzedszkole
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)