Udostępniono nagranie fałszywszego policjanta z 84-latką. Chciał wyłudzić 178 tysięcy
32-latek zadzwonił do emerytki i podszywając się pod policjanta CBŚP, próbował nakłonić ją do wybrania oszczędności z banku. Z pomocą pokrzywdzonej, funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę w jej mieszkaniu. Policja, aby przestrzec inne osoby, udostępniła rozmowę oszusta z pokrzywdzoną.
Dwa tygodnie temu mężczyzna zadzwonił do 84-latki i poinformował o akcji ujęcia przestępcy pracującego w banku, w którym kobieta ma założone konto. Tłumaczył, że grozi jej utrata wszystkich oszczędności. Pani Alicja uwierzyła i pojechała do banku wypłacić 47 tys. złotych. Fałszywy policjant przyszedł do jej mieszkania i odebrał pieniądze.
Parę dni później 32-latek ponownie zadzwonił do kobiety i poprosił tym razem o 178 tys. złotych. Nalegał na emerytkę, aby nie rozłączała się, bo może to popsuć całą akcję.
- Tu trzeba grać na czas. Nigdzie się nie musimy spieszyć. Proszę tego telefonu nie wyłączać, ma być cały czas włączony. Proszę sobie zrobić meliskę, uśmiech na twarzy, nic się nie dzieje - mówił przestępca podczas rozmowy telefonicznej.
Pani Alicja zaczęła się domyślać, że jest oszukiwana i powiadomiła policję. Śródmiejscy policjanci zorganizowali z pomocą kobiety zasadzkę na fałszywego funkcjonariusza.
Jan G. nie wiedząc, że starsza kobieta powiadomiła policję, nadal kontynuował wyłudzanie. - Jest pani gotowa? Oto pierwsze kroki: chowamy telefon do torebki, idziemy w kierunku banku - zasugerował 32-latek. Kobieta stwierdziła, że woli pojechać taksówką, bo słabo się czuje.
- Nie, nie, nie w tę stronę pojedzie pani autobusem. To będzie najlepszy sposób, bo ja będę mógł panią asekurować. Będę dokładnie widział, kto za panią idzie, ile osób panią kontroluje. Dlatego proszę o cierpliwość, obiecuję, że za chwileczkę będziemy to wszystko kończyć - instruował mężczyzna.
- Akcję może nadzorować prezes banku. To nie jest takie hop-siup. My oczywiście robiliśmy już większe transakcje, ale ze względu na bezpieczeństwo troszeczkę to będzie trwało (…) Jeśli w banku będą się cokolwiek pytać, zadawać pytania, to od razu niech się pani zapali czerwona lampka, że to jest ta osoba, która z nimi współpracuje - tłumaczył oszust.
Kobieta spełniła jego żądania, tyle tylko, że z banku zamiast 178 tys. zł, przyniosła w kopercie ulotki. Wiedzieli o tym policjanci, którzy cały czas czuwali nad bezpieczeństwem kobiety, będąc także w kontakcie z bankiem.
Jan G. przyszedł po pieniądze do mieszkania emerytki, zamiast gotówki czekała na niego prawdziwa policja. Chwilę po tym jak mężczyzna przekroczył próg mieszkania, został błyskawicznie obezwładniony.
Prokurator postawił mu zarzut usiłowania oszustwa. Za to przestępstwo grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Zobacz także: Tragedia w Szaflarach. Zobacz jak wyglądał eksperyment procesowy
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl