Tłumy protestujących przed Pałacem Prezydenckim. Znów utworzyli "łańcuch światła"
Kolejny dzień protestów w stolicy.
19.07.2017 07:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tłum warszawiaków zabrał się we wtorek wieczorem przed Pałacem Prezydenckim w proteście przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości. Zgromadzeni apelują do prezydenta o zawetowanie ustaw w sprawie sądów powszechnych i KRS.
Wiele osób przeszło przeszło przed Pałac Prezydencki sprzed Sejmu, gdzie protestowało wcześniej. Przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Protestujący nieśli transparenty: "Jeden prezes, jedna partia, jedna wiara. Był stalinizm, teraz kaczyzm", "Tu są granice przyzwoitości". Skandowali: "wolne sądy, wolni ludzie", "chcemy weta".
- Jesteśmy dzisiaj tutaj ze względu na to, że nasze prawa mogą zostać zagrożone już niedługo. Dwie ustawy znajdują się na biurku prezydenta: o sądach powszechnych i KRS. Trzecia ustawa jest w tym momencie procedowana w Sejmie (chodzi o projekt PiS dotyczący Sądu Najwyższego - przyp. red.) i jest próba odbycia drugiego czytania w nocy - mówiła jedna z organizatorek protestu, Weronika Paszewska z Akcja Demokracja.
Podobne protesty, polegające na zapaleniu świateł przed sądami odbywają się w innych miastach Polski. Manifestujący następnie przenieśli się pod Sejm. Po zakończonych obradach posłowie opozycji spotkali się z nimi
Awantura w Sejmie
W nocy z wtorku na środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Pierwsze czytanie miało miejsce we wtorek rano. W środę rano Sejm będzie głosował nad skierowaniem projektu do sejmowej komisji.
Stanisław Piotrowicz (PiS) oświadczył, że PiS do proponuje szereg poprawek do projektu, z których zdecydowana większość ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący. Dodał, że kilka poprawek "jest istotnych".
Jak poinformował, jedna z nich przewiduje, że regulamin Sądu Najwyższego będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości. Kolejna - która jest uwzględnieniem sugestii prezydenta - zakłada, iż o tym, kto spośród sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy ostatecznie zdecyduje prezydent.
- Przedkładamy również poprawkę, wedle której Sejm będzie wybierał spośród sędziów członków KRS większością 3/5 głosów" - dodał Piotrowicz.
Projekt ustawy skrytykował poseł PO Borys Budka. Zarzucił posłom PiS, że "tkwią mentalnie w PRL-u", "próbują zdusić polską demokrację" i "podzielić naród".
- Nie ma żadnej reformy, jest jedno wielkie kłamstwo, obłuda i manipulacja. Od blisko dwóch lat opinia publiczna jest epatowana kłamstwami, które sączycie każdego dnia. Niestety, zamiast reformować polskie sądy, wy proponujecie taki model PRL-owski - powiedział Budka, zwracając się do polityków PiS.
- Macie swój Sejm, Senat, prezydenta, chcecie mieć Sąd Najwyższy. Ale nie po to, by Polakom było lepiej, tylko po to, by swoich kolesi uniewinniać, a ewentualnie unieważnić wybory, które nas czekają - oświadczył poseł PO.
Zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Budka mówił: "Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację".
Na te słowa zareagował Jarosław Kaczyński. - Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami - oświadczył lider PiS.
Po jego wystąpieniu posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz zgłosiła wniosek o przerwę. - To, co się zdarzyło w tej sali łamie wszelkie możliwe zasady. W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes Kaczyński w nieznanym w polskim Sejmie nieregulaminowym trybie, schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej +won+, do posła Rzeczpospolitej. Nas wybrał suweren, tak jak i was - oświadczyła.
Wniosek o przerwę zgłosił również poseł Adam Szłapka (Nowoczesna), by - jak mówił - dać szansę Kaczyńskiemu na przeprosiny. Jak dodał, kończąc swoje nieregulaminowe wystąpienie prezes PiS do Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej powiedział: "won".
Także lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował do Kaczyńskiego, aby przeprosił za słowa, które ten wcześniej wypowiedział w kierunku opozycji. Petru złożył też wniosek do komisji etyki, aby zajęła się ona sprawą wypowiedzi lidera PiS. Wystąpieniu szefa Nowoczesnej towarzyszyły okrzyki posłów PiS: "Przeproś żonę".
Cezary Tomczyk (PO) stwierdził, że doszło do "fizycznej napaści" posła PiS Dominika Tarczyńskiego na jedną z posłanek PO, Kingę Gajewską. Według relacji posłów na portalach społecznościowych Tarczyński podczas przerwy w obradach miał wyrwać posłance Gajewskiej telefon komórkowy, którym nagrywała m.in. prezesa PiS.
Tomczyk złożył wniosek o odroczenie obrad na siedem dni, do czasu wyjaśnienia "incydentu". - Żądam też w imieniu swoim i moich wyborców przeprosin od pana prezesa Kaczyńskiego za te skandaliczne słowa, które padły z tej mównicy - mówił poseł.
Wicemarszałek Joachim Brudziński (PiS) wyjaśnił, że wystąpienie Kaczyńskiego odbywało się w trybie sprostowania. - Jego nazwisko zostało wymienione przez pana posła B. Budkę - mówił Brudziński.
Wnioski przeciwne przerwie zgłosili posłowie PiS: wicemarszałek Ryszard Terlecki i Iwona Arent. Ostatecznie za kontynuowaniem obrad zagłosowało 224 posłów, przeciw było 174, dwóch wstrzymało się od głosu.
Gasiuk-Pihowicz w debacie nad projektem ustawy o SN, poinformowała, że klub Nowoczesnej zgłosił ponad 1000 poprawek do projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Jak dodała, będą one "służyły do dyskusji nad tym jak ma wyglądać polski wymiar sprawiedliwości".
Źródło: (PAP)
Oprac. Karolina Pietrzak
Przeczytajcie również: W Warszawie pojawią się ekologiczne autobusy. Za 30 mln zł.