Teatr Powszechny idzie na wojnę z hejterami. "Wszystko dokumentujemy"
Śmierć, spalenie teatru, pobicie - telefony i maile z takimi groźbami pracownicy Teatru Powszechnego w Warszawie odbierają od kilku dni
Do tej pory "Klątwę" w Teatrze Powszechnym zobaczyło około 1200 widzów. Jednak znacznie więcej ludzi, nie widząc spektaklu, postanowiło podzielić się swoją opinią. Teraz grozi im nawet dwa lata pozbawienia wolności, bo Teatr, obok fali hejtu, nie zamierza przejść obojętnie.
Do tej pory "Klątwę" w Teatrze Powszechnym zobaczyło około 1200 widzów. Jednak znacznie więcej ludzi, nie widząc spektaklu, postanowiło podzielić się swoją surową opinią. Teraz grozi im nawet dwa lata pozbawienia wolności, bo Teatr, obok fali hejtu, nie zamierza przejść obojętnie.
Śmierć, spalenie teatru, pobicie - telefony i maile z takimi groźbami pracownicy Teatru Powszechnego w Warszawie odbierają od kilku dni. Skala hejtu, który wylał się po premierze "Klątwy", jest ogromna. - Tego są setki, a w mediach społecznościowych możemy mówić o tysiącach - mówi Wirtualnej Polsce jeden z nich. Autorami większości z nich są osoby, które spektaklu osobiście nie widziały.
"O krok od czynów"
W proteście przeciwko "Klątwie" w miniony wtorek Młodzież Wszechpolska zorganizowała pikietę. Wytrwale skandując hasło "To nie teatr, to burdel!", oburzali się na treść i sceny, pojawiające się w spektaklu. Zapytaliśmy Bartosza Berka, prezesa organizacji i współorganizatora pikiety, czy spektakl widział. - Na szczęście nie i mam nadzieję, że nie będę musiał - mówi. Na jakiej podstawie ocenia więc sztukę? - Widziało ją kilku naszych działaczy i to wystarczy - dodaje.
Teatr Powszechny krytykę przyjmuje, ale obok mowy nienawiści nie zamierza przechodzić obojętnie. - Wszystko dokumentujemy i systematycznie zgłaszamy na policję. Liczymy, że konsekwencje będą wyciągnięte. Nie możemy stać biernie obok takiego zachowania i godzić się na mowę nienawiści. Od niej jest tylko krok do realnych czynów - mówi Wirtualnej Polsce pracownik biura prasowego, który, w obawie przed atakiem, chce zachować anonimowość. Za groźbę karalną, czyli taką, która zapowiada popełnienie przestępstwa, art. 190 Kodeksu Karnego przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, ze strony Teatru do policji nie wpłynęło jednak jeszcze żadne zawiadomienie. - Wszystkie groźby zbieramy w jedno miejsce i dokumentujemy. Gdy to zrobimy, zbiorczo przekażemy policji - zaznacza pracownik Teatru Powszechnego.
"Monitorujemy sytuację"
Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga z urzędu wszczęła śledztwo w sprawie obrażania uczuć religijnych i "publicznego nawoływania do popełniania zabójstwa" w trakcie spektaklu "Klątwa" w Teatrze Powszechnym. Decyzję podjęła między innymi na podstawie fragmentów sztuki, opublikowanych w mediach. Chodzi o te,w których aktorka odgrywa seks oralny z figurką papieża i wygłasza kwestię na temat "zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego". Teatr prosi jednak o "niedokonywanie manipulacji treścią przedstawienia" i zaznacza, że "nieprawdą jest, że podczas spektaklu odbywa się zbiórka pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego".
- W tym zakresie postępowanie jest niejawne. Prokurator w tej chwili będzie planował czynności, ale na ich temat nie mogę udzielać informacji - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Łukasz Łapczyński.
Do tej pory spektakle "Klątwy" przebiegały spokojnie, jednak, jak podkreślają pracownicy w rozmowie z Wirtualną Polską, "teatr jest przygotowany i liczy się ze wszystkimi możliwymi reakcjami ". By zapewnić widzom, aktorom i pracownikom bezpieczeństwo, gmach jest strzeżony przez ochroniarzy i policję. - Monitorujemy sytuację - zapewnia biuro prasowe.
Bilety wyprzedane
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni spektakl, który swoją kontrowersyjnością oburzył konserwatywną część społeczeństwa, chcącą kontrolować wolność artystyczną. Przed "Klątwą", równie silne emocje w listopadzie 2015 roku wzbudziła premiera "Śmierci i dziewczyny" w reżyserii Eweliny Marciniak we wrocławskim Teatrze Polskim. Jeszcze przed premierą gmach został obstawiony przez przeciwników, którzy protestowali przeciwko zapowiadanej scenie seksu, odgrywanej przez czeskich aktorów porno. Spektakl okazał się sukcesem.
Taki sam los prawdopodobnie czeka "Klątwę", na którą nie sposób się już dostać. Bilety na kolejne cztery spektakle zostały wyprzedane. Modyfikacji repertuaru na marzec teatr nie przewiduje, jednak w rozmowie z Wirtualną Polską pracownicy zaznaczają, że spektakl prawdopodobnie będzie można zobaczyć jeszcze w kwietniu tego roku.
Źródło: WP
Przeczytajcie też: Tłusty Czwartek na starych zdjęciach [GALERIA]