Święta ze śmietnika. Czyli freegańskie Boże Narodzenie oczami warszawiaków
Posiłki świąteczne przyrządzą z tego, co znajdą w śmietniku. Z produktów, których termin ważności dopiero co upłynął, a wciąż nadają się do jedzenia.
Marysia i Arek przygotowują w tym roku wigilię całkowicie za darmo. Marysia - dla znajomych. Arek - dla rodziny. Za kolację nie zapłacą nic - znajdą ją na śmietniku. Jak świętować będą w tym roku warszawscy freeganie?
Marysia ma 27 lat, freeganką jest od czterech. Wszystko zaczęło się od jej wizyty w Utrechcie, gdzie gościła u freegan na CouchSurfingu. To oni pokazali jej, na czym polega freeganizm i jak zdobywać jedzenie za darmo. Gdy wróciła do Polski, sama zaczęła "nurkować" w tutejszych śmietnikach.
- Freeganizm to nie tylko darmowe jedzenie i grzebanie w koszu na śmieci - mówi Marysia - To przede wszystkim niezgoda na to, ile w dzisiejszych czasach jedzenia się marnuje! Ile zupełnie dobrych do spożycia produktów ląduje w śmietniku. Freeganie są niezbędnym ogniwem łańcucha pokarmowego XXI wieku.
Marysia wraz z przyjaciółmi przygotowuje w tym roku freegańskie święta. Co znajdzie się u nich na stole? No karpia nie będzie - śmieje się - Ryby i mięso to generalnie to, czego ze śmietnika się nie zabiera. Ze względów sanitarnych. Dieta freegańska zakłada raczej wegański albo jarski jadłospis. Posiłki świąteczne przyrządzą z tego, co znajdą. Z produktów, których termin ważności dopiero co upłynął, a wciąż nadają się do jedzenia. Z owoców i warzyw, które już nie wyglądają atrakcyjnie, ale cały czas są zupełnie smaczne i zdrowe.
"Wszystko zależy od tego, co znajdziemy"
W tym momencie, jeszcze nie wiedzą, z czego powstanie tradycyjnych 12 potraw. Freeganizm to generalnie jedna wielka niespodzianka. Nigdy nie wiesz, co ci się danego dnia trafi - mówi Marysia - Dzięki temu głównymi regułami rządzącymi naszą kuchnią jest brak nudy i kreatywność. Zawsze wymyślamy na poczekaniu jakieś nowe genialne przepisy z tego, co znajdziemy.
Z kolei Arek upiera się, że na jego freegańskiej wigilii będą pierogi. Od dzieciństwa święta kojarzyły się mi z pierogami. To samo było w domu u mojej żony. U niej jest taki zwyczaj, że w wigilię rano wszystkie kobiety z rodziny zbierają się w kuchni i lepią wspólnie pierogi, uszka, kroją łazanki - opowiada. Co włożą w środek - jeszcze nie wiedzą. Pieróg to taki piękny wynalazek, że w ciasto możesz zawinąć praktycznie wszystko - śmieje się Arek - My pewnie postawimy na warzywa, może uda nam się zrobić pierogi ruskie. Wszystko zależy od tego, co znajdziemy.
Arek ma 40 lat. Wraz z żoną żywią się głównie tym, co znajdą w warszawskich śmietnikach. Mają upatrzonych kilka kontenerów na tyłach warszawskich supermarketów. Szczególnie upodobali sobie jednak warszawskie bazary. Kiedyś mieszkaliśmy niedaleko bazarku na Szembeku, teraz bliżej nam na Wolumen - opowiada Arek - Po skończonym dniu targowym można się przejść i zobaczyć, co po nim zostało. Poobijane jabłka, popękane pomidory i banany z poczerniałą skórką lądują na śmietniku, a są przecież zupełnie dobre do jedzenia.
"Na zakupy" tylko w nocy
Freeganizmu nauczyli się także za granicą, w Stanach Zjednoczonych i w krajach Europy Zachodniej. Według nich tam łatwiej jest o darmowe jedzenie. W Amsterdamie wieczorem na tyłach piekarni czekały nas nas pięknie podane całe palety bułek i rogalików - opowiada Arek - W Granadzie w Hiszpanii jedna restauracja rozdawała to, co się tego dnia tam nie sprzedało. Tam to praktycznie chodziło się na kolacje, spotykało się tam znajomych, poznawało nowe osoby. Wciąż mam kontakt z ludźmi, których tam poznałem.
Mówią, że w Polsce jest z tym trochę trudniej. Kontenery często zamykane są na klucz, a freeganie traktowani jak złodzieje. Bo przecież, gdyby ktoś rozdał coś, co normalnie miałby wyrzucić na śmietnik, musiałby zapłacić od tego podatek - narzeka Arek - Kilka lat temu była głośna sprawa pewnego piekarza, który to, co się nie sprzedało, przekazywał dla sierot. Ktoś się tym zainteresował i kazał miłosiernemu piekarzowi zapłacić od tego, co rozdał, podatek. Piekarz więc musiał wyrzucać chleb na śmietnik, zamiast oddać go potrzebującym. Czyż to nie absurd?
Marysia jest odmiennego zdania na temat dostępności jedzenia na śmietnikach w Warszawie. Mówi, że jest u nas tak samo łatwo jak w krajach Europy Zachodniej. Z tym tylko, że w Polsce, w odróżnieniu od Zachodu "na zakupy" chodzi się w nocy. Znam mało Polaków, którzy "nurkują" w dzień, jak bezdomni, grzebiąc wszędzie bez strachu przed ochroną czy opinią publiczną - komentuje Marysia.
Freeganizm - Boże Narodzenie przez cały rok
Oboje zgodnie przyznają, że święta to będą złote żniwa dla freegan. Nie ma drugiego okresu w roku, gdzie by się tak dużo jedzenia kupowało i tak dużo jedzenia marnowało. Myślę, że spokojnie można by urządzić takie postświęta, święta po świętach, które zorganizuje się z tego, co się marnuje na Gwiazdkę. Taką pochodną Bożego Narodzenia! - śmieje się Marysia.
Arek jest w tym okresie szczególnie refleksyjny. Myślę, że święta to ten czas w roku, żeby zastanowić się, dokąd zmierzamy, my i cały nasz świat - mówi - Ja nie chcę uczestniczyć w dzikim konsumpcjonizmie i kupować tego, co już jest i czeka na mnie, do tego za darmo. Właśnie dlatego cieszy się, że jego święta będą freegańskie.
Marysia dodaje, że freeganizm to takie Boże Narodzenie przez cały rok. To nie tylko żerowanie na resztkach wyrzuconych przez system. To wymiana barterowa z innymi, dzielenie się, recyklowanie, przetwarzanie i świadome konsumowanie - mówi. Do "nurkowania" w śmieciach nie chcę nikogo zmuszać ani nawet zachęcać, to osobista sprawa każdej osoby, pamiętajcie jednak, żeby w okresie Bożego Narodzenie kupować świadomie - apeluje Arek.
Przeczytajcie również: Jak rozmawiać o polityce przy wigilijnym stole? Kardynał Nycz odpowiada