Stali od 3 w nocy w kolejce, aby zapisać się do lekarza
Tak było w jednym ze stołecznych szpitali. Jest gorzej niż w roku ubiegłym
400 warszawiaków stało w kolejce od godziny 3:00, aby zapisać się do lekarza specjalisty - tak było kilka dni temu w przychodni przy stołecznym szpitalu bielańskim. Terminy są na pierwsze półrocze 2014 roku - podaje gazeta " Fakt ".
Wśród oczekujących była Pani Kasia, która przyjechała zapisać mamę i ciocię. Postanowiła sfotografować i opisać sytuację: "Przede mną było przynajmniej 200 osób, za mną co najmniej drugie tyle. Czekałam od 6:30 do 9:30. Wiem że ludzie stawali w tej kolejce i o 3 nad ranem.
Z badań fundacji Watch Health Care, która monitoruje polską służbę zdrowia wynika, że czas oczekiwania na wizytę u lekarza w Polsce jest coraz dłuższy - średnio wynosi obecnie 3 miesiące i jest to ponoć o trzy tygodnie dłużej niż jeszcze w ubiegłym roku. A tak długi czas oczekiwania może przecież nieodwracalnie pogorszyć stan zdrowia pacjenta.
Według badań, najdłużej trzeba obecnie czekać na wizytę u ortopedy - średnio 345 dni. Do angiologa (specjalista od chorób naczyń krwionośnych) - 216 dni. W przypadku wizyty u okulisty czas oczekiwania wynosi średnio 228 dni. Wciąż pogarsza się też dostęp pacjentów do świadczeń wykorzystywanych w onkologii.
O zdanie zapytaliśmy warszawiaków. Co usłyszeliśmy?
* - Według mnie sytuacja wcale się nie pogarsza, tylko jest *tak samo tragiczna od lat - opowiada 35-letnia warszawianka mieszkająca na Woli - kilka lat temu miałam poważne problemy z kręgosłupem, chorowałam na osteoporozę. Będąc w szpitalu udało się wykonać badanie laserowe kręgosłupa i kości biodrowej poza kolejką. Dostałam skierowanie na badanie za pół roku. Kiedy przyszłam do szpitala na Lindleya (tu dostałam skierowanie), aby zapisać się na badanie, dowiedziałam się, że zapisy na badanie za pół roku już się skończyły... a kolejne zapisy ruszą za pół roku. Badanie mogłam oczywiście wykonać prywatnie, jednak nie było mnie na to stać - kosztuje 500 złotych... Badania w końcu nie wykonałam, szczęśliwie problemy zdrowotne (chyba) minęły. Chodzę, żyję, nie choruję - oby jak najdłużej...
- Pamiętam, jak dostałem nagłego, bardzo bolesnego zapalenia ucha. Była niedziela - mówi z kolei 27-letni Krzysztof z Mokotowa - Pojechaliśmy z moją dziewczyną na ostry dyżur, wtedy akurat w szpitalu na Banacha. Ucieszyliśmy się widząc, że mamy numerek ósmy... Nie wiedzieliśmy jednak, że pacjenci przywożeni karetką są dodatkowo przyjmowani poza kolejką... Po czterech godzinach, gdy numeracj przesunęła się o dwa numerki, pojechaliśmy do domu. Zjedliśmy obiad, obejrzeliśmy film, wróciliśmy do szpitala na kolejne godziny oczekiwania - wszystko to z potwornym bólem w uchu. W sumie czekaliśmy od 14 do 22... Po tym doświadczeniu wykupiłem ubezpieczenie zdrowotne w prywatnej lecznicy - czas oczekiwani na przyjęcie do lekarza - 5 minut...