RegionalneWarszawaSpadkobiercy Branickich żądają odszkodowania od lotniska Chopina. Aż ćwierć miliarda złotych

Spadkobiercy Branickich żądają odszkodowania od lotniska Chopina. Aż ćwierć miliarda złotych

To kwota wyliczona za bezumowne korzystanie z terenów przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze.

Spadkobiercy Branickich żądają odszkodowania od lotniska Chopina. Aż ćwierć miliarda złotych
Katarzyna Zając-Malarowska

Spadkobiercy rodu Branickich domagają się pieniędzy za utracony po wojnie wielki majątek. Kwota, której oczekują od lotniska na Okęciu, jest astronomiczna i wynosi 235 mln zł. Dawni szlachcice nie zawsze jednak postępują szlachetnie starając się o zwrot dawnych dóbr.

W styczniu 2015 roku sąd odrzucił roszczenia spadkobierców rodziny Branickich względem 30 ha gruntów zajmowanych przez Lotnisko im. Chopina na warszawskim Okęciu - pisze sobotnia „Gazeta Wyborcza” .

Po przegranej w sądzie spadkobiercy przedwojennego właściciela Adama Branickiego - m.in. jego wnuki i prawnuki - odwoływali się od wyroku. Sąd apelacyjny w styczniu bieżącego roku uwzględnił ich prośby oraz nakazał sprawę zbadać powtórnie. W piątek odbyła się kolejna rozprawa. Na jej finał trzeba poczekać.

Rachunek za dziesięć lat użytkowania wynosi niemal 235 mln zł. To kwota wyliczona za bezumowne korzystanie z terenów przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze. Co gorsza, nie wyczerpuje ona wszystkich roszczeń.

Lotnisko zajmuje część, liczących przed laty aż 6 tys. ha dóbr wilanowskich, do których należał również Pałac w Wilanowie.

- Nieruchomości objęte roszczeniami zostały przejęte przez skarb państwa na podstawie dekretu o reformie rolnej - tłumaczy dziennikarzowi gazety Hubert Wojciechowski, p.o. dyrektora Biura Marketingu i PR Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze. Jak opisuje spadkobiercy nie podważali skutków samej reformy rolnej, nie przeprowadzili postępowania w tej sprawie. Porty lotnicze w latach 80. dostały tereny w zarząd od skarbu państwa.

Nie tylko lotnisko

Braniccy żądają odszkodowania nie tylko od Portów Lotniczych, ale i od Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP), czyli instytucji zarządzającej ruchem lotniczym w Polsce. Chcą wydania ponad hektara z terenu agencji w południowej części lotniska. To teren, który został przejęty przez PAŻP z Portów Lotniczych w 1998 roku.

Odszkodowanie ma wynosić kilkanaście milionów złotych. Spadkobiercy mają tu silne argumenty, bo udało im się w latach 90. z przyczyn formalnych wykreślić wpis właścicielski skarbu państwa w dawnej księdze hipotecznej. Założyli własną księgę wieczystą i w 2003 r. uzyskali w niej wpis. Teraz oczekują pieniędzy za dziesięć lat korzystania z działek bez umowy.

Grunt jest ważny z powodu funkcjonowania kontroli powietrznej, ale nie może podlegać wywłaszczeniu, bo taka możliwość dotyczy tylko inwestycji, które mają powstać w przyszłości - podaje „GW”.

Już w 2014 roku ryzyko odszkodowań za grunty Branickich Porty Lotnicze wpisały w rezerwy, które powiększyły stratę przedsiębiorstwa. Wtedy na roszczenia, m.in. te zgłaszane przez spadkobierców rodziny Branickich utworzono odpis w księgach finansowych na kwotę 100 mln zł.

Zadłużony majątek

Braniccy toczą boje o utracony po wojnie majątek od wielu lat. Procesowali się między innymi o sam Pałac w Wilanowie. Paweł Jaskanis, historyk sztuki dowodził, że przed wojną zadłużenie majątku Branickich wobec Państwowego Banku Rolnego sięgnęło w marcu 1933 r. zawrotnej sumy 20,3 mln zł i majątek oddano pod nadzór komisarza ministerstwa skarbu "w celu spłaty rozlicznych należności bez egzekucji" - podał w 2013 roku tygodnik „Wprost”.

W tym samym roku Państwowy Bank Rolny przejął w zastaw zbiory muzealne. Udostępniał je nadal w pałacu, którego jedno skrzydło wydzierżawił od Adama Branickiego. Obciążona była też hipoteka nieruchomości.

Według Pawła Jaskanisa, dyrektora Muzeum Pałacu w Wilanowie, hrabia Branicki nie spłacił długów i nie odebrał z banku muzealiów jako dodatkowego zabezpieczania weksli.

Przedstawiciele Branickich twierdzili, że stare długi Wilanowa zostały spłacone i pozwali dyrektora do sądu. Dyrektor nie dał za wygraną. Do prokuratury wpłynęło jego doniesienie o popełnieniu przestępstwa sfałszowania dokumentów. Ze spisanego w 1895 r. inwentarza wilanowskich ruchomości wymazano informacje, że część bezcennych przedmiotów, których domagają się spadkobiercy, została przed wojną usunięta z pałacu.

Poza tym w przedstawionym przez spadkobierców zaświadczeniu dla sądu stwierdzono, że księga wieczysta Dobra Ziemskie Wilanów nie miała obciążeń hipotecznych, co było niezgodne z ustaleniami muzeum. Sprawcy tych zmian pozostali nieznani.

Po pięciu latach procesu o zniesławienie sąd apelacyjny wydał wyrok: dyrektor muzeum nie naruszył dóbr osobistych spadkobierców. W pięćdziesięciostronicowym uzasadnieniu - skomentował to Paweł Jaskanis po wyjściu z rozprawy - sąd nie zostawił suchej nitki na pozwie spadkobierców - pisał „Wprost”.

źródło: WP Finanse/Gazeta Wyborcza

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)