Rodzice zakatowali dwumiesięczną córkę!
Maleństwo miało złamane trzy żebra, obrażenia głowy i siniaki na całym ciele
O tej sprawie poinformowało dziś Życie Warszawy. Okrutna historia ujrzała światło dzienne, gdy pod koniec sierpnia pogotowie dostało wezwanie do jednego z mieszkań na Mokotowie. Dzwonili rodzice dziecka. Jak powiedzieli przez telefon, maleństwo przestało oddychać. Lekarze udali się tam natychmiast i po przyjeździe natychmiast przystąpili do ratowania dziecka. Niestety było już za późno. Mała nie żyła. Podczas oględzin ciałka lekarze odkryli obrażenia. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że mała była potwornie posiniaczona! Ratownicy natychmiast wezwali policję.
Dziecko urodziło się pod koniec czerwca w Szpitalu Praskim. Jego rodzicami byli 24-letnia Ewa M. oraz 27-letni Marek K. **
Gdy przyjechała policja okazało się, że dziecko nie ma nawet numeru PESEL. Nie miało nawet aktu urodzenia - rodzice nie zadbali o to. Od razu zaczęli się też tłumaczyć - mówili, że dziecko spało z nimi, więc któreś z nich mogło je przygnieść. Potem zaczęli oskarżać się wzajemnie. Prokuratura nie dała wiary w nieszczęśliwy wypadek i zleciła sekcję zwłok. Wyniki były przerażające.
Dziewczynka, oprócz siniaków i innych obrażeń na całym ciele, miała złamane trzy żebra, liczne obrażenia głowy z krwiakiem w mózgu, a także patologiczne zmiany w kościach. Miała wycieńczony głodem organizm. Potraktowano je w sposób nieludzki. Prawdopodobnie bito je przez całe jej króciutkie życie. Umierało w męczarniach. Prokurator w rozmowie z gazetą powiedział m.in.:
Takie potraktowanie niemowlaka to po prostu bestialstwo.
Natychmiast po otrzymaniu opinii biegłych śledczy zatrzymano rodziców. Postawiono im po dwa zarzuty: znęcania się nad córeczką ze szczególnym okrucieństwem od urodzenia do dnia jej śmierci oraz spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, co spowodowało zgon maleństwa.
Kaci dwumiesięcznej dziewczynki nie przyznają się do zarzucanych czynów. Wzajemnie zrzucają też winę na siebie. W tej chwili są aresztowani na trzy miesiące, a jeśli oskarżenia się potwierdzą, grozi im 12 lat więzienia.
"Rodzice" podczas przesłuchania powiedzieli, że nazywali dziecko Patrycja. Teraz odpowiedni urząd musi wystawić maleńkiej Patrycji dwa dokumenty. Pierwszy to akt urodzenia. Drugi - akt zgonu.