Ratusz nielegalnie sprzedał deweloperowi zabytkową działkę? MJN składa zawiadomienie do prokuratury
"Po raz kolejny okazuje się, że gdy chodzi o interes deweloperów, w Warszawie Urząd Miasta zdolny jest do wszystkiego"
31.03.2017 10:18
Stołeczny ratusz znów na celowniku miejskich aktywistów. Tym razem stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zarzuca szereg nieprawidłowości przy sprzedaży działki znajdującej się przy ul. Stanisława Augusta, której spora część wchodzi w skład obszaru Kamionkowskich Błoni Elekcyjnych, wpisanych w 1993 roku do rejestru zabytków.
Na swoim profilu społecznościowym MJN opisuje nielegalne, ich zdaniem, działania w tej sprawie. W 2016 roku Biuro Gospodarowania Nieruchomościami wystawiło na sprzedaż działkę o powierzchni 2,2 ha. przy ul. Stanisława Augusta. Kupującym była firma Leoset sp. z o.o., która za nieruchomość zapłaciła 38 mln zł (1 700 zł za m kw).
Zabytek na sprzedaż
Około 85 proc. powierzchni sprzedanej działki wchodzi w skład obszaru Kamionkowskich Błoni Elekcyjnych, wpisanych w 1993 roku do rejestru zabytków. - Zgodnie z art. 13 ust. 4 ustawy o gospodarce nieruchomościami w przypadku sprzedaży nieruchomości wpisanych do rejestru zabytków wymaga się uzyskania pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Tymczasem dysponujemy pismami od wojewódzkiego i stołecznego konserwatora zabytków stwierdzającymi, że ani stołeczny, ani wojewódzki konserwator nie wydawali takiego pozwolenia - mówi WawaLove.pl Jan Mencwel, prezes stowarzyszenia.
Jeśli tak, to sprzedaż jest nielegalna, a działka powinna zostać zwrócona miastu. Zgodnie z wyrokiem WSA „naruszenie regulacji prawnej wyrażonej w art. 13 ust. 4 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami skutkuje nieważnością czynności prawnej”. - Na tej podstawie wnioskujemy, aby Prokuratura podjęła działania dążące do unieważnienia umowy sprzedaży nieruchomości przy ul. Stanisława Augusta - podkreśla Mencwel.
Urząd Miasta "zdolny jest do wszystkiego"
Z dokumentów zgromadzonych przez MJN wynika też, że 11 listopada 2016 roku nieruchomość została sprzedana przez Leoset sp. z o.o. firmie Leoset Spółka Z Ograniczoną Odpowiedzialnością Apartamenty Spółka Komandytowa, w której ta pierwsza ma udziały.
Stowarzyszenie podkreśla też, że nabywca musiał wiedzieć o fakcie, iż kupowania przez niego działka jest wpisana do rejestru zabytków: MJN twierdzi, że firma jeszcze w 2016 roku wystąpiła do Stołecznego Konserwatora Zabytków w sprawie wydania zgody na wycięcie gałęzi i podrostów na rzeczonej nieruchomości.
Miasto Jest Nasze podkreśla, że dysponuje odpowiednimi dokumentami i złożyło w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. - Po raz kolejny okazuje się, że gdy chodzi o interes deweloperów, w Warszawie Urząd Miasta zdolny jest do wszystkiego - nawet do jawnego łamania prawa przy sprzedaży bezcennych, zabytkowych zielonych terenów - podkreślają aktywiści.
W zawiadomieniu do prokuratury znalazło się przypuszczenie, że urzędnicy ratusza mogli popełnić przestępstwo przy sprzedaży tej działki - mówi WawLove.pl Jan Mencwel. - Jeśli nasze obawy się potwierdzą, okaże się, że pracownicy Biura Gospodarowania Nieruchomościami, czyli tego samego biura, którego urzędnicy są obecnie w areszcie (w zw. z aferą reprywatyzacyjną - przyp. red.), nie tylko mogli popełnić przestępstwo, ale zwyczajnie nie wywiązali się ze swoich obowiązków - mówi nasz rozmówca.
Próbowaliśmy się skontaktować z rzecznikami ratusza w tej sprawie. Niestety, nie odbierali telefonów.
Przeczytajcie też: Na szkolenie do Peru, czyli zagraniczne podróże warszawskich urzędników