Ratusz nielegalnie sprzedał deweloperowi zabytkową działkę? MJN składa zawiadomienie do prokuratury
"Po raz kolejny okazuje się, że gdy chodzi o interes deweloperów, w Warszawie Urząd Miasta zdolny jest do wszystkiego"
Stołeczny ratusz znów na celowniku miejskich aktywistów. Tym razem stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zarzuca szereg nieprawidłowości przy sprzedaży działki znajdującej się przy ul. Stanisława Augusta, której spora część wchodzi w skład obszaru Kamionkowskich Błoni Elekcyjnych, wpisanych w 1993 roku do rejestru zabytków.
Na swoim profilu społecznościowym MJN opisuje nielegalne, ich zdaniem, działania w tej sprawie. W 2016 roku Biuro Gospodarowania Nieruchomościami wystawiło na sprzedaż działkę o powierzchni 2,2 ha. przy ul. Stanisława Augusta. Kupującym była firma Leoset sp. z o.o., która za nieruchomość zapłaciła 38 mln zł (1 700 zł za m kw).
Zabytek na sprzedaż
Około 85 proc. powierzchni sprzedanej działki wchodzi w skład obszaru Kamionkowskich Błoni Elekcyjnych, wpisanych w 1993 roku do rejestru zabytków. - Zgodnie z art. 13 ust. 4 ustawy o gospodarce nieruchomościami w przypadku sprzedaży nieruchomości wpisanych do rejestru zabytków wymaga się uzyskania pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Tymczasem dysponujemy pismami od wojewódzkiego i stołecznego konserwatora zabytków stwierdzającymi, że ani stołeczny, ani wojewódzki konserwator nie wydawali takiego pozwolenia - mówi WawaLove.pl Jan Mencwel, prezes stowarzyszenia.
Jeśli tak, to sprzedaż jest nielegalna, a działka powinna zostać zwrócona miastu. Zgodnie z wyrokiem WSA „naruszenie regulacji prawnej wyrażonej w art. 13 ust. 4 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami skutkuje nieważnością czynności prawnej”. - Na tej podstawie wnioskujemy, aby Prokuratura podjęła działania dążące do unieważnienia umowy sprzedaży nieruchomości przy ul. Stanisława Augusta - podkreśla Mencwel.
Urząd Miasta "zdolny jest do wszystkiego"
Z dokumentów zgromadzonych przez MJN wynika też, że 11 listopada 2016 roku nieruchomość została sprzedana przez Leoset sp. z o.o. firmie Leoset Spółka Z Ograniczoną Odpowiedzialnością Apartamenty Spółka Komandytowa, w której ta pierwsza ma udziały.
Stowarzyszenie podkreśla też, że nabywca musiał wiedzieć o fakcie, iż kupowania przez niego działka jest wpisana do rejestru zabytków: MJN twierdzi, że firma jeszcze w 2016 roku wystąpiła do Stołecznego Konserwatora Zabytków w sprawie wydania zgody na wycięcie gałęzi i podrostów na rzeczonej nieruchomości.
Miasto Jest Nasze podkreśla, że dysponuje odpowiednimi dokumentami i złożyło w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. - Po raz kolejny okazuje się, że gdy chodzi o interes deweloperów, w Warszawie Urząd Miasta zdolny jest do wszystkiego - nawet do jawnego łamania prawa przy sprzedaży bezcennych, zabytkowych zielonych terenów - podkreślają aktywiści.
W zawiadomieniu do prokuratury znalazło się przypuszczenie, że urzędnicy ratusza mogli popełnić przestępstwo przy sprzedaży tej działki - mówi WawLove.pl Jan Mencwel. - Jeśli nasze obawy się potwierdzą, okaże się, że pracownicy Biura Gospodarowania Nieruchomościami, czyli tego samego biura, którego urzędnicy są obecnie w areszcie (w zw. z aferą reprywatyzacyjną - przyp. red.), nie tylko mogli popełnić przestępstwo, ale zwyczajnie nie wywiązali się ze swoich obowiązków - mówi nasz rozmówca.
Próbowaliśmy się skontaktować z rzecznikami ratusza w tej sprawie. Niestety, nie odbierali telefonów.
Przeczytajcie też: Na szkolenie do Peru, czyli zagraniczne podróże warszawskich urzędników