Pruszków. Afera w szpitalu. Zwolnienie za odmowę szczepienia?
Wielu Polaków marzy o byciu zaszczepionym. Starosta z Pruszkowa również? Ze skierowaniem w ręku urzędnik zjawić się miał w powiatowym szpitalu na Wrzesinie. Szczepionki nie dostał. Dyrektorka tej placówki została zwolniona.
W pruszkowskim szpitalu aż huczy od spekulacji. Dla wielu komentujących nie ulega wątpliwości, że dwa zdarzenia mają ze sobą związek. Wszystko przez szczepienia, do których doszło 8 stycznia. Strategiczna operacja miała odbywać się zgodnie z wszelkimi wytycznymi - szczepione były osoby z grupy zerowej, czyli pracownicy medyczni - aż do momentu, gdy przed punktem szczepień pojawił się starosta Krzysztof Rymuza.
Według relacji pracowników szpitala doszło do nieprzyjemnej sytuacji, której już teraz nikt nie chce opisywać z ujawnieniem imienia i nazwiska. Bo dalsza sekwencja zdarzeń świadczy o tym, że nie jest to bezpieczne. Starosta odszedł z kwitkiem, ale - jak twierdzą świadkowie - był naprawdę bardzo zdenerwowany.
Dlaczego starosta nie został zaszczepiony? Bo prawo do tego mieli lekarze, pielęgniarki i pracownicy placówek medycznych, szczególnie ci, którzy w codziennej pracy mają styczność z osobami zakażonymi koronawirusem. Dlaczego starosta miał uważać, że jest uprawniony? Bo miał skierowanie na szczepienie. Jako pracownik medyczny, zatrudniony w placówce zdrowia działającej w Pruszkowie przy ul. Warsztatowej 1A. A jako zatrudnionego w swojej placówce wskazała Krzysztofa Rymuzę jego żona.
Pruszków. Starosta wolontariuszem w placówce zdrowia małżonki. Uprawniony do zaszczepienia
Już kilka godzin po tym niemiłym incydencie z odmową zaszczepienia osoby okazującej oficjalne skierowanie, na dodatek będącej starostą, do Szpitala Powiatowego w Pruszkowie, zlokalizowanego na Wrzesinie, wkroczyła kontrola ze Starostwa Powiatowego w Pruszkowie.
Przedmiotem kontroli była newralgiczna w skali krajowej kwestia - przebieg szczepień na COVID-19 i sposób gospodarowania cennymi zasobami medycznymi. Skutek: wniosek o zwolnienie dyrektorki szpitala Elżbiety Makulskiej-Gertrudy ze stanowiska.
Powodem dymisji są nieprawidłowości związane z gospodarowaniem szczepionkami na COVID-19. Zamiast przysługujących 180 dawek medykamentu szpital miał zamówić tylko 90.
"Wskutek tego szpital zaszczepił w ciągu 2 dni tylko 90 osób, tym samym nie wypełniając postanowień Narodowego Programu Szczepień" - takie oficjalne oświadczenie złożyła rzeczniczka starosty pruszkowskiego Agnieszka Kuruliszwili. Inny kontakt z bohaterem tej historii okazał się niemożliwy - w piątek w starostwie telefon milczał jak zaklęty.
Pruszków. Starosta uprawiony, a jednak nie skorzystał. Bo dba o bardziej potrzebujących
- Szczepionki są cenne. Nie można żadnej zmarnować. Nie mogliśmy zamówić 180 sztuk, bo nie było pewności, czy nie zmarnuje się jakaś część - tłumaczy była już dyrektor szpitala Elżbieta Makulska-Gertruda. Dodaje też, że placówka nie miała obowiązku wykorzystania wszystkich przysługujących dawek już w pierwszej transzy, więc placówka wybrała opcję szczepienia etapowego.
Nie wiadomo, jak zakończy się ta patowa sytuacja. Wirtualna Polska dotarła do dokumentów, które potwierdzają uznanie Krzysztofa Rymuzy za pracownika placówki medycznej, a więc uprawnionego do szczepienia, którego w rezultacie nie otrzymał. Bo, według słów rzeczniczki, wcale o nie nie zabiegał, chcąc zostawić cenne lekarstwa dla bardziej potrzebujących. Nie ma na nim nazwiska starosty, ale jego dane są dostępne w KRS - jest akcjonariuszem banku w Raszynie, zatem wystarczy sprawdzić zbieżność pierwszych widocznych znaków.