Policjanci przerywają milczenie. Seksafera w stołecznej komendzie
Funkcjonariusze opowiedzieli o nadużyciach w warszawskim Wydziale Ruchu Drogowego. Pojawiają się nieścisłości i kolejne oskarżenia. Rzecznik stołecznej policji nabrał wody w usta i nie komentuje sprawy.
16.12.2017 | aktual.: 16.12.2017 13:09
Sprawa nabrała rozgłosu kilka tygodni temu, gdy jedna z naczelniczek stołecznej policji oskarżyła wicekomendanta o molestowanie. Kilka tygodni później kolejna policjantka, tym razem z Wydziału Ruchu Drogowego, złożyła zawiadomienie, że była nękana i molestowana seksualnie przez przełożonego. O sprawie informowaliśmy na łamach WawaLove.
"Cyniczny i ze znajomościami"
Metrowarszawa.pl. dotarło do policjantów z WRD, którzy opowiedzieli o swoim przełożonym. Policjanci opisują go jako "cynicznego człowieka, niedbającego o dobro swoich podwładnych”, który był "nietykalny” dzięki znajomościom. Jak wynika z ich relacji, funkcjonariusz mógł już wcześniej molestować inne policjantki. - Słyszeliśmy, że dobiera się do innych kobiet - przyznają w rozmowie z portalem. Miał również awansować młode i ładne policjantki. - Osoby, które były w wydziale od lat, stały w miejscu - opowiadają.
Po zgłoszeniu sprawy przez funkcjonariuszkę, mężczyzna oskarżony o molestowanie, miał poinstruować współpracowników, żeby "uciszyli kobiety". Sprawa jednak trafiła do Komendanta Stołecznej Policji.
Jak pisaliśmy na WawaLove, podejrzanego przeniesiono do jednej z komend rejonowych. Rzecznik policji nie chciał zdradzić, do której jednostki go przydzielono. - Nadmieniam, że dalsze ustalenia, między innymi prokuratury, czy BSW KGP będą miały znaczenie przy podejmowaniu kolejnych decyzji w tej sprawie. Do zakończenia czynności jest to jedyny komentarz w tej sprawie - skomentował Sylwester Marczak z warszawskiej policji.
- Nadal trzyma stołek. Przeczekają aż wszystko ucichnie i znowu pozwolą mu wrócić - twierdzi jeden z pracowników.
Policjanci z WRD wymieniają jeszcze dwóch innych pracowników kadry kierowniczej, którzy dopuszczają się podobnych nadużyć i wobec których powinno zostać wszczęte wewnętrzne postępowanie o molestowanie i o mobbing.
Rzecznik stołecznej komendy milczy w tej sprawie.
"Zawsze coś takiego istniało"
Aferę skomentował Jan "Majami" Fabiańczyk, były policjant kryminalny i pierwowzór filmowego Pittbulla. W rozmowie z WawaLove powiedział: - Zawsze coś takiego istniało. To była tajemnica poliszynela. Teraz to się ładnie nazywa mobbing, kiedyś nie było takich określeń. Zawsze się mówiło u nas, że szybkie awanse kobiet często nie były osiągane ciężką pracą, tylko załatwiane w "inny" sposób.
Przeczytaj rozmowę z Fabiańczykiem.
źródło: Metrowarszawa.pl