RegionalneWarszawaOni nie spędzą świąt z rodziną. "To jest mój świadomy wybór"

Oni nie spędzą świąt z rodziną. "To jest mój świadomy wybór"

A ty, czy już umyłeś okna?

Oni nie spędzą świąt z rodziną. "To jest mój świadomy wybór"

23.12.2016 12:02

Duże wydatki, zła atmosfera, zmęczenie, ale i zmiana obyczajów - z tych m.in. powodów część przyjezdnych warszawiaków nie pojedzie* *na święta do domu. Porozmawialiśmy z tymi, którzy nie zdecydowali się na taki wyjazd.

Daniel ma piątkę rodzeństwa. Każde z nich jest dorosłe i posiada dzieci. On jako jedyny z rodziny mieszka w Warszawie i postrzegany jest w rodzinnym domu jako ten, co dużo zarabia. - Oczekuje się ode mnie, że kupię prezenty. Jeśli wydałbym tylko po 50 zł na każdego, to musiałbym wydać około tysiąca złotych - wylicza. - Plus wydatki na drogę. To przerasta moje, wcale nie tak wielkie możliwości. Celowo wziąłem więc dyżur świąteczny w pracy, by z uczciwym sumieniem powiedzieć, że mnie nie będzie, "bo praca" - mówi rozmówca WawaLove.pl.

"I tak musiałbym zaraz wracać"

Ania, młoda menadżerka, nie wyjedzie ze względów "politycznych". - To mój świadomy wybór. Od lat przy świątecznym stole króluje u mnie polityka. Rodzice są bardzo konserwatywni, ja - nie. Spieramy się przy wigilijnym stole od wielu lat. Zresztą nawet jak nie rodzice kłócą się ze mną, kłócą się między sobą. Mam tego dość. Kocham rodziców, ale już nie mogę słuchać od osób, które nigdy nie były za granicą i nigdy nie widziały muzułmanina na oczy, jacy źli i okrutni są ci imigranci - mówi i dodaje, że ten czas spędzi ze swoim chłopakiem. Nie będą urządzać Wigilii.

Z ostatniego spisu powszechnego wynika, że zaledwie 53 proc. mieszkańców Warszawy urodziło się w stolicy. Najwięcej przyjechało do Warszawy województwa lubelskiego - aż 57 proc. (4,6 tys.). Na drugim miejscu znaleźli się mieszkańcy podlaskiego, na trzecim zaś świętokrzyskiego. Wyjazd na święta na wiąże się czasem z uciążliwą podróżą. – Nawał obowiązków sprawił, że nie zdążyłam zabukować dobrego biletu - mówi nam Sylwia, pochodząca z Braniewa. – Jak teraz pomyślałam, że będę jechać w jakimś koszmarnym, śmierdzącym busie lub pociągu, siedząc w jednej pozycji przez wiele godzin, odpuściłam. Sylwestra spędzam w stolicy, więc i tak zaraz musiałbym wracać. Zresztą większość znajomych jest z Warszawy. Gdy jadę do domu, nawet nie spotykam znajomych, a rodzice i tak zasną przed telewizorem po 21.00. Co robić? Pewnie wypiłabym więcej wina niż zwykle - dodaje z uśmiechem.

"Czy umyłeś już okna dla Jezusa?"

Jednym z wymienianych powodów, dla których nie pojedziemy na święta, jest zniechęcenie. - Ja już święta w tym roku przeżyłem. I to wielokrotnie, bo w moim sklepie choinkę postawiono już 5 listopada - śmieje się Tomek, pracujący salonie jednego z operatorów sieci komórkowych. - Liczba promocji świątecznych, sztucznej atmosfery wokół świąt, służącej tylko do tego, żeby podnieść sprzedaż, potrafi skutecznie zniechęcić do przeżywania tego okresu, nawet w gronie najbliższych. Zresztą i tak nie rozmawiamy na co dzień, czemu miałbym krępująco milczeć w domu? - pyta.

Ciepła atmosfera, możliwość spotkania z bliskimi, wzajemna życzliwość, wspólne ubieranie choinki i zasiadanie do stołu - tak przedstawiane są święta w mediach. - Jakkolwiek byśmy tego nie chcieli, rzeczywistość nie jest jednak aż tak telewizyjna - podkreśla Tomasz, specjalista od mediów, który na wyjazd się jednak zdecydował. - Ale z wielką niechęcią - podkreśla. - Wiem, co mnie spotka: po pierwsze idiotyczny festiwal sprzątania, trochę jak w popularnym memie - "czy umyłeś już okna dla Jezusa?", czasem wydaje mi się, że to jest dla moich bliskich najważniejsze. Do tego wieczny dylemat z prezentami. Co kupić córce mojego brata? Co mamie? Bladego pojęcia nie mam, co ją interesuje. Po za tym wizyta dalszej rodziny i ta paskudna, trwająca dwa dni sztuczność wśród osób, które nie widzą się przez większość roku.

Dochodzi do tego zwykłe zmęczenie. - Pracuję bardzo intensywnie - podkreśla Jakub, Product Manager w jednej z dużych korporacji. - Niezwykle cenię sobie wolny czas. Święta u mnie w domu to zawsze jakaś gorączka, bieganina, szarpanina. Wszystko po to, by na godzinę usiąść i zjeść tyle jedzenia, by przez następna godzinę w ogóle się nie ruszać. To nie mój styl życia. Tymczasem 24 grudnia, w Wigilię, w Warszawie czynna jest moja siłownia. Pójdę poćwiczyć. Organizm na pewno na tym zyska więcej, niż na zjedzeniu tłustego karpia. Pytany czy nie żal mu spotkania z najbliższymi, odpowiada, że zawsze może się z nimi zobaczyć w innym terminie. - Nie jestem osobą religijną, więc nie ma znaczenia dla mnie, kiedy to spotkanie się odbędzie - mówi. - W Warszawie znalazłam się tylko i wyłącznie ze względu na pracę - mówi WawaLove.pl Ula, dziennikarka. - Ta praca zjada mi cały czas. Okres świąteczny to czas kiedy wreszcie mogą odpocząć i poleniuchować.

Przykład idzie z zagranicy?

Rozmówcy WawaLpove.pl wymieniali tez inne powody - najczęściej chodziło jednak oto, że święta nie cieszą już tak, jak dawniej. - Może to wina stresu w pracy, może wszechobecnej komercjalizacji, jednak na pewno nie są to święta, które pamiętam z dzieciństwa - mówi Tadeusz, nauczyciel w prywatnej szkole. Zmiana postrzegania świąt w sposób tradycyjny może być też efektem otwarcia się polskich granic i częstszych wyjazdów za granicę. Aż 54 proc. emigrantów nie planuje powrotu do kraju w tym czasie - wynika z raportu serwisu TwojaEuropa.pl. W raporcie podkreśla się też fakt, że w większości krajów Europy Zachodniej Boże Narodzenie wykorzystywane jest jako czas do relaksu i odpoczynku. Polacy, wzorem mieszkańców kraju, w którym mieszkają, spędzają go właśnie w podobny sposób. Jadą w okresie świątecznym całą rodziną na narty, wyjeżdżają do ciepłych krajów lub odpoczywają w tzw. aktywny sposób.

Potwierdzają to przedstawiciele branży turystycznej. - Zauważyliśmy taki trend - mówi Magda Plutecka z Neckermanna. - Kiedyś to wyjazdy noworoczne, poświąteczne cieszyły się zainteresowaniem. Teraz obserwujemy, że coraz częściej ludzie wyjeżdżają jeszcze przed kolacją wigilijną, choć sporo zależy oczywiście od układu wolnych dni. Ten wzrost jest mocno zauważalny i nie chodzi tu nawet o to, że ludzie chcą w tym czasie pojeździć na nartach, ale coraz częściej wybierają takie kierunki jak Kuba, Dominikana czy Meksyk. Nawet linie lotnicze zwiększyły liczbę miejsc w samolotach przed Wigilią - dodaje Plutecka.

Obraz
Obraz
Zobacz także
Komentarze (0)