Kasia została zamordowana. Mamy nowe informacje o zatrzymanym 27‑latku
27-letni Dawid T. usłyszał zarzut zabójstwa 26-letniej Katarzyny B. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Jak ustaliła Wirtualna Polska, to on wskazał miejsce, w którym służby odnalazły zwłoki młodej kobiety.
Poszukiwania 26-letniej Katarzyny B. z Dolnego Śląska zakończyły się tragicznie. Kobieta zaginęła 17 lutego, a jej ciało odnaleziono w niedzielę w okolicy Międzylesia w powiecie kłodzkim.
Według nieoficjalnych informacji istnieje podejrzenie, że Katarzyna B. padła ofiarą morderstwa. W sprawie zatrzymany został mężczyzna, z którym Katarzyna B. spotkała się przed zaginięciem. W jego samochodzie znaleziono ślady krwi.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, miejsce ukrycia ciała wskazał podejrzany, 27-letni Dawid T. Za ten czyn grozi kara dożywotniego więzienia. W niedzielę został przedstawiony mu zarzut m.in. zabójstwa. Prokuratura złożyła wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie rozpaliło sieć. Warszawska policja w akcji. "Boją się"
Grzegorz Howorski, zastępca prokuratora rejonowego w Kłodzku informuje WP, że mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia i nie przyznaje się do winy.
26-latka pokłóciła się z chłopakiem. Później napisała do mamy sms-a
Jak relacjonowała mama 26-latki, w poniedziałek, 17 lutego Kasia pojechała autem do Polanicy-Zdroju spotkać się ze swoim byłym chłopakiem, który pracuje tam w zakładzie mechanicznym. Następnie mieli udać się wspólnie do Wrocławia, żeby kupić Kasi nowy samochód. Nie pojechali tam jednak, bo gdy Kasia przyjechała, to on stwierdził, że coś z tym autem jednak jest nie tak i do zakupu nie doszło.
Między kobietą i mężczyzną doszło do sprzeczki, a były partner oddał Kasi 30 tys. zł, które były przeznaczone na zakup samochodu. 26-latka postanowiła wrócić do domu. W rozmowie z byłym chłopakiem przekazała, że załatwiła jakiś transport i ktoś miał po nią przyjechać. O godz. 22.44 mama Kasi dostała od niej wiadomość SMS: "Mamuś wszystko w porządku, jutro będę rano w domu". O godz. 22.48 telefon już był nieaktywny.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ciężarna mieszkała w namiocie. Nie chciała zostawić chłopaka