Nocny incydent przed dworcem Warszawa Wschodnia. Kierowca Ubera potrącił taksówkarza?
Sprawę bada stołeczna policja.
20.10.2016 09:58
Do zdarzenia miało dojść we wtorek około godziny trzeciej w nocy. Przed dworcem Warszawa Wschodnia doszło do kłótni i przepychanek pomiędzy taksówkarzem a kierowcą Ubera.*Sprawa została nagłośniona w internecie i zgłoszona na policję. *
O nocnym incydencie możemy się dowiedzieć z profilu Taryfa24 na Facebooku. Autor postu opisał kłótnię pomiędzy taksówkarzem a przewoźnikiem z Ubera. Według niego, kierowca, po zwróceniu uwagi przez taksówkarza, że stoi na powierzchni wyłączonej z ruchu, "odepchnął go i wyrwał mu z ręki telefon, po czym wsiadł do samochodu i ruszył na niego z piskiem opon." * *
- Kolega nie zdążył niestety odskoczyć i został potrącony - dowiadujemy się z relacji na Taryfa24. - "Psychol" wiózł go na masce jeszcze kilka metrów, po czym oddalił się, nie udzielając pomocy. Po chwili wrócił w towarzystwie radiowozu, twierdząc, że... został napadnięty.
Tej wersji wydarzeń nie potwierdza sierż. sztab. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. - Rzeczywiście otrzymaliśmy zawiadomienie od taksówkarza. Jak zeznał pokrzywdzony, przewoźnik miał gwałtownie ruszyć pojazdem, co spowodowało upadek taksówkarza na maskę samochodu - mówi w rozmowie z WawaLove.pl. - Jednak zawiadomienie otrzymaliśmy tylko od kierowcy taksówki - podkreśla Onyszko.
Jak podaje oficer prasowy z KRP VI, taksówkarz został przewieziony do szpitala. Został poddany rutynowym badaniom, które wykazały brak uszczerbku na zdrowiu. - Według kierowcy taksówki, przeowźnik miał kierować pod jego adresem groźby karalne. Poszkodowany dodał również, że sprawca realizował nielegalne przejazdy odpłatnie - informuje Paulina Onyszko.
Policjanci z KRP VI będą weryfikować otrzymane zgłoszenie. - Wkrótce będziemy przesłuchiwać świadków wskazanych przez poskzodowanego - mówi Onyszko. - Na szczęście, przebieg zajścia obserwowało kilkanaście osób, min. ochrona dworca, do tego wszystko odbyło się w zasięgu monitoringu - podkreśla autor relacji z Taryfa 24. - Cała sytacja jasno świadczy o tym, jakiego pokroju ludzi zatrudnia Uber. Wizerunek kierowcy Uber, kreowany przez uberpropagandę, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością - czytamy na Facebooku.
"Tak się może zdarzyć, gdy się udaje taksówkę"
Usługa Uber polega na zorganizowaniu wspólnych przejazdów, które są oferowane przez prywatne osoby, za pomocą specjalnej aplikacji na smartfony. Kierowcą może być każdy, musi jedynie przejść szereg kontroli prowadzonych przez operatora systemu. To bezpośrednia konkurencja m.in. dla stołecznych taksówkarzy.
W marcu kierowcy Ubera zostali zaatakowani mieszanką oleju oraz odchodów, którą obrzucono ich auta. Wszystko działo się w momencie dostarczania klientów pod wskazany adres. Najprawdopodobniej jednak żadna z przypadkowych osób nie ucierpiała, w związku z tym aktem. Niestety samochody oblane śmierdzącą cieczą, nadawały się do kompleksowego czyszczenia, ponieważ fekaliami przesiąkła również tapicerka. Na profilu Taryfa 24 czytamy: "Tak się może zdarzyć, gdy się udaje taksówkę...Dobrze, że nie ucierpiał żaden z klientów uberpatologii, chociaż w przyszłości wszystko może się zdarzyć".
Zdarzenie wywołało lawinę komentarzy ze strony internautów . Większość z nich wskazuje na fakt, że jakiś związek ze sprawą mogą mieć reprezentanci niektórych, korporacji taksówkowych. Ich zdaniem takie zachowanie może być reakcją na konkurencyjną ofertę, która dotyczy tańszych przejazdów po mieście. Wiele osób dziękuje również za reklamę systemu, gdyż wcześniej po prostu o nim nie wiedziało.
Kolejne ataki
Do kolejnej napaści "nieznanych sprawców" doszło w nocy pod koniec lipca przed kilkoma warszawskimi klubami. - Tym razem obeszło się bez śmierdzących substancji, za to każdy z przebierańców odjeżdżał z gustowną naklejką na szybie, niektórzy nawet z kilkoma. Napis na wlepkach głosił: "Uwaga! Kierowca bez licencji!" - chwalili się na Facebooku taksówkarze z Taryfa24.
"Polowanie" na uberowców ropoczęło się na Powiślu, a następnie przeniosło sie na ul. Parkingową. Samochody były zatrzymywane i obklejane napisami. - Niektórzy oszuści odjeżdżali z piskiem opon, jednak większość ze stoickim spokojem i taką jakby rezygnacją oczekiwała na swoją naklejkę... Widocznie wiedzieli, że źle czynią. Niestety, akcja zakończyła się szybko, bo okazało się, że dla nie wszystkich przebierańców starczyło naklejek. Szkoda, nieznani sprawcy mówią, że następnym razem przyniosą więcej - opisują zdarzenie w mediach społecznościowych taksówkarze.
Tej samej nocy doszło również do ataku na Kamila, kierowcę Ubera. Został zaatakowany przez taksówkarzy. - Wyrwali mi telefon, potem opluli samochód i zaczęło się kopanie, uderzanie pięściami w szybę. Wyrywanie klamki - mówi o tym zdarzeniu w rozmowie z TVN24 poszkodowany kierowca.
- Ruszyłem dosłownie metr do przodu, gwałtownie, oni odskoczyli i wyjechałem stamtąd. Prawie przejeżdżając jednego z nich, ledwo uciekł. Jest to zwykłe bandyctwo - dodaje.
Sprawa trafiła do stołecznej policji. Taksówkarze z profilu Taryfa24 nie potwierdzili swojego uczestnictwa w tym ataku.
Źródło: WawaLove.pl/tvnwarszawa.pl
Przeczytajci*e również:* Zlecił oblanie kwasem. Za oszpecenie kobiety chciał zapłacić 10 tysięcy złotych* *