RegionalneWarszawaNocna likwidacja obozowiska w Warszawie. Przez przyjazd Trumpa

Nocna likwidacja obozowiska w Warszawie. Przez przyjazd Trumpa

"Zepchnęli mnie z dachu. Straciłem przytomność"

Nocna likwidacja obozowiska w Warszawie. Przez przyjazd Trumpa
Karolina Kołodziejczyk

W nocy z wtorku na środę służby bezpieczeństwa zlikwidowały obozowisko na placu Krasińskich, gdzie przemawiać ma prezydent USA Donald Trump. - To był brutalny szturm służb Hanny Gronkiewicz-Waltz, PO i PiS. Zepchnęli mnie z dachu. Na szczęście spadłem na trawnik, ale i tak straciłem przytomność i odwieziono mnie do szpitala. Mam połamane żebra – mówi Wirtualnej Polsce lider KPN Niezłomni, Adam Słomka. - To nieprawda - odpowiada policja i przedstawia swoją wersję wydarzeń.

Przed sądem na placu Krasińskich w Warszawie od wielu miesięcy funkcjonowało prowizoryczne miasteczko namiotowe. Dyżurujący tam na zmianę obywatele głośno sprzeciwiali się temu, jak działa polski wymiar sprawiedliwości.

W czwartek o godz. 13 dokładnie w tym samym miejscu prezydent Donald Trump ma wygłosić swoje przemówienie. Od kilku dni coraz głośniej mówiło się więc o tym, że prawdopodobnie służby zrobią wszystko, aby pozbyć się protestujących. BOR i policja twierdziły, że leży to w gestii Urzędu Miasta, a gospodarze stolicy, że to sprawa BOR.

"Siekierami, łomami i maczetami dewastowano czyjąś własność"

Tymczasem w nocy z wtorku na środę na miejscu pojawiły się dziesiątki funkcjonariuszy policji i straży miejskiej. – Od samego początku byli bardzo agresywni. Stałem na dachu przyczepy, więc weszli tam po mnie i zepchnęli mnie z 3-4 metrów – opowiada WP Adam Słomka.

3/3 , where a speech will be held on July 6 by US President Donald J. Trump.

— Adam Słomka (@Slomka_KPN)

Zapowiada, że dysponuje wieloma nagraniami z tej sytuacji i zamierza je upublicznić na konferencji prasowej zaplanowanej na godzinę 12. – Po utracie przytomności zawieziono mnie do szpitala na Powiślu, a potem nie wiem dlaczego, przewieziono do szpitala MSWiA. To była bezczelna akcja jak w stanie wojennym. Siekierami, łomami i maczetami dewastowano czyjąś własność – żali się Słomka.

Moment likwidacji miasteczka protestacyjnego pod sądami dziś w nocy. Przy ściąganiu z dachu przyczepy Adam Słomka zasłabł.

— Ewa Stankiewicz (@ewa_stankiewicz)

Wersja policji jest zupełnie inna

Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji podkom. Sylwester Marczak zapewnia w rozmowie z WP, że "informacje o zepchnięciu z przyczepy nie są prawdziwe. - W gestii instytucji Urzędu Miasta leżało uprzątnięcie terenu i zabezpieczenie wizyty Donalda Trumpa, w związku z czym zostaliśmy poproszeni o pomoc – mówi rzecznik.

- Wywożenie przyczep i namiotów przebiegało bardzo spokojnie. Mediacje z osobami obecnymi na miejscu koordynował zespół antykonfliktowy. Sześć osób przeprowadzono na drugą stronę ulicy, a jeden mężczyzna nie chciał zejść z dachu przyczepy. Policjanci weszli więc za nim na górę, po czym za ręce i nogi znieśli go na dół – informuje Marczak.

Policjant dodaje, że mężczyzna nie odniósł poważnych obrażeń, a pogotowie zostało wezwane wyłącznie na jego prośbę.

Wielkie sprzątanie stolicy

Jak w tej chwili wygląda plac Krasińskich? Na miejscu nie ma już śladu po nocnej akcji. Cały teren jest szczelnie ogrodzony, a służby bezpieczeństwa obstawiają wszystkie możliwe dojścia do placu. Dookoła krzątają się dziesiątki pracowników firm sprzątających. W odblaskowych koszulkach zamiatają trawniki i ulice. Z ziemi podnoszą każdy, nawet najmniejszy papierek. W końcu do stolicy przyjeżdża przedstawiciel największego światowego mocarstwa.

Napięcie jest jednak tak duże, że na miejscu dochodzi do wielu śmiesznych sytuacji. Jedną z nich reporter WP zaobserwował w momencie, gdy na plac Krasińskich próbowały się dostać dwie kobiety. Jak się okazało, były to pracownice Instytutu Pamięci Narodowej, które jak co dzień, przyszły rano do pracy. Ponieważ nie miały przepustek, policja nie chciała wpuścić ich do środka. - No to będziemy miały wolne. Mamy nadzieję, że podpiszą nam panowie zwolnienie - powiedziały z uśmiechem.

Ważna wizyta państwowa i wiele utrudnień dla mieszkańców

Donald Trump przyleci do Warszawy 5 lipca późnym wieczorem, około godziny 22. Od tej chwili warszawiaków czekają duże utrudnienia. Zamkniętych zostanie wiele ulic, plac Krasińskich, okolice placu Zamkowego i lotniska Chopina. Odpowiedzialny za ruch w mieście Michał Domaradzki z Urzędu Miasta w związku ze zmianami podkreśla: "Apel do mieszkańców, by nie jeździć na pamięć".

Amerykański przywódca odwiedzi Polskę na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. W czwartek spotkają się w Zamku Królewskim. Polskiemu prezydentowi będzie towarzyszyć sekretarz stanu, sekretarz skarbu i szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jak informowaliśmy wcześniej, do Polski przyleci także Pierwsza Dama Melania Trump.

Przemówienie na Placu Krasińskich to główny punkt wizyty Donalda Trumpa w Polsce. Wystąpienie ma być poświęcone kwestiom międzynarodowym.

Źródło: WP Wiadomości

Oprac. Karolina Pietrzak

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)