Niepozorna kamienica skrywa sekret. Nocą widać najwięcej
Spacerujący ulicą Opaczewską na Starej Ochocie w Warszawie mogą po zmroku natknąć się na niespodziewany widok. Okna jednego z mieszkań zamiast zasłon, zdobią kolorowe witraże. Okazało się, że pod tym adresem żyją wyjątkowi lokatorzy.
15.11.2018 | aktual.: 16.11.2018 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szara fasada przedwojennego budynku nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na dole budynku funkcjonuje salon fryzjerski i magiel. Naprzeciwko znajduje się niewielki skwer z ławkami. Łatwo można przejść obok kamienicy, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, co dzieje się w środku. Podpowiedzią może być to, co widać po zmroku w oknach.
W ciemności łatwiej dojrzeć przykuwające wzrok kolorowe witraże na pierwszym piętrze. Na zewnątrz brakuje tabliczki, która mogłaby sugerować, co znajduje się po drugiej stronie. Kierowany wrodzoną ciekawością, postanowiłem to sprawdzić.
Drzwi budynku otwiera mi jeden z robotników, ponieważ na parterze trwa obecnie remont. Nie jest w stanie mi powiedzieć, kto mieszka piętro wyżej. Wchodzę więc po schodach, dzwonię... W tym samym momencie za mną pojawia się siostra zakonna. Wyjaśniam, że zaciekawił mnie widoczny od strony ulicy witraż i chętnie dowiem się o jego funkcji. Zostałem zaproszony do środka.
Sacrum za ścianą
Mieszkanie jest raczej skromne. Korytarz zdobi czerwony dywan we wzory, światło jest ciepłe, niezbyt mocne. Czekam na siostrę przełożoną, która po chwili wychodzi z mieszkania obok, przechodzi przez klatkę i wita mnie w progu. Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny ma bowiem do dyspozycji dwa lokale na tym samym piętrze. Siostra Ewa prosi, bym usiadł w małym pokoju przy stole.
Pomieszczenie wypełnia szafa i meblościanka z książkami ułożonymi od góry do dołu. We wnęce mebla znajduje się kineskopowy telewizor, pamiętający pewnie jeszcze lata 90. Od razy pytam, czy mogę nagrywać rozmowę. Dostaję zgodę.
Siostra przełożona wyjaśnia mi, że mieszka tu wraz z innymi misjonarkami od 14 lat. Gdy się wprowadzała, witraż już był zamontowany w oknach. Dowiaduję się, że zamówiła go siostra, która zginęła w wypadku. Autorką dzieła jest specjalistka polecona przez zaprzyjaźnionych franciszkanów z Niepokalanowa.
Zdaniem mojej rozmówczyni, to nietypowe miejsce dla sióstr, bo nie zdarza się, by domy zakonne znajdowały się w bloku. Wcześniej zgromadzenie zajmowało parcelę z niewielkim budynkiem na ulicy Osieckiej. Taki stan utrzymywał się do lat 70., gdy zaczęto budować w tym miejscu nowe osiedle, Ostrobramską. Ówczesne władze nakazały więc wyprowadzkę. Zgromadzeniu wypłacono szczątkowe odszkodowanie, a na wniosek siostry przełożonej z tamtego okresu, zaproponowano też mieszkanie zastępcze.
Wskazano trzy miejsca - na Wawrze, Bemowie i Ochocie. Wybrały tę ostatnią lokalizację. Siostrom przydzielono dwa spółdzielcze mieszkania. O dawnym domu przypominały elementy wyposażenia przeniesione z poprzedniej kaplicy - w tym drewniany ołtarz. Funkcję sakralną pełni obecnie pokój dzienny z balkonem. W niewielkim pomieszczeniu zmieściły się drewniane klęczniki oraz skromne ławki. Pod sufitem zawieszony jest sześcioramienny żyrandol. Pośrodku znajduje się nakryty zwisającym aż do podłogi obrusem. Obok stoi mównica, z otwartym na jednym z psalmów Pismem Św. Naprzeciwko wejścia, pomiędzy dwoma witrażami, przy ścianie stoi odrestaurowany ołtarz z relikwiami błogosławionej Bolesławy, patronki zgromadzenia. Po prawej stronie ołtarza płonie wieczna lampka, po prawej - znajduje się wazon ze świeżymi kwiatami.
Znajdująca się w domu zakonnym kaplica musiała być wcześniej erygowana, czyli założona za zgodą biskupa. Gdy ten przyjeżdża do parafii na wizytację, z przyjemnością odwiedza członkinie zgromadzenia w ich mieszkaniu.
Zdaniem siostry Ewy, witraże pełnią rolę świadectwa dla innych ludzi, którzy spacerują ulicą. Pomysł na ich montaż przyszedł spontanicznie, podczas remontu. Na początku tego wieku mieszkające w kamienicy siostry stwierdziły, że nasłoneczniony pokój-kaplica idealnie nadaje się do wyeksponowania ozdobnego wypełnienia okna. Choć teraz przełożona uważa zastosowane kolory za zbyt ciemne. Do tego dochodzi też zasłanianie promieni słonecznych przez rosnącą przed oknem sosnę.
Pod jednym dachem
Oprawione w nowoczesną, plastikową ramę szyby, przedstawiają wizerunek Świętej Rodziny oraz bł. Bolesławy. To najważniejsze postacie dla Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Obok, na sztaludze, postawiono ikonę patronki, namalowaną według tradycyjnej techniki ikonograficznej. W rogu pomieszczenia stoi lekko zakurzony, zabytkowy klawikord. Jak się dowiedziałem, od pewnego czasu nie jest używany. Jedyna umiejąca na nim grać siostra zmarła. Niestety, nie udało mi się przekonać sióstr, aby pozwoliły na pokazanie zdjęć wnętrza kaplicy. Czytelnikom musi więc wystarczyć opis.
Mieszkające w bloku misjonarki często pomagają swoim sąsiadom. Jak przekonują, świeccy lokatorzy są otwarci i nie można na nich narzekać. Moja rozmówczyni wspomniała o historii, która przytrafiła się kiedyś jednej z sióstr. Gdy młode małżeństwo z tej samej klatki chciało wyjść z domu na sylwestra, nie mieli problemu, aby zostawić jej dziecko pod opieką.
Co jakiś czas w pokoju z ołtarzem odbywają się msze święte. Wcześniej przychodziły na nią także starsze sąsiadki, które ze względów zdrowotnych i podeszłego wieku nie były w stanie odwiedzać kościoła. Dzięki propozycji zakonnic, kobiety mogły przyjąć sakramenty - dosłownie - nie wychodząc z domu.
Siostry zdają sobie sprawę, że mieszkają w nietypowym jak na dom zakonny miejscu, ale traktują swoje mieszkanie wyjątkowo. Jeżeli więc ktokolwiek z idących przez Starą Ochotę zauważy w jednym z okien kolorowe światło witraży, może to znaczyć, że misjonarki akurat w tym momencie odprawiają liturgię.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl