Miliony złotych kosztowało do tej pory utrzymanie II linii metra
Wciąż nie wiadomo, kiedy pojedziemy podziemną kolejką
11.02.2015 09:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Trudno dziś podać konkretny termin otwarcia II linii metra" - powiedziała niedawno prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz . Zaś od Jerzego Lejka, prezesa spółki Metro Warszawskie dowiedzieliśmy się niedawno, że nowa linia metra zostanie otwarta "po odbiorach", których obecnie dokonują "niezależne od spółki służby państwowe". Nadzór budowlany, który w ubiegłym tygodniu zakończył kontrolę na pierwszej stacji (Rondo Daszyńskiego), nie pojawił się jeszcze na następnych przystankach. Tymczasem funkcjonowanie II linii kosztuje. Jak wyliczyła Gazeta.pl, utrzymanie pociągów i infrastruktury podziemnej kolejki kosztowało Miasto do tej pory 7 - 8 milionów złotych.
Od listopada 2014 podziemna kolejka działa tak, jakby korzystali z niej pasażerowie - informuje portal. Pociągi kursują (testowo), pracownicy (maszyniści, dyżurni ruchu) są zatrudnieni, działają też ruchome schody, a na peronach włączane są nawet światła. Nie ma tylko pasażerów. To wszystko kosztuje, a koszty te od marca jeszcze się zwiększą, bowiem rachunki za prąd (płacone do tej pory przez wykonawcę II linii) będą przysyłane do Miasta. Każdy dzień opóźnienia to konkretne pieniądze. Na pytanie o termin otwarcia linii, prezes metra Jerzy Lejk mówi, że nastąpi "po upewnieniu się, że wszystko, co miało być wykonane, jest wykonane i działa tak, jak to zakładano". Czyli na świętego nigdy?
Brzmi to trochę jak ponury żart. Na Facebooku powstał nawet prześmiewczy fanpejdż "Czy II Linia metra już działa?", którego autor publikuje codziennie tylko jedną, krótką wiadomość.
Post użytkownika Czy II linia metra już działa?
*W wagonikach i na stacji I linii wiszą już nawet tablice systemu warszawskiego metra z uwzględnioną drugą linią z datą "grudzień 2014".* Współczujemy turystom, którzy bezowocnie próbują faktycznie drugą linią metra gdzieś pojechać. A może niepotrzebnie narzekamy? Może powinniśmy być jak ten optymista z wyjątkowo aktualnego dziś wiersza Jana Brzechwy o koniku?
Żyli sobie dwaj chłopcy gdzieś za siódmą rzeką.
(W kategoriach dzisiejszych to nie jest daleko.)
Jeden stale narzekał, drugi raźnie świstał,
Jeden był pesymista, drugi optymista.
Jeden dostał od wróżki (był to czas metafor)
Kolej, do tego szyny, stację i semafor.
Drugi chłopczyk otrzymał, choć miał zalet szereg,
G. końskie zawinięte w różowy papierek.
Pesymista powiedział: "Też zabawka śliczna!
Rozumiem, że jak kolej, to już elektryczna!
I co to za parowóz? Wnet popsuje to się.
Ja mam taką zabawkę, proszę wróżki, w nosie!"
Optymista zaś skakał ze szczęścia i fikał:
"Ja dostałem od wróżki pięknego konika!
Ileż z takim konikiem radości i uciech!
Ja dostałem konika... tylko konik uciekł".