Madryt zwiększa strefę "bez samochodów". Kiedy Warszawa ją wprowadzi?
Czy hiszpańskie rozwiązanie możliwe byłoby w naszej stolicy?
Od stycznia do centrum hiszpańskiej stolicy będzie można wjechać tylko, jeśli samochód będzie miał zagwarantowane miejsce na jednym z 13 działających tam parkingów. - donosi serwis Transport Publiczny . Działająca od 2006 roku madrycka "strefa bez samochodu" powiększy się do 350 hektarów. Burmistrz miasta, Ana Botella zapowiedziała, że zmiany te przeprowadzi jeszcze przed wyborami municypalnymi, które mają się odbyć w maju.
Główny cel to oczywiście zmniejszenie przepływu samochodów, które przejeżdżają przez centralne dzielnice. Władze miasta spodziewają się, że z dnia na dzień ruch samochodowy w zamkniętych dzielnicach spadnie o jedną trzecią.
W 3,5–milionowym Madrycie jest zarejestrowanych ok. 1,7 mln pojazdów, z czego 80 proc. to samochody. 45 proc. jeżdżących tam aut ma ponad 10 lat. Dla porównania, w Warszawie (1,7 mln mieszkańców) zarejestrowano około 1 mln 30 tys. samochodów osobowych. To oznacza, że na 1000 mieszkańców przypada prawie 600 pojazdów - w samym śródmieściu jest jest ich nawet ponad 800. To najwięcej w Polsce i dwa razy więcej niż w Berlinie (dane GUS).
Przeczytajcie też: Jazzy Duo już w październiku na stołecznych torach?
W Madrycie już dawno obniżono dopuszczalną prędkość na drogach prowadzących do centrum, dodatkowo wzrosły ceny za parkowanie, przy czym samochody elektryczne parkują za darmo. W granicach madryckiej strefy żyje ok. 45 tys. mieszkańców miasta.
Od stycznia do strefy bez samochodu będą mogły wjechać tylko te pojazdy, które należą do mieszkańców strefy oraz te, które mają zagwarantowane miejsce parkingowe. Za załamanie zakazu grozi mandat w wysokości 90 euro. Zakaz nie dotyczy motocykli (mają prawo wjechać w godz. 7.00 - 10.00 i samochodów dostawczych (10.00- 13.00). Obecną i planowaną mapę strefy znajdziecie tutaj .
Dzięki tym zmianom w strefie bez samochodu jest nie tylko bezpieczniej i ciszej, ale przekłada się to na zyski otwartych do późnego wieczora lokali gastronomicznych i rozrywkowych. Chodzi też o zdrowie, czyli zmniejszenie emisji spalin i pyłów pochodzących z ruchu kołowego.
W Warszawie 70% pyłów pochodzi z ruchu kołowego. Ryzyko wystąpienia np. obturacji (zwężenia) oskrzeli u mieszkańców najbardziej zakorkowanych ulic Warszawy jest sześć razy większe niż np. u mieszkańców Puszczy Augustowskiej. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował niedawno, że stężenie pyłu PM10 i dwutlenku azotu - toksycznych i rakotwórczych substancji w warszawskim powietrzu znacznie przekracza dopuszczalne normy. Dodatkowo z pyłu znajdującym się we wdychanym przez nas powietrzu uwalania się rakotwórczy benzoapiren. Normą jest analogram na metr sześcienny. W Warszawie te normy przekroczone są trzykrotnie.
Według najnowszych danych, trujący dwutlenek azotu, który produkuje głównie komunikacja samochodowa, przekracza dopuszczalne normy na styku Śródmieścia, Woli i Ochoty, u zbiegu Al. Jerozolimskie, ul. Towarowa i Żwirki i Wigury.
Niedawno francuski dziennik "Le Monde" przedstawił 10 najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej (w nawiasie liczba dni w roku ze stężeniem smogu przekraczającym normę). Madryt znajduje się na szóstym, Warszawa na dziesiątym miejscu. Poniżej lista "Le Monde".
- Sofia – (320)
- Mediolan – (272)
- Kraków – (210)
- Marsylia – (200)
- Płowdiw – (189)
- Madryt – (188)
- Turyn – (174)
- Wrocław – (166)
- Rzym – (157)
- Warszawa – (152)
W Madrycie zanieczyszczenie smogiem powietrza jest więc wyższe niż w Warszawie. Dlatego w ogóle nie zdziwiła nas informacja, że madrycka strefa bez samochodu to pomysł nie polityków, władz czy "ekologów". *To mieszkańcy stolicy Hiszpanii poprosili o stworzenie, a potem rozszerzenie strefy. *Czy w naszej stolicy możliwa byłaby taka inicjatywa? Jak myślicie?
Przeczytajcie też: Pierwsze sondaże. Hanna Gronkiewicz-Waltz wygrywa w pierwszej turze