RegionalneWarszawaKoszyk Kaczyńskiego. Po 10 latach kupiliśmy to, co prezes PiS

Koszyk Kaczyńskiego. Po 10 latach kupiliśmy to, co prezes PiS

To było dekadę temu: Jarosław Kaczyński wybrał się na zakupy do osiedlowego sklepiku u zbiegu ulic Żwirki i Wigury oraz Astronomicznej. Kupił kilka podstawowych produktów. Nie z potrzeby, bo zapewne sam takich zadań podejmować nie musi do dzisiaj, ale na użytek kampanii wyborczej.

Koszyk Kaczyńskiego a koszyk Wirtualnej Polski. Po dziesięciu latach udało nam się, w szalejącej drożyźnie i w czasach "paragonów grozy", zapłacić za takie same zakupy taniej niż prezes PiS (Fot. Barbara Kwiatkowska)
Koszyk Kaczyńskiego a koszyk Wirtualnej Polski. Po dziesięciu latach udało nam się, w szalejącej drożyźnie i w czasach "paragonów grozy", zapłacić za takie same zakupy taniej niż prezes PiS (Fot. Barbara Kwiatkowska)

16.10.2021 14:25

Wojna na ceny podstawowych produktów, potrzebnych w każdym polskim domu, to znany motyw kampanii wyborczych. Od dekad politycy starają się przyszpilić się nawzajem rosnącymi kosztami życia za czasów rządów przeciwników lub też nieznajomością cen podstawowych produktów.

Dziesięć lat temu grę na koszyk sklepowy podjął Jarosław Kaczyński. Chodziło o to, by pokazać, że za rządów Donalda Tuska drożyzna uciska Polaków, a ceny galopują w górę. Udało się, zakupy prezesa PiS były naprawdę kosztowne. Było drogo. Tak, jak nie jest nawet teraz, po dziesięciu latach, w galopującej w ostatnich miesiącach inflacji.

Wicepremier, a wówczas prezes opozycyjnej partii, przeprowadził akcję w towarzystwie swoich zaufanych współpracowników, których za cztery lata miał powołać na wysokie stanowiska. Była tam późniejsza premier Beata Szydło, Adam Hoffman i Mariusz Błaszczak. Wszystko działo się w błysku fleszy i w obecności kamer oraz tłumu dziennikarzy. Sklep był mały, polski.

Kosmiczne ceny w sklepie na Astronomicznej. To był drogi sklep. Pewnie dlatego już go nie ma

Ekspedientki skasowały wrzucone do koszyka towary: kilogram kurczaka, 2,5 kilograma ziemniaków, kilo jabłek, jajka, chleb, kilogram mąki i dwa kilo cukru. Prezes uiścił rachunek. Wyniósł on 55 złotych i 60 groszy.

Postanowiliśmy sprawdzić, ile kosztować będzie taki zestaw dziś. Wnioski są zaskakujące. W każdym sklepie, od Biedronki po Supersam, jest taniej.

W 2011 roku akcja "koszyk Kaczyńskiego" miała wykazać pogorszenie się jakości życia Polaków. Prezes PiS kupił te produkty, o które Donald Tusk pytał w słynnej debacie w 2007 roku, i prezentując paragon zakupów zrobionych cztery lata później, udowadniał, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości koszt takich sprawunków wynosił około 24 złotych.

Tymczasem na mniej więcej tyle wyceniały podobne zakupy dane Głównego Urzędu Statystycznego również w 2011 roku, czyli wtedy, kiedy "tuskową" drożyznę postanowił ukazać i napiętnować Kaczyński; jajka kosztowały - w zależności od rodzaju - od 35 do 68 groszy, chleb 3,76 zł, kurczak 7-8,99 zł.

Koszyk Jarosława Kaczyńskiego pełen drożyzny

Po dziesięciu latach od tamtych zakupów, po sześciu latach rządów PiS, po alarmujących doniesieniach z ostatnich dni, dotyczących wszechobecnych wzrostów cen benzyny, żywności, prądu i gazu, po oświadczeniach analityków gospodarczych na temat procentowych wartości inflacji, idziemy na zakupy. W naszym koszyku wylądują wszystkie produkty i w takich samych ilościach, co w prezesowskim koszyku w sklepie przy ulicy Astronomicznej róg Żwirki i Wigury.

Nie możemy, niestety, iść do tego samego sklepu. W tym miejscu od kilku lat jest apteka. Sklepu już nie ma.

Nie pójdziemy jednak do Biedronki. Wtedy, w 2011 roku, Jarosław Kaczyński tłumaczył, że tam mógłby zrobić swoje zakupy, ale zrezygnował, bo to market dla naprawdę biednych ludzi, co do żywego dotknąć mogło całe rzesze Polaków.

Prywatne sklepy nieopłacalne? Muszą oferować wyższe ceny niż dyskonty

Niewiele już dziś w Warszawie sklepów innych niż te zmultiplikowane, z nazwą ze świata flory i fauny lub innych, powtarzalnie przejmujących przestrzenie handlowe. Odwiedzam sklepiki, ale zawsze czegoś ze spisu nie ma - a to nie handlują świeżym mięsem, albo mają mięsa i wędliny, ale już ziemniaków i jabłek nie.

Po serii niepowodzeń w skompletowaniu repliki koszyka prezesa, decyduję się na większy sklep, byle kojarzył się "polsko". Spółdzielnia Spożywców Supersam brzmi dobrze, zwłaszcza, że chodzi o spadkobiercę tradycji miejsca, które było pierwszym w PRL-u samoobsługowym, pachnącym wielkim światem miejscem. Supersam, oddany do użytku w 1962 roku (oczywiście, że 22 lipca!), wprawdzie rozebrano, nie bacząc na jego kultową, stylową modernistyczną bryłę, ale w podziemiach stworzonego na placu Unii Lubelskiej biurowca działa sklep Supersam. Tu, w przeciwieństwie do poprzednika, jest naprawdę wszystko.

Według portalu Money.pl inflacja CPI we wrześniu znów zaskoczyła większość ekonomistów. Mocno wzrosła jeszcze po tym, jak już w sierpniu osiągnęła najwyższą wartość od 20 lat. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w tym miesiącu w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 5,8 procent - tak wynika z najnowszego komunikatu Głównego Urzędu Statystycznego. Względem poprzedzającego miesiąca wskaźnik CPI podniósł się o 0,6 procent.

Za ten wzrost odpowiadają głównie ceny paliw, które podrożały rok do roku aż o 30 procent, żywność, za którą płacimy o 3,1 procent więcej, i energia - podwyżki o 5,3 procent.

Paragon Wirtualnej Polski. Zapłaciliśmy taniej, niż prezes Kaczyński 10 lat temu (Fot. Rafał Suś)
Paragon Wirtualnej Polski. Zapłaciliśmy taniej, niż prezes Kaczyński 10 lat temu (Fot. Rafał Suś)

Koszyk Wirtualnej Polski. Zakupy zrobiliśmy w Supersamie

Supersam nie jest dyskontem, nie oferuje cenowych niespodziewanych cięć, "zyskotek", jakichkolwiek "ciachów", "duopaków" czy innych promocji. Stawia na wysokiej jakości towar, ale na półkach także wiele produktów o standardowych cenach.

Uczciwie więc wybieram nie te, po które sięgnie wymagający klient, nastawiony na bio, eko i inne towary pod szczególnym nadzorem. Jeśli jaja, to nie od zielononóżek po 17 złotych lub 19 złotych za dziesiątkę, lecz za nieco powyżej 6 złotych, a jeśli chleb, to naprawdę przeciętny, podstawowy.

Moje zakupy kosztują 45 złotych i 67 groszy. Jabłka - niemal kilogram - kosztowały 2,99 (cena detaliczna za kilo to 2,99 zł, czyli w normie), jaja 6,20 zł, mąka Lubella wrocławska 3,40 zł, za kurczaka, którego kilogram ma cenę 17,79, zapłaciłam 18,54 zł, za opakowanie ziemniaków o wadze 2,5 kilograma - 5,20 zł. Trudno mi wyjaśnić, dlaczego prezes PiS włożył do swojego koszyka aż dwa kilogramy cukru, ale, idąc jego śladem, wydałam na ten zakup 5,98 złotych. Chleb grochowski z piekarni Grzybki miał cenę 3,40 złotych - bardzo korzystną w relacji do cen w tej sieci, które mogą wynosić czasem nawet do 10-15 złotych za ekskluzywny bochenek pieczywa.

Chleb grochowski, 3,40 zł
Chleb grochowski, 3,40 zł
Mąka 3,40 zł
Mąka 3,40 zł
Jabłka - 2,99 złotych za kilogram
Jabłka - 2,99 złotych za kilogram
Cukier - 2.99 złotych za kilogram
Cukier - 2.99 złotych za kilogram
Pierś kurczaka, -za kilogram z małym dodatkiem (trudno kawałki kurzego mięsa zmierzyć po aptekarsku) płacimy 18,54
Pierś kurczaka, -za kilogram z małym dodatkiem (trudno kawałki kurzego mięsa zmierzyć po aptekarsku) płacimy 18,54

Paragon Jarosława Kaczyńskiego opiewał na kwotę 55 zł 60 groszy. Na ten wydatek złożyły się następujące kwoty: za 2,5 kilograma ziemniaków prezes zapłacił 5 zł, za kilogram jabłek 4 zł, za dwie kilogramowe torebki opakowania cukru wydał 13 zł 20 groszy oraz za pierś z kurczaka aż 20 zł i 60 groszy (Przypominam: dane GUS podawały w 2011 roku cenę tego produktu na 7-8,99 zł, w zależności od sklepu!). Chleb był tańszy niż mój - kosztował 2 zł 80 groszy, tak samo jajka. Opakowanie zawierające 10 jaj miało cenę 7 zł 10 groszy, a mąka 2 zł 90 groszy.

Drogo. A będzie jeszcze drożej. Ale premier obiecuje Polakom wysokie zarobki

Ceny żywności wzrastają o 3 procent na rok. I nadal będą. Rządy jakiejkolwiek opcji politycznej nie będą w stanie tego zatrzymać, bo drożeją surowce. Ale wzrost cen w ostatnim czasie to skutek pandemii, konieczności windowania kosztów z uwagi na spadek opłacalności działalności gospodarczej i opłaty przerzucone na przedsiębiorców.

Przed nami podwyżka stóp procentowych w grudniu i kolejna na początku przyszłego roku. Tak uważa profesor Marian Noga, który stwierdził, że działania rady od dwóch przeczą obowiązującej od blisko 20 lat strategii polityki banku centralnego. - Uważam, że Rada Polityki Pieniężnej uległa naciskom rządu i premiera Morawieckiego. Przypominam też o liście otwartym ekonomistów i byłych członków RPP wzywającym do podwyżek. Sam byłem jednym z sygnatariuszy - mówi w rozmowie z Business Insider Polska profesor Noga, członek RPP w latach 2004-2010.

Ale nie ma się co martwić. Mateusz Morawiecki powiedział że wynagrodzenia rosną szybciej niż ceny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)