Koronawirus. Najbardziej niefortunna inwestycja. Po Suntago hula wiatr
Suntago Wodny Świat w Mszczonowie otwarto 20 lutego z wielką pompą i głośną ogólnopolską kampanią promocyjną. Zespół basenów dla 15 tysięcy użytkowników, z falami, palmami, rwącą rzeką pod gołym niebem, mnóstwem wodnych atrakcji, musiał się zamknąć, zanim zaczął zarabiać. Inwestycja za 800 milionów i żadnych szans na tarcze antykryzysowe.
- Mimo to w przyszłość patrzymy z optymizmem - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Jarosław Zubrzycki, członek zarządu spółki Global Parks, właściciela kompleksu Suntago. - Pierwsze dni dawały powody do optymizmu, bo zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Epidemia na terenie Europy szalała głównie we Włoszech, w Polsce to był czas oczekiwania na pierwszy przypadek. Wtedy sprzedaż zaczęła hamować. Z dnia na dzień gości było coraz mniej.
Obiekt zamknięto wcześniej, niż wydano rozporządzenia dotyczące basenów i parków wodnych. Decyzja o unieruchomieniu Suntago została podjęta przez zarząd firmy zaraz po tym, jak minister zdrowia Łukasz Szumowski wprowadził stan zagrożenia epidemicznego, a wojewoda mazowiecki zakazał organizowania imprez masowych.
- Dziś zakładamy otwarcie parku najpóźniej 1 lipca, choć mamy świadomość i jesteśmy przygotowani, że może to potrwać nieco dłużej - mówi Zubrzycki. - Ale musimy znać datę powrotu do możliwości działania wcześniej. Potrzebujemy ok. trzech tygodni na pełne ponowne uruchomienie parku.
#
Od zamknięcia Suntago działa na ok. 30 proc. mocy. Woda nadal jest w basenach, nie podgrzewa się jej jednak. Wnętrze musi być ogrzewane, aby przetrwały palmy przywiezione z Florydy i Antyli Holenderskich. Działa serwis techniczny, trzeba kontrolować jakość wody, dbać o czystość, pielęgnować zieleń.
Jarosław Zubrzycki z Global Parks wyjaśnił w rozmowie z gazetą, że do pracy w obiekcie zatrudnionych zostało łącznie 350 osób - obsługa biurowa, ratownicy, kasjerzy, obsługa strefy SPA i saun oraz pracownicy gastronomii. Ponad 90 proc. z nich zawarła z firmą umowy o pracę na czas określony. Te, które się kończą, nie mogą zostać przedłużone, choć, jak dodaje, są wyjątki.
W tej chwili zatrudnionych jest 188 osób. Ich wynagrodzenie zostało obniżone do 30 procent. Koszt utrzymania obiektu to 3-6 milionów złotych miesięcznie. Właściciele płacą z prywatnej kieszeni, a także z zewnętrznego finansowania bankowego.
- Przy w miarę optymistycznym planie zakładaliśmy zwrot inwestycji w okresie od 8 do 10 lat. Teraz ten czas na pewno się wydłuży - mówi Zubrzycki. Na tarcze firma nie ma szans, bo warunkiem na skorzystanie z pomocy rządu jest spadek dochodu w marcu 2020 w stosunku do lutego 2020 lub marca ubiegłego roku.
- Liczymy na to, że rząd, wzorem m.in. USA czy Wielkiej Brytanii, wprowadzi możliwość zaciągania korzystnych pożyczek z odroczeniem spłat dla nowych biznesów, które odgrywają istotną rolę w regionalnej gospodarce.
Optymistyczne spojrzenie Global Park uzasadnia także fakt, że za chwilę firma otwiera zespół niemal stu czteroosobowych w pełni wyposażonych w wysokim standardzie i gotowych do zamieszkania bungalowów pod nazwą Suntago Village, buduje dwa gigantyczne hotele i chce rozbudowywać obiekt tworząc w Mszczonowie największe w Europie centrum wypoczynkowe. - To są umowy wieloletnie, zatem nawet kilka miesięcy zastoju nie powoduje paniki - mówi Zubrzycki. I dodaje: - Epidemia pokazała tylko to, co wiadome było od dawna. Inwestować trzeba ostrożnie i z głową. Przede wszystkim nie można wydawać wszystkiego i trzeba mieć rezerwy.
Źródło: Gazeta Wyborcza