RegionalneWarszawaKoronawirus i problemy szpitali. "Korzystamy ze starych butli tlenowych. Robimy, co się da"

Koronawirus i problemy szpitali. "Korzystamy ze starych butli tlenowych. Robimy, co się da"

Tempo, z jakim rozprzestrzenia się koronawirus, powoduje coraz większe problemy systemu ochrony zdrowia. Dr Grażyna Cholewińska-Szymańska, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych, poinformowała, że w szpitalach nie ma już wolnych respiratorów.

Koronawirus. Trudna sytuacja mazowieckich szpitali (PAP)
Koronawirus. Trudna sytuacja mazowieckich szpitali (PAP)

18.10.2020 14:51

Dr Grażyna Cholewińska-Szymańska podczas rozmowy w Radiu Zet mówiła o bardzo trudnej sytuacji mazowieckich szpitali. Cholewińska-Szymańska jest ordynatorką oddziału w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie. Poinformowała, że zarówno w jej szpitalu, jak i we wszystkich pozostałych szpitalach w województwie nie ma już wolnych respiratorów.

"Praktycznie możliwość umieszczenia pacjenta jest tylko wówczas, jeżeli kogoś się uda wypisać do domu. Na to łóżko wtedy przychodzi następna osoba. Ewentualnie w przypadku intensywnej terapii, przykro o tym mówić, ale jak ktoś umrze, to dopiero się zwalnia respirator" - mówiła lekarka.

Rozmówczyni Radia Zet odniosła się również do informacji Ministerstwa Zdrowia o dostępności 14 700 łóżek i 1000 wolnych respiratorów. "To są liczby, w które my nie umiemy uwierzyć. Skąd one się biorą. Prawdopodobnie to są liczby tych łóżek, które wymieniłam, a które nie zostały uruchomione. Statystyki wyglądają pięknie, a życie wygląda inaczej" - stwierdziła.

Koronawirus. "Trzeba natychmiast coś zrobić"

Cholewińska-Szymańska mówiła również, że apelowała do Konstantego Radziwiłła o jak najszybsze decyzje w sprawie otwarcia dla pacjentów z koronawirusem choćby jednego dodatkowego szpitala. "Jako konsultant wojewódzki napisałam pismo do wojewody z prośbą o natychmiastowe uruchomienie jednego przynajmniej dużego szpitala w Warszawie, jeszcze przed weekendem, ale niestety to nie jest takie proste. Trzeba natychmiast coś zrobić, ponieważ widzimy, że z dnia na dzień przybywa nowych przypadków i na pewno część tych chorych będzie wymagała hospitalizacji" - zaznaczyła.

Podkreśliła jednak, że zarówno otwarcie szpitali dla pacjentów z COVID-19, jak i utworzenie szpitali polowych nie rozwiąże problemu rosnącej liczby pacjentów. "Ale znowu potrzebny jest tlen, potrzebny jest respirator, potrzebny jest anestezjolog do obsługi tego respiratora i potrzebne są pielęgniarki i asystenci medyczni. Skąd ich wziąć i jaki jest pomysł? Bo dać same powierzchnie, to jest najprostsze" - skomentowała.

Koronawirus. "Dramatyczna sytuacja"

Lekarka odniosła się również do komentarzy polityków, którzy zarzucają lekarzom niechęć do wykonywania swoich obowiązków. "To nie jest tak, jak mówią politycy, że jest niechęć lekarza, któremu się nie chce pracować. Tylko to jest rzeczywiście dramatyczna sytuacja, kiedy lekarz w izbie przyjęć czy na SOR musi wybrać, którego pacjenta zostawia, a którego odeśle. I oczywiście to, że go przyjmie do szpitala, nie daje gwarancji, że on trafi na łóżko z tlenem. Robimy, co się da, ale w warunkach lekko polowych" - powiedziała.

Dr Cholewińska-Szymańska dodała również, że szpitale zaczynają już korzystać ze starych butli tlenowych, które nie były w użyciu od 20 lat. "Staramy się np. do jednego reduktora tlenowego w ścianie podłączyć trzy kable. Instalacja już nam w tej chwili wysiada" - opisywała.

Zaznaczyła jednak, że w tej sytuacji nie pomagają wprowadzone przez rząd przepisy, które nakładają kary na lekarzy za błędy medyczne. "Po prostu nie każdy lekarz zdecyduje się, mając inną specjalność, pracować przy pacjencie z COVID" - stwierdziła.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)