Kamil - chłopiec, któremu kończy się czas. Zbiórka pieniędzy na lek dla 16‑latka z Warszawy
Zbiórka pieniędzy dla 16-latka z Warszawy. Kamil chory jest na białaczkę szpikową. Potrzebny jest przeszczep szpiku kostnego.
16-letni Kamil z Warszawy zmaga się z ostrym przypadkiem białaczki szpikowej. Nowotwór wyniszcza ciało chłopca. Niestety leczenie jest bardzo trudne i kosztowne. Potrzebny jest przeszczep szpiku kostnego. Potrzebny jest także Mylotarg, to lek, którego NFZ nie refunduje, a który w tak zaawansowanej białaczce jest jedyną szansą na powodzenie przeszczepu. Tylko w ten sposób można obniżyć ilość komórek nowotworowych na tyle, aby chłopiec miał jakiekolwiek szanse. Innej drogi lekarze nie widzą. Poprzez platformę www.siepomaga.pl zbierane są pieniądze dla Kamila. Potrzebne jest jeszcze przeszło 70 tysięcy zł. Wspólnie pomóżmy Kamilowi pokonać tę chorobę!
Oddział Onkologii i Pediatrii. To miejsce, w którym toczą się najbardziej zaciekłe bitwy, gdzie naprzeciwko siebie stają bezbronne dzieci, które dopiero co zaczęły swoje życie i śmiertelny przeciwnik - rak. Tutaj każdego dnia lekarze robią wszystko, by nie pozwolić tym dzieciom odejść, bo życie nie powinno się kończyć, kiedy ma się kilka lub kilkanaście lat.
Jeszcze ponad rok temu, Kamil był jak inni chłopcy w jego wieku, nie tracił czasu na chorobę i pewnie, gdyby wiedział jak drastycznie ten czas może się niebawem skurczyć, cieszyłby się z tamtych chwil jeszcze bardziej. Z jego normalnego życia wyrwała go choroba. Nie nowotwór, ale zwykła grypa, która wyjątkowo długo nie chciała ustąpić. Antybiotyk jeden po drugim i ciągle nie było efektu. Lekarze zachodzili w głowę, a stan Kamila pogarszał się z godziny na godzinę.
Diagnoza - białaczka szpikowa
Chłopiec był słaby, ledwo dawał radę wstać, do tego brak apetytu, zawroty głowy, gołym okiem widać było, że coś jest nie tak. Gdy lekarzom skończyły się pomysły, Kamil przeszedł szczegółowe badania krwi, które 15.10.2015. wytypowały wroga. Białaczka szpikowa, oporna na leczenie, praktycznie sytuacja jest przegrana, ale walkę podjąć trzeba.
Kamil spakował plecak, bo do domu miał nie wrócić przez wiele miesięcy. Pierwszy cykl chemioterapii był najgorszy, bo z każdą kolejną kroplówką widać było, jak z chłopca uchodzi życie. Potem przyszedł czas na włosy, tego rodzina bała się wyjątkowo. Do momentu, kiedy były włosy, choroba była w cieniu. Teraz wysunęła się na pierwszy plan, ten, na który Kamil patrzył teraz w lustrze. Włosy na oddziale tracą też dziewczyny, a on jest mężczyzną i musi być dzielniejszy — wspierała go babcia. Tylko że Kamil mężczyzną jeszcze nie jest i widać to w jego przerażonych oczach, patrząc na jego wychudzone, trawione przez nowotwór ciało. Mężczyzną miał się dopiero stać, ale białaczka robi wszystko by do tego nie dopuścić.
Chemia po raz drugi
Potem przyszedł czas na drugi cykl chemii, a po nim kolejne 3 i może dałoby radę to wszystko przetrzymać z zaciśniętymi zębami, gdyby była pewność, że na coś się to całe cierpienie przyda, że Kamil wygra. Rak nie odpuścił, ale przyczaił się na kolejne miesiące. Leczenie szpitalne dobiegło końca, i choć wyjście z onkologii na własnych nogach można uważać za sukces to w wypadku Kamila była to jedynie chwilowa wygrana. Chemię podtrzymującą, chłopiec dostawał w domu. Takie leczenie miało inny wymiar, bo blisko mamy, blisko babci, we własnym łóżku, bez jarzeniówek i bez złych wieści ze szpitalnego korytarza. W domu nikt nie umierał, więc było dobrze, bezpiecznie.
We wrześniu tego roku okazało się, że plecak trzeba będzie spakować drugi raz i tym razem też nie do szkoły. Rak wrócił, a wraz z nim wrócił strach, załamanie i niema rozpacz w oczach Kamila. Ten czas, który dostał, pozwolił mu dojrzeć, więcej zrozumieć. Trzeciej drogi nie ma. Albo chłopiec ponownie opuści szpital na własnych nogach, albo umrze.
Przeszczep szpiku
W szpitalu w Warszawie lekarze przygotowują Kamila do ostatniej już próby sił. Przeszczep szpiku wyłoni zwycięzcę. Mylotarg to lek, którego NFZ nie refunduje, a który w tak zaawansowanej białaczce jest jedyną szansą na powodzenie przeszczepu. Tylko w ten sposób można obniżyć ilość komórek nowotworowych na tyle, aby chłopiec miał jakiekolwiek szanse. Innej drogi lekarze nie widzą.
Koszt leku jest dla rodziny Kamila horrendalny. Mama chłopca jest osobą bardzo schorowaną, przebywającą na rencie a chłopcu w jego walce o życie na co dzień towarzyszy babcia. Rodzina nie ma wsparcia ani żadnych możliwości. Dzień, w którym wszystko będzie już za nimi, może nigdy nie nadejść, jeśli nie pomożemy. Wyniszczony przez białaczkę 16-letni chłopiec i jego wiekowa już babcia, nie dadzą rady postawić się chorobie.
My, możemy dać radę i ta możliwość to w zasadzie jedyna szansa na to by Kamil zdołał opuścić oddział onkologiczny na własnych nogach. Wytrzymaj chłopaku jeszcze trochę, a my zrobimy resztę!
Źródło: (siepomaga.pl/WawaLove.pl)
Przeczytaj też: Brytyjski uniwersytet rozważa otwarcie filii w Warszawie