Jaki o swojej kampanii wyborczej. Przyznał się do jednego błędu
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy w piątek w "Jaki Cafe" podsumował swoją kampanię wyborczą. - Programy, które przygotowaliśmy, miały mniejsze znaczenie niż emocje ogólnopolskie - stwierdził Jaki. Oświadczył, że nie rezygnuje z komisji weryfikacyjnej.
26.10.2018 | aktual.: 26.10.2018 12:54
- Teraz jest taka moda na poszukiwanie błędów, w porządku. Jeżeli miałbym wymienić jedną rzecz, którą bym zmienił podczas tej kampanii, to nie stawiałbym tak bardzo na sprawy lokalne, tylko sprawy ogólnopolskie. Okazało się, że programy, które przygotowaliśmy, miały mniejsze znaczenie niż emocje ogólnopolskie. Taka jest moja refleksja i pewnie to był błąd naszego sztabu - ocenił.
Tłumaczył, że mimo porażki, jest to najlepszy wynik, jaki osiągnął kandydat prawicy w Warszawie od 2006 roku. - Bardzo silna legitymacja. Mimo że wyborcy wskazali mi miejsce w opozycji, to dali jednocześnie bardzo silny mandat. Ćwierć miliona warszawiaków dała nam mandat do tego, by patrzeć na ręce prezydentowi-elektowi - stwierdził polityk.
- Będziemy z tego korzystać. Ci, którzy oddali na nas głos, mogą na nas liczyć. Nasza pomoc będzie potrzebna szybciej niż myśleliśmy. Prezydent-elekt wycofuje się z niektórych swoich obietnic - wyznał.
Co dalej z karierą polityczną?
Patryk Jaki uciął również wszelkie spekulacje na temat komisji weryfikacyjnej. - Komisja będzie działała dalej. Pełne powodzenie komisji będzie miało miejsce wtedy, kiedy będzie współpracowały trzy instytucje: komisja weryfikacyjna, warszawski ratusz i sądy - tłumaczył.
- Bardzo liczyłem na to, że te sprawy, które rozpoczęliśmy w komisji po wygranej w ratuszu uda się zakończyć, wycofać wszystkie skargi i wielu mieszkańców odetchnęłoby z ulgą. Niestety, demokracja przyniosła inny wynik, który my szanujemy - powiedział polityk.
Zapewnia, że na razie nie zrezygnuje z przewodniczenia komisji weryfikacyjnej, a jego prace mają potrwać do końca obecnej kadencji Sejmu.
Dodaje, że nie wybiera się do parlamentu europejskiego i nie zamierza kierować Najwyższą Izbą Kontroli. - Wracam spokojnie do Ministerstwa Sprawiedliwości, chciałbym wziąć urlop, którego nie miałem jeszcze w tym roku - zaznaczył.
- Nie wracam do partii politycznej, ale jestem nadal w klubie sejmowym - oświadczył wiceminister sprawiedliwości.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl