"Ja tego nie jem. Boję się". Pracownik lokalu z kebabem o "wołowinie", która ląduje w bułce

- Jak się zapiecze, to mięso jest zawsze brązowe. Nie widać, co się z nim wcześniej działo - mówi WP Patryk, pracownik lokalu kebaba. Zna miejsca, w których w bułce ląduje mięso niewiadomego pochodzenia, nieświeże, lub wręcz zepsute. - Ja tego nie jem. Boję się - dodaje.

Pracownicy kebabów mówią, że lokale stosują różne praktyki.
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Tomasz Pietrzyk

Reporterzy Uwagi i Superwizjera TVN odkryli prawdę o polskich ubojniach, które pod osłoną nocy, bez obecności weterynarza, zabijały i przerabiały na mięso chore lub wręcz padłe krowy.

Zwierzęta są przy pomocy lin wyciągane z aut i bez pośpiechu zabijane. Nie ma przy tym lekarza weterynarii. Pracownicy ubojni sami przybijają pieczątki świadczące o przydatności mięsa do spożycia.

Jak mówi na nagraniu zarejestrowanym ukrytą kamerą jedna z pracownic, mięso z uboju "leżaków", jak nazywane są chore zwierzęta, trafia m.in. do kebabów.

"To jest pasztet"

Nie sposób zliczyć, ile budek z kebabem stoi w Warszawie. W samych okolicach centrum jest ich co najmniej kilkanaście. W jednej z nich pracuje Patryk. To jego pierwszy dzień w tym miejscu, ale kebaby robi od kilku lat.

Na tablicy kredą zapisano menu. Kebab z kurczakiem, wołowiną, albo mieszany. Widzę mięso obracające się na metalowych prętach. Kurczak to pojedyncze przyprawione piersi nabite jedna na drugą. "Wołowina" - jedna, wielka, zbita, zmielona masa. Patryk tłumaczy mi, że to tak zwany "mix" mięs. Nie samo mięso wołowe, jak podano w menu.

- I co jest w tym "mixie"? - pytam Patryka. - Nie wiem. I dlatego tego mięsa nie jem, boję się. Ja to mówię, że to jest pasztet. Niech pani popatrzy…

I szczypcami wydłubuje większy kawałek z głębi rolki z mięsem. - Widzi pani? To jest wszystko zmielone. Niektóre kawałki są większe, inne mniejsze. Ale ja bym tego nie jadł - mówi. I natychmiast wyrzuca urwany kawałek do kosza.

- A ludzie jedzą - zauważam.
- Tak, jedzą. Oni nie są świadomi tego, co tam w ogóle jest - dodaje. - Lepiej zjeść kurczaka - stwierdza.

Zielone mięso "wołowe"

Patryk wcześniej robił kebaby w innej dzielnicy Warszawy. - Tam kilka razy zdarzyło się, że przyjechało do nas zielone mięso "wołowe". Produkt głęboko mrożony, a mimo to po odwinięciu z folii było widać, że jest zepsuty. No zielony. Natychmiast odsyłaliśmy to do dostawcy - wyznaje.

I dodaje, że są takie lokale, w których takie właśnie mięso trafia do bułki. - Są tacy kucharze, którzy mają to gdzieś. Wie pani, jak to mięso się zapiecze, to robi się brązowe. I nie widać, co się z nim wcześniej działo - mówi.

Sam kiedyś zatruł się takim kebabem. - Byłem klientem takiego lokalu - mówi. - W tym "mixie" naprawdę mielą wszystko - podsumowuje.

"Czasami przyjeżdżało nieświeże"

Centrum Warszawy. Buda z kebabem. Przez małe okienko trudno zobaczyć, co dokładnie jest w środku. Nie widać produktów, z których przygotowywany jest kebab. Pani, która obsługuje klientów, pracuje tu już 12 lat.

Pytam, jakie podają mięso. - Kurczak, wołowina, jak wszędzie - mówi kobieta. Dopytywana, czy wie, skąd to mięso jest, odpowiada krótko: Z zakładu. Mimo, że pracuje tu 12 lat, nigdy nie rozmawiała z szefem na ten temat. Ani szef z nią. Pełne zaufanie. - Ja je po prostu dostaję, nakładam i kroję. Tyle - mówi.

- A gdzie trzymają państwo mięso? Mało tu trochę miejsca - pytam. - W lodówkach, w zamrażarkach. Mamy też takie mięso z marketu, które po prostu kroimy i podajemy. Kobieta przyznaje też, że sama je to mięso. - Nic nigdy mi się nie stało.

- Wszystko jest tutaj w porządku. No, może kilka razy zdarzyło się, że mięso przyjechało nieświeże. Ale wtedy odsyłane jest do dostawcy. To wina zakładu, który to mięso nam dostarcza - tłumaczy.

"Przewały z mięsem są od lat", ale nadal wszyscy je jedzą

Pytana, czy widziała reportaż Superwizjera TVN mówi, że nie. Przytaczam: Dziennikarze dotarli do informacji, że mięso pochodzące od chorych krów mogło trafić do polskich kebabów.

- Żartuje pani - słyszę za sobą głos mężczyzny, który niedawno zamówił tu kawę. Pytam, czy będzie jadł kebaba. - Nie. Jestem świadomym konsumentem, nie jem kebabów ani żadnych innych fast foodów. Przewały z mięsem są od lat - stwierdza.

- I dlatego nie je pan w takich miejscach? - dopytuję. - Nie. Wierzę, że to mięso jest dobre. Ja po prostu wolę zjeść rybę. Na pewno nie coś, co jest mięsem władowanym w białą bułkę z warzywami - podsumowuje.

"Nie potwierdzam, nie zaprzeczam"

W innym lokalu oferującym kebaba pracuje dwóch mężczyzn pochodzących z Bangladeszu. Jeden robi tu od 3 miesięcy, drugi - od roku. Mówię o reportażu, o którym również nie słyszeli. - Nie możemy potwierdzić tych informacji, ale nie zaprzeczamy - mówi mi jeden z nich. I dodaje, że "różnie bywa w różnych miejscach". Ale u nich wszystko jest w porządku. - Ufamy szefowi. On to mięso przywozi. Jak się ma dobrego szefa to jest dobrze. Po prostu. Przecież wcześniej lekarz potwierdził, że to mięso jest dobre i dlatego trafiło do obrotu, prawda? - dodaje.

Jakie mięso sprzedają? Znów: kurczak i "mix". - Co jest w tym drugim? - pytam. - Dokładnie nie wiemy. Wołowina w większości, pewnie jakieś 60-70 procent. Reszta to baranina, indyk… nie wiem co jeszcze - odpowiada mężczyzna.

Jak mówi, codziennie zakładają przy piecach nową rolkę mięsa. Nigdy nie odgrzewają tego, które zostało z poprzedniego dnia.- Wiem jednak, że w niektórych kebabach tak właśnie robią. Grzeją jednego dnia, a później nie chowają i na następny dzień odgrzewają je od nowa. Albo jeszcze na kolejny dzień. Liczy się każdy grosz. Nic nie może się zmarnować - mówi.

"Nie lubię wołowiny"

- A jedzą panowie to mięso sami? - pytam. Ten, który mówi niewiele, uśmiecha się pod nosem. Wyznaje, że je, ale tylko kurczaka. - Nie lubię wołowiny - dodaje szybko. Drugi odpowiada: - To dobre mięso. Sam jem je codziennie. Często zabieram sobie też kanapkę do domu. Jak zapomnę zjeść jednego dnia, to jem na drugi, trzeci. I wszystko jest okej.

W międzyczasie para w średnim wieku zamawia trzy kebaby. Prosi, żeby ten trzeci spakować na wynos, bo "to dla dziecka".

"Smaczne to smaczne"

Pytam jedzących niedaleko ludzi, czy im smakuje. - Tak, dobre - odpowiadają. Gdy dopytuję, czy nie obawiają się tego, że nie wiedzą, skąd to mięso może pochodzić mówią, że się tym nie przejmują. Odchodzą.

Rozmawiam też z Natalią. - Ja tutaj już może z trzydzieści razy jadłam. W ogóle często jem kebaby. Smaczne to smaczne. Ani razu nie miałam żadnych nieprzyjemności przez to - mówi. I dodaje: - Pierwszy strach będzie, jak coś się stanie. Albo jak będzie informacja gdzieś w sieci, że w takim i takim kebabie mięso jest niewiadomego pochodzenia.

- Ale takie informacje oficjalnie nigdzie nie wypłyną.
- No tak - kwituje. - Dlatego będziemy nadal to jeść tak często, jak jemy teraz.

Zobacz także: Bartłomiej M. zatrzymany przez CBA. Była minister w rządzie PiS: odpowiedzialność Macierewicza

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani
"Jesteśmy pewni". Apel papieża do światowych przywódców
"Jesteśmy pewni". Apel papieża do światowych przywódców
Trwają manewry Zapad. Rosja ćwiczy artylerię w obwodzie królewieckim
Trwają manewry Zapad. Rosja ćwiczy artylerię w obwodzie królewieckim
Runął podwieszany w sufit. 1400 ewakuowanych w Toruniu
Runął podwieszany w sufit. 1400 ewakuowanych w Toruniu
Prezes PiS: Konfederacja pokazuje, kim naprawdę jest
Prezes PiS: Konfederacja pokazuje, kim naprawdę jest
Turysta spadł ze szlaku w Tatrach. Zginął na miejscu
Turysta spadł ze szlaku w Tatrach. Zginął na miejscu
Netanjahu grozi kolejnymi atakami na liderów Hamasu
Netanjahu grozi kolejnymi atakami na liderów Hamasu