Media donoszą: Nadużycia seksualne w renomowanym liceum w Warszawie
Przypadki nadużyć seksualnych wobec uczniów wychodzą na jaw w I Społecznym Liceum Ogólnokształcącym "Bednarska". Kadra pedagogiczna oświadcza, że jest wstrząśnięta po skargach uczennic - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", I Społeczne Liceum Ogólnokształcące "Bednarska" przez lata mieściło się przy ul. Bednarskiej na warszawskim Mariensztacie.
Wstrząs dotyczący nadużyć przyszedł w ubiegłym roku szkolnym. Dyrektorka I SLO Wanda Łuczak nie chce mówić więcej, niż jest w oficjalnym oświadczeniu, które pojawiło się na stronie internetowej szkoły 19 października. Sami nauczyciele piszą w nim tak:
"W ostatnich miesiącach my, nauczycielki i nauczyciele, dwukrotnie zderzyliśmy się z sytuacjami, które były dla nas wstrząsem".
Dalej w oświadczeniu czytamy: "Pierwsza [sytuacja] dotyczyła uczennic naszej szkoły, które doświadczały niewłaściwego traktowania (werbalnej przemocy, wyczerpującej znamiona molestowania) ze strony nauczyciela i których głosy nie zostały wysłuchane z należytą uwagą. Reakcje grona pedagogicznego i dyrekcji były zbyt łagodne. Dopiero stanowcza postawa uczennic skonfrontowała nas z naszą bezradnością".
Jak podkreśla gazeta, uczniowie zrobili raban. Szkoła poprosiła o pomoc w rozwiązaniu kryzysu osobę spoza placówki, która wysłuchała pokrzywdzonych i przygotowała raport. Stał się podstawą do zwolnienia nauczyciela.
W czerwcu 2021 r. przyszedł drugi wstrząs. Dyrektor Łuczak dostała list od absolwentki szkoły. Dotyczy poważnych nadużyć ze strony nauczyciela, do których doszło 20 lat temu. Zarzuty są poważne, ale szkoła nie chce o nich rozmawiać – pisze "Gazeta Wyborcza".
Wiadomo tylko, że nauczyciel, gdy list dotarł do szkoły, od dłuższego czasu już w niej nie pracował, "został usunięty z placówki, w której pracował ostatnio" – podaje dziennik.
Wstecz patrzą też dawne uczennice. - Mnie na szczęście nic się nie stało – absolwentka "Bednarskiej" opisuje sytuację sprzed kilkunastu lat. Miała wtedy 15 lat. Mówi, że nauczyciel (inny niż dwaj powyżej) zaczął się dziwnie wobec niej zachowywać. - Jakby chciał, żeby klasa myślała, że jestem z nim w związku. Potem dostałam erotycznego maila. Uratowało mnie to, że miałam bardzo dobre relacje z rodzicami i w ciągu kilku minut mama była przy komputerze. Pomogła mi w odpowiedzi. W "Bednarskiej" byliśmy z nauczycielami na "ty", napisałam: "Mam nadzieję, że to żart, więcej do mnie nie pisz" - relacjonuje absolwentka.
Jak podaje dziennik, jej mama zgłosiła sprawę w szkole. - Skończyło się tak, że przenieśli mnie do innej grupy. Pamiętam, że moja koleżanka wydrukowała ten erotyczny list i przypięła do korkowej tablicy. Wszyscy to widzieli, nic nie zrobili - mówi.
- Były przypadki naruszania granic seksualności uczniów, myślę, że było to co najmniej pięć przypadków na przestrzeni kilkunastu lat - mówi osoba znająca sprawę.
Nauczycielki i nauczyciele przepraszają osoby, które nie czuły się bezpiecznie i którym w przeszłości nie zapewnili należytej opieki - czytamy w dzienniku.
Jak mówi dyrektor Łuczak: - Uważamy, że z szacunku do pokrzywdzonych nawet tak trudne sprawy powinny być rozwiązywane w sposób jawny i systemowy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"