Gronkiewicz-Waltz: "będą kroki prawne wobec naruszających moje dobre imię"
"Nie dopuściłam się także żadnych czynów, które mogłyby uzasadniać ewentualnie postawienie takich zarzutów."
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała we wtorek, że podejmie "stosowne kroki prawne" wobec osób, które w sposób bezprawny naruszyły lub będą naruszać jej dobre imię, podważając autorytet pełnionego przez nią urzędu.
Gronkiewicz-Waltz w specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że w ostatnich dniach w przestrzeni medialnej pojawiło się szereg wypowiedzi przypisujących jej rzekome popełnienie przestępstwa w związku z pełnieniem przez nią funkcji prezydenta Warszawy oraz prognozujących jej ewentualną odpowiedzialność karną.
Jak dodała, w związku z pełnioną przez nią funkcją nie zostały przedstawione jej żadne zarzuty karne. - Nie dopuściłam się także żadnych czynów, które mogłyby uzasadniać ewentualnie postawienie takich zarzutów - zaznaczyła w oświadczeniu prezydent Warszawy .
- Oświadczam, że wobec osób, które w sposób bezprawny naruszyły, bądź będą naruszać moje dobre imię, podważając równocześnie autorytet sprawowanego przez mnie urzędu, podejmę stosowne kroki prawne - zapowiedziała.
Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga wszczęła postępowanie w sprawie przyjęcia w nieustalonym miejscu w 2008 roku korzyści majątkowej w kwocie 2,5 mln zł przez prezydenta Warszawy lub jego zastępcę. Sprawa ma związek z nieruchomością, na której są ogródki działkowe na Saskiej Kępie. Postępowanie zostało wszczęte po wezwaniu stołecznego radnego, członka stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jana Śpiewaka.
Gronkiewicz-Waltz oświadczyła w ubiegłym tygodniu, że nie przyjęła korzyści majątkowej wskazanej w zawiadomieniu, które trafiło do prokuratury, ani jakiejkolwiek innej.
Kulisy sprawy, do której odnosi się Hanna Gronkiewicz-Waltz, opisuje Jan Śpiewak, warszawski radny, reprezentujący stowarzyszenie Miasto Jest Nasze .
Źródło: PAP/Facebook
Oprac. Karolina Pietrzak
Przeczytajcie również: Nowy Świat: wywieźli zabytkowe meble z najstarszej apteki w stolicy. Bez wiedzy konserwatora