Giertych do Gronkiewicz-Waltz: "upadliście na głowę"? Chodzi o mieszkanie dla wdowy po powstańcu
- Jestem zszokowany - mówi Roman Giertych w rozmowie z WawaLove.pl. - Co ta kobieta ma zrobić? Miasto chce ją wyrzucić na bruk?
Mec. Roman Giertych prowadził sprawę 86-letniej kobiety, która chciała uzyskać prawo do wynajmowania mieszkania po zmarłej córce. Ma ono zaledwie 18 metrów kwadratowych, mieści się na granicy Śródmieścia i Żoliborza.
- Ten porces trwał 2-3 lata. Prowadziłem go pro bono. W końcu wygraliśmy, sąd przyznał kobiecie prawo do najmu - mówi Giertych.
Jednak miasto odwołało się od decyzji sądu. Prawnik otrzymał apelację od wyroku przyznającego najem staruszce. - Jestem zszokowany - mówi Giertych. Dodaje również, że mąż kobiety był bohaterem powstania warszawskiego. - Nie mogę podać nazwiska, ale miasto doskonale je zna - podkreśla w rozmowie z naszym portalem.
Mecenas zaznacza, że kancelaria poradzi sobie z argumentacją prawną ratusza. - Ale tu chodzi o podstawową zasadę ludzką. Co ta kobieta ma zrobić? Miasto chce ją wyrzucić na bruk? - wylicza Giertych. Dodatkowo na Twitterze opublikował post, kierowany do Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Jednak według Romana Gietrycha, prezydent Warszawy nie wiedziała o sprawie kontrowersyjnej apelacji. - Dlatego napisałem tego tweeta, by pani prezydent zainteresowała się tą sprawą. Bo nie wierzę w to, by o tym wiedziała. Sądzę, że to nadgorliwość jakiegoć drobnego urzędnika, czy radcy prawnego, ktory to podpisał - tłumaczy prawnik.
Dotychczas Roman Giertych często krytykował obecną władzę, dlatego jego wpis wywołał spore poruszenie wśród internautów. "Panie mecenasie, ktoś panu zhakował konto!" - czytamy w komentarzach na Twitterze.
- Robię to publicznie nie po to, by "kopać" panią prezydent, ale żeby zwrócić jej na to uwagę. Chcę, żeby miasto wycofało tę apelację - odpowiada Giertych.