RegionalneWarszawaFirma, która postawiła Stadion Narodowy, nie zapłaciła pracownikom

Firma, która postawiła Stadion Narodowy, nie zapłaciła pracownikom

"Średnio ponad 50 tys. zł na głowę"

Firma, która postawiła Stadion Narodowy, nie zapłaciła pracownikom

16.10.2015 15:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

8 milionów złotych wraz z odsetkami - to suma, jakiej domagają się byli pracownicy firmy, która wybudowała Stadion Narodowy. Austriackie przedsiębiorstwo Alpine Bau ogłosiło upadłość, nie wypłaciło zaległych pensji, ale w sądzie reprezentuje ją jedna z najlepszych w Polsce kancelarii prawnych. Kto zatem jej płaci? Rząd właśnie zasiadł z prawnikami do rozmów, jednak wsprawie zwykłych pracowników umywa ręce. O sprawie pisze dziś Sebastian Ogórek w portalu Money.pl .

Rząd właśnie dogaduje się z konsorcjum firm, które postawiły na Euro 2012 Stadion Narodowy . Chce w sumie 461 mln zł od PBG, Hydrobudowy i Alpine Bau. Za opóźnienia w budowie. Wszystkie firmy - poza PBG - w Polsce już tak naprawdę nie działają, bo ogłosiły juz upadłość.

- W przypadku Alpine Bau zbankrutował nawet ich główny oddział w Austrii. Dziś reprezentuje go syndyk, bo firma była olbrzymia i nadal ma sporo majątku. To dlatego Narodowe Centrum Sportu wraz z reprezentującą interesy Skarbu Państwa Prokuratorią Generalną próbują wynegocjować od Austriaków odszkodowanie. Kilka dni temu ogłoszono, że strona rządowa siada z konsorcjum do rozmów ugodowych - czytamy w Money.pl.

- Na czas prowadzenia rozmów zostały zawieszone postępowania sądowe, co nie oznacza, że nie zostaną wznowione, jeśli nie dojdzie do porozumienia - korzystnego z punktu widzenia interesów Skarbu Państwa. Rozmowy negocjacyjne objęte są klauzulą poufności, a ich wynik nie jest ostatecznie przesądzony - poinformował Łukasz Matusik z Narodowe Centrum Sportu.

Polacy chcą swoich pieniędzy

Także byli pracownicy Alpine Construction Polska (ACP, polskiego oddziału Alpine Bau) domagają się swoich pieniędzy. Zwolniono ich z dnia na dzień w momencie, gdy firma stała się niewypłacalna. Pożegnano ich bez przysłowiowego kwitka - nie dostali ani pensji, ani odpraw wynikających z umów i polskiego prawa. Okazało się też, że austriacka firma będąca właścicielem ACP nie zapłaciła też składek na ZUS oraz podatku.

"ACP nie jest w stanie upadłości likwidacyjnej, ale nie dopełnia podstawowych obowiązków wynikających z prowadzenia działalności gospodarczej. Według naszej wiedzy nie prowadzi ksiąg rachunkowych, nie opłaca podatków, składek ZUS, nie reguluje bieżących i zaległych zobowiązań, zwiększając wielomilionowe zadłużenie wobec Skarbu Państwa, pracowników, podwykonawców i innych podmiotów" - napisali byli pracownicy w liście otwartym.

W liście zwracają się bezpośrednio do Ewy Kopacz. Chcą, by rządowe instytucje, które negocjują odszkodowanie od Alpine Bau zajęły się także ich sprawą. W sumie 150 byłym pracownikom ACP jest winna ok. 8 mln zł plus odsetki za dwa lata. To średnio ponad 50 tys. zł na głowę.

Kto powinien zapłacić?

Zwolnieni pracownicy mają w rękach konkretne wyroki sądowe, jednak komornicy nie mają możliwości ściągnięcia długu. Centrala Alpine Bau całkowicie odcina się od polskiego oddziału. ACP z siedzibą w Warszawie reprezentowana jest przez prestiżową kancelarię prawna CMS Cameron McKenna Greszta i Sawicki. Lidia Dziurzyńska-Leipert, która występuje przed sądami w jej imieniu, w rozmowie z money.pl przyznaje, że ma pełnomocnictwa do reprezentowania spółki.

Co ciekawe, Money.pl zapytało jak to możliwe, że bankruta stać na tak drogą kancelarię poraz jej usługi. Dziurzyńska-Leipert stwierdziła, że... to nie ACP opłaca jej usługi. Nie chciała jednak poinformować, kto wykłada pieniądze. Nie chciała też skomentować listu owartego byłych pracowników.

Money.pl próbowało skontraktowac się z osobami, które mogłyby porozmawiać z ramienia ACP lub oddziału Alpine Bau. Mimo deklaracji prawników, ze ktoś się na pewno z dziennikarzami skontaktuje, do czwartkowego wieczora nikt nie zadzwonił.

Firmom - tak. Pracownikom - nie

- Polskie państwo powinno pomóc nam i sobie jednocześnie. Przecież w momencie, gdy Alpine odda nam pieniądze, zapłaci też zaległe podatki. To więc leży także w jego interesie - mówi portalowi anonimowo były pracownik polskiego oddziału Alpine.

Czy jest szansa na to, że zobowiązania wobec byłych pracowników austriackiej firmy zostaną włączone w negocjacje rządu? Łukasz Matusik z Narodowego Centrum Sportu nie odpowiedział wprost na to pytanie. Zauważa jednak, że Skarb Państwa spłacił zobowiązania wobec podwykonawców, których zatrudniał Alpine Bau.

- Wszelkie płatności nieuregulowane przez generalnego wykonawcę (Alpine Bau - przyp. red.) wobec podwykonawców zaangażowanych przy budowie Stadionu Narodowego, zostały dokonane przez Ministra Sportu i Turystyki, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Prowadzone przez MSiT rozmowy negocjacyjne nie zamykają żadnemu pracownikowi drogi do walki o własne roszczenia wobec własnego pracodawcy – podkreślił Matusik w rozmowie z Money.pl.

I to najbardziej boli byłych pracowników Alpine Bau. Bowiem rząd walczy w imieniu pokrzywdzonych polskich firm, wypłaca im nawet odszkodowania z budżetu państwa, jednak zwykłym pracownikom nikt nie chce pomóc.

Obraz
Komentarze (0)