Dwa odrębne systemy wywożenia odpadów. Ratusz protestuje
Senator PiS, autor przepisów, wyjaśnia, że parlamentarzyści musieli wsłuchać się również w głos przedsiębiorców.
25.06.2016 09:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowy system gospodarki odpadami nie podoba się władzom Warszawy. Według przepisów przyjętych właśnie przez parlament, w miastach będą obowiązywały dwa odrębne systemy. Pierwszy – bezprzetargowy – dedykowany dla nieruchomości zamieszkanych, a drugi – wymagający przetargu – dla szpitali, biur i sklepów.
W efekcie do jednego budynku, w którym są mieszkania i lokale użytkowe, będą podjeżdżały dwie oddzielne śmieciarki – prywatna i samorządowa. Ten pomysł nie podoba się samorządom. Zwróciła na to uwagę, w imieniu Unii Metropolii Polskich, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- My jesteśmy najbardziej odpowiedzialni za odpady, kiedy Warszawa będzie zaśmiecona wszyscy przyjdą do prezydenta. Czy mają to robić prywatne firmy, czy publiczne - miasto chce mieć nad tym kontrolę. Jeśli chodzi o gospodarkę odpadami, to my jesteśmy zawsze najbardziej zainteresowani żeby to było dobrze robione. Zatem tutaj "in-house" był konieczny, Unia nam na to pozwoliła, a teraz okazuje się, że eurosceptycy idą pod prąd Unii i wprowadzają rozwiązania neoliberalne - powiedziała w radiu RDC prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Prośba przedsiębiorców
Senator Andrzej Stanisławki z Prawa i Sprawiedliwości, autor przepisów, wyjaśnił, że parlamentarzyści musieli wsłuchać się również w głos przedsiębiorców.
- Korzyści są głównie takie, iż na rynku odpadów będzie konkurencja, dalej będą mogły funkcjonować przedsiębiorstwa prywatne, nie będą upadały, te które zainwestowały duże pieniądze, a gminy mogą także wchodzić na tereny niezamieszkane, nikt im tego nie zabrania, ale niestety na zasadzie konkurowania z podmiotami prywatnymi - powiedział w radiu RDC senator Prawa i Sprawiedliwości - Andrzej Stanisławski.
Zmiany w prawie tłumaczone są też koniecznością dostosowania się do unijnej dyrektywy.
Źródło: (rdc.pl)