RegionalneWarszawa"Czytanie Coelho nie jest sexy" czyli Kolacje Literackie

"Czytanie Coelho nie jest sexy" czyli Kolacje Literackie

Rozmawiamy z Anną Roszman, która od dwóch i pół roku w warszawskim Tarabuku organizuje dyskusyjne spotkania literackie

"Czytanie Coelho nie jest sexy" czyli Kolacje Literackie

09.12.2012 15:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz częściej dyskutuje się o kryzysie czytelnictwa. Powstaje coraz więcej kampanii promujących czytanie książek. Oni jednak nie dyskutują o kryzysie, ale po prostu spotykają się i dyskutują o książkach. Anna Roszman i Maciej Marcisz pod opieką dr Joanny Frużyńskiej z Uniwersytetu Warszawskiego od dwóch i pół roku organizują Kolacje Literackie. Co dwa tygodnie w poniedziałek spotykają się w księgarnio-kawiarni Tarabuk, by rozmawiać o literaturze. O tym, jak wyglądają ich spotkania, czy naprawdę nadszedł kryzys czytelnictwa i o tym, że nie zawsze czytanie jest sexy, rozmawiamy z Anną Roszman, organizatorką Kolacji Literackich.

To jak jest z tym "kryzysem czytelnictwa"?

Nie jestem paranoiczką, która uważa, że rzeczywiście mamy do czynienia z kryzysem czytelnictwa. Nie chcemy, żeby stawiano nasz klub w świetle akcji typu "Czytanie jest sexy" albo "Nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka". Uważamy, że istnienie takiego klubu jest bardziej wartościowe niż milion kampanii promujących czytelnictwo. Nasze spotkania, gdzie naprawdę czytamy teksty i o nich rozmawiamy, są z pewnością lepsze niż spot reklamowy, gdzie Tomasz Kammel wyskakuje zza półki w BUW-ie i mówi, że czytanie jest super. My wolimy zebrać żywych ludzi, nawet jeśli jest to pięć osób i pogadać z nimi o prawdziwej literaturze, dobrej literaturze. Bo nie jesteśmy kolejnym klubem zorganizowanym przy osiedlowej bibliotece czytającym wszystko, co popadnie w imię wartości czytania. Dla mnie czytanie Paula Coelho nie jest sexy, chcę pożytkować swój czas na coś naprawdę wartego uwagi.

To co czytacie?

Od początku ustaliliśmy, że będziemy wybierać krótkie teksty: opowiadania, eseje, dramaty, które moglibyśmy sami skanować i wysyłać uczestnikom spotkań. Nie chcieliśmy porywać się na omawianie powieści i innych dłuższych form, a tym samym zmuszanie chętnych do poszukiwania książek i czytania ich niejako na akord. Czuliśmy też, że nie mamy takiej siły przebicia i zachęcimy do uczestnictwa raczej krótką i przystępną formą. Wybieramy autorów w miarę współczesnych. Jak dotychczas byli to między innymi Ernest Hemingway, Sławomir Mrożek, Georges Perec, Truman Capote, Janusz Głowacki czy Jane Bowles. Lubimy też antologie: opowiadania amerykańskie, słowackie, niemieckie. Jesteśmy otwarci na propozycje uczestników. Jutro będziemy rozmawiać o opowiadaniach Philipa K. Dicka.

Ile osób przychodzi na wasze spotkania?

W tej chwili na spotkaniach zawsze jest między 10 a 15 osób. Na początku były to mniejsze liczby, choć zdarzali się bardzo popularni autorzy, którzy przyciągnęli nawet około 20 osób (Georges Perec czy Etgar Keret). Prawdę mówiąc, ciężko moderować spójną dyskusję przy takiej ilości uczestników. Przyszedł moment, kiedy nie martwimy się już o frekwencję, mamy pewien stały skład uczestników. Oprócz tego na każdym spotkaniu jest ktoś nowy: ktoś, kto dowiedział się o nas przypadkiem, ktoś przyprowadzony przez znajomego lub jakiś nasz znajomy, który długo nie dawał się namówić na przyjście na spotkanie. Jeśli mam scharakteryzować uczestników, to my sami nie stawiamy żadnych ograniczeń, wręcz jesteśmy nastawieni na różne grupy wiekowe i różne światopoglądy. W dyskusji zależy nam na skonfrontowanie różnych punktów widzenia: o to przecież chodzi w konstruktywnej krytyce. Większość uczestników to ludzie młodzi, studenci lub osoby tuż po studiach, ale wynika to raczej siłą rzeczy: w takim toewarzystwie sami się
obracamy.

Jak wasze spotkania wyglądają w praktyce?

Najpierw wybieramy teksty, które umówimy na kolejnym spotkaniu. Robimy to sami, albo z inicjatywy ktoregoś z uczestników spotkania. Staramy się, aby objętość wyniosła kilkadziesiąt stron, maksymalnie sto. Kilka dni przed spotkaniem skanujemy teksty i wysyłamy w formie pdf uczestnikom – tym stałym od razu, a każdemu innemu chętnemu – po wysłaniu nam prośby na nasz adres mailowy albo na skrzynkę na Facebooku. Co dwa tygodnie w poniedziałek o 20:00 spotykamy się w Tarabuku i rozmawiamy o tym, co przeczytaliśmy. Zadajemy na rozgrzewkę ogólne pytanie o wrażenia z lektury, a potem dyskusja toczy się sama. Jej kształt zależy od uczestników i przede wszystkim od tekstu.

Czy masz swoje ulubione "książkowe" miejsca w Warszawie?

Przyznaję się do tego, że nie jestem molem książkowym. Ciężko być molem książkowym, jeśli niejako z obowiązku czyta się głównie teksty teoretycznoliterackie, co zajmuje dużo czasu i energii. Dlatego też nie jestem fanką antykwariatów ani polowania na książkowe okazje. Jeśli zaś chodzi o miejsca przyjazne czytelnikom w Warszawie, to mam oczywiście sentyment do Tarabuka na Browarnej, gdzie organizujemy spotkania Kolacji Literackich. Sama lubię też odwiedzać Wrzenie Świata – reporterską księgarnio-kawiarnię. Jakkolwiek literatura non-fiction stała się ostatnio bardzo modna, jest ona w kręgu moich zainteresowań.

Najbliższe spotkanie Kolacji Literackich odbędzie się jutro o 20:00 w Tarabuku, tym razem czytany będzie Philip K. Dick. Więcej informacji na stronie Kolacji lub na Facebooku .

Obraz
Obraz
Komentarze (0)