Co dalej z Muzeum Techniki? "Dostaliśmy propozycję przenosin do innego miasta"
Dyrektor Muzeum: "Wierzę, że uda się wyjść z tych kłopotów"
Zbyt wysoki koszt utrzymania placówki, brak stałości finansowania i potężne długi - to najpoważniejsze problemy Muzeum Techniki i Przemysłu NOT, któremu Zarząd Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie wypowiedział niedawno umowę najmu. Podczas debaty, jaka odbyła się w ostatnia środę w klubie CH25 przy Chłodnej zastanawiano się na przyszłością placówki.
Jak informowaliśmy niedawno powodem rozwiązania umowy były przede wszystkim narastające, bardzo poważne zaległości finansowe muzeum wobec ZPKiN. Zadłużenia wobec ZPKiN wynosi obecnie prawie 900 tys. zł. - Suma wynika z wielomiesięcznych zaległości czynszowych - podkreślała w rozmowie z WawaLove.pl Ewelina Dudziak, rzeczniczka prasowa Zarządu Pałacu . Dodała też, że ani Muzeum, ani Naczelna Organizacja Techniczna nie przedstawiły też jak dotąd żadnej realnej perspektywy uregulowania swoich zaległości wobec Miasta Stołecznego Warszawy.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, że Muzeum Techniki się wyprowadzi i będziemy musieli szukać innego najemcy – zapewnił wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak podczas debaty na Chłodnej.
– Muzeum płaci bardzo niski czynsz – 13,74 zł za mkw. powierzchni, podczas gdy koszt utrzymania wynosi ponad 20 zł miesięcznie – tłumaczyła Renata Kaznowska, prezes Pałacu Kultury i Nauki. – Problem polega na tym, że muzeum jest bardzo duże, więc uzbierało się już ok. 900 tys. zł zaległości. Chciałabym podkreślić, że nie jest problemem tylko czynsz, ale w ogóle środki na działalność muzeum. Tą decyzją chcieliśmy wywołać dyskusję i zaktywizować ludzi, którzy pomogą temu muzeum. Mamy nadzieję, że się uda – napis „Muzeum Techniki” znajduje się na Pałacu Kultury i Nauki od samego początku - mówiła
Propozycja przenosin do innego miasta
– Problem nie polega na stawce czynszu, tylko na stałości finansowania muzeum – wyjaśniał Jacek Kubielski, sekretarz generalny Naczelnej Organizacji Technicznej, która zarządza muzeum. - Jak można planować i tworzyć budżet, kiedy co roku drżymy, jaka będzie decyzja ministerstwa? Od samego początku umowa pomiędzy państwem a NOT była taka, że my – jako specjaliści – będziemy prowadzili muzeum, a państwo będzie je finansowało. Tak było przez ponad 60 lat. Teraz Ministerstwo Nauki twierdzi, że jest to muzeum prywatne. To niezrozumiałe.
Wyjaśniał też, jak doszło do zadłużenia. - Złożyliśmy – jak co roku – wniosek do ministerstwa o dotację. Odmówiono nam , bo ministerstwo twierdzi, że nie może dotować podmiotów, tylko konkretne zadania - mówił Kubielski. I dodał: - Przygotowujemy odwołanie od tej decyzji, lecz musimy poczekać, aż formalnie dostaniemy ją pocztą. Warto podkreślić, że przeprowadzka muzeum to bardzo duże koszty. Wyliczyliśmy, że potrzebowalibyśmy na to ponad 4 mln zł. Cieszą mnie zapewnienia władz miasta o dobrych intencjach. W bajce Krasickiego padło stwierdzenie: „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
– Ta zaległość powstała w tym roku. Jeszcze nie jesteśmy „na kartonach”, przecież odwołujemy się od decyzji Ministerstwa Nauki – dodał Piotr Mady, dyrektor Muzeum Techniki i Przemysłu NOT. – Samo pakowanie zajęłoby nam bardzo dużo czasu – kilkanaście tysięcy eksponatów, wystawy stałe i czasowe... Innym pytaniem jest, dokąd mielibyśmy to przenieść. Rozglądamy się za alternatywną lokalizacją. Dostaliśmy m.in. propozycję przenosin do innego miasta.
– Nie ma drugiego miejsca w Warszawie, w którym te zbiory mogłyby się zmieścić – zauważyła Aleksandra Sheybal-Rostek, radna Warszawy, która złożyła interpelację w sprawie obrony muzeum. – Przecież Pałac Kultury był specjalnie projektowany w taki sposób, by mogło w nim działać to właśnie muzeum. Jeśli doszłoby do sytuacji, że muzeum musi się wynieść do innego miasta, to byłby wielki wstyd. Tym bardziej, że jeśli państwo nie zaopiekuje się placówką, może dojść do sytuacji, że zbiory zostaną wyprzedane. To byłaby tragiczna wiadomość z punktu widzenia naszego dziedzictwa kulturowego i technicznego - dodała.
Przekazać na ręce Państwa
Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak uspokajał dyskusję. – Warto podkreślić, że opóźnienie w płatnościach nie zdarza się po raz pierwszy, zawsze udawało się nam jakąś wybrnąć – tłumaczył. – Jesteśmy pozytywnie nastawieni do placówki, przecież ją w pewien sposób dotujemy. Jeśli pobieramy od muzeum tylko połowę kosztów utrzymania powierzchni to drugą połowę musi dopłacić miasto. Chcemy, by muzeum dalej tu funkcjonowało i się rozwijało.
Jaki jest pomysł na uratowanie muzeum? - Chcemy przekazać je na rzecz państwa – zapowiedział Jacek Kubielski. - W 2015 r. porozumieliśmy się z Ministerstwem Gospodarki. Podpisano z nami umowę, że od 1 stycznia 2016 r. ministerstwo przejmie placówkę. Zmienił się jednak rząd i jego struktura. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest absolutnie niezainteresowane naszym muzeum. W przeciwieństwie do Ministerstwa Rozwoju, które zadeklarowało chęć rozmów. Jesteśmy umówieni na 13 lipca, mam nadzieję, że padną konkretne propozycje, bo tu trzeba działać szybko.
Odniesiono się też do kwestii umorzenia długów placówki. – Formalnie wniosek o umorzenie długów może złożyć sama placówka – tłumaczył wiceprezydent Jóźwiak. – Na pewnym etapie tej procedury radni mogą podjąć taką decyzję. Jednak trzeba podkreślić, że nie będziemy umarzać tych długów w nieskończoność.
Wiadomo jednak, że nie będzie połączenia muzeum z Centrum Nauki Kopernik, bo pojawiła się taka koncepcja. – Muzeum to powinno być muzeum, a plac zabaw niech pozostanie placem zabaw – tłumaczył dyrektor Mady. – Sytuacja, jak wiemy, jest trudna i trzeba ją wreszcie raz na zawsze rozwiązać. Deklarujemy wolę współpracy. Wierzę, że uda się wyjść z tych kłopotów - dodał.
Przeczytajcie też: Przechodzisz przez bramkę awaryjną w metrze? Możesz dostać wysoki mandat