70 lat temu wykonano wyrok na Franzu Kutscherze
Przeczytajcie o jednej z najsłynniejszych, udanych akcji Armii Krajowej! [WIDEO]
Kierownictwo Walki Podziemnej wydało rozkaz "jak najszybszej likwidacji" Franza Kutschery na początku stycznia 1944. Nie bez powodu - fanatyczny nazista, dowódca SS i Policji na dystrykt warszawski tuż po objęciu stanowiska w Warszawie 25 września 1943 wprowadził niespotykany wcześniej terror w celu zastraszenia ludności cywilnej. Zastosował na szeroką skalę egzekucje uliczne. Prawie codziennie ogłaszano przez uliczne megafony komunikaty o zatrzymanych podczas łapanek i rozstrzeliwanych bez żadnego śledztwa warszawiakach. Nie bez powodu nazywano go "Katem Warszawy". Kutschera postanowił złamać mieszkańców stolicy za wszelką cenę. Dlatego musiał zginąć.
Nie było wcale łatwo zlokalizować zakonspirowanego szefa niemieckiej policji. Na jego trop trafiono zupełnie przypadkiem! Aleksander Kunicki "Rayski", często penetrujący dzielnicę "policyjną" zaobserwował tam pojawienie się limuzyny z nieznanym mu generałem. "Rayski" zaczął śledzić jego przyjazdy do budynku Gestapo, ustalił też, że ów generał mieszka w Alei Róż 2 i nosi nazwisko Kutschera. Natychmiast powiadomił dowództwo, które rozpoczęło przygotowania do akcji.
W operacji uczestniczyło 12 osób. Żadna z nich nie miała nawet 30 lat! Najmłodsza, Elżbieta Dziębowska "Dewajtis" (na zdjęciu druga od prawej w dolnym rzędzie) nie miała nawet piętnastu! Dowódcą akcji został 22-letni Bronisław Pietraszewicz "Lot". To byli młodzi i niezwykle dzielni ludzie.
Pierwszą, nieudaną próbę przeprowadzenia akcji podjęto 28 stycznia 1944 r. Jednak ludzie, rozstawieni rozstawieni na stanowiskach w Alejach Ujazdowskich, nie doczekali się przejazdu Kutschery. Następną datę wyznaczono na 1. lutego. Tego dnia wszyscy stawili się na swoich stanowiskach, oczekując na ciemnego opla szefa znienawidzonej policji.
Znak do rozpoczęcia akcji (powieszenie peleryny na ramieniu) dała Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama". Samochód Kutschery skręcił w Al. Ujazdowskie dokładnie o godz. 9.06. Przed oplem jechała otwarta ciężarówka pełna niemieckich żołnierzy. Wzdłuż ulicy maszerował uzbrojony oddział SS. Opel jechał Alejami niecałe 150 metrów, gdy zza rogu ul. Piusa XI (obecnie Pięknej)
wyjechał samochód, który zablokował pojazd Kutschery. Opel musiał się zatrzymać. Wówczas z jego prawej podbiegł "Lot" i z bliska władował przez otwarte okno samochodu całą serię ze stena. Z drugiej strony zrobił to samo "Kruszynka". Po oddaniu swoich serii, chłopcy wyciągnęli Niemca na zewnątrz, a "Miś" oddał do niego ostatni strzał. Tak zginął Kutschera.
Miejsce akcji. Aleje Ujazdowskie, widok z ulicy Pięknej. Fotografię wykonał Stefan Bałuk
Na Polaków natychmiast posypał się grad kul z niemieckich karabinów maszynowych. Ale osłaniający nie byli bierni i do Niemców zaczęli strzelać ukryci w pobliżu towarzysze. Jedni utrzymywali ogień wroga pod kontrolą, inni zabrali rannych. Oddział wskoczył do przygotowanych dwóch samochodów i oba pojazdy oddaliły się z miejsca akcji. Cała akcja trwała 1 minutę i 40 sekund.
Śmierć poniosło czterech Polaków. Gęsicki "Juno" i Sott "Sokół", otoczeni przez Niemców na Moście Kierbedzia, w czasie odprowadzania samochodu do garażu, skoczyli do Wisły, ginąc w jej nurtach. Ciężko ranni Pietraszewicz "Lot" i Senger "Cichy" zmarli kilka dni po zamachu, w wyniku poniesionych ran.
Już następnego dnia po zamachu, w odwecie, Niemcy rozstrzelali 100 zakładników.
Zobaczcie na wideo jak przedstawiono zamach na Kutscherę w filmie "Generał Nil" Ryszarda Bugajskiego.