12 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy. Co się udało, a co poszło nie tak?
"Sami Zobaczcie" - tak prezydent Warszawy zachęca mieszkańców do sprawdzenia, jak zmieniło się miasto za jej urzędowania. Po trzech kadencjach nadszedł czas rozliczeń. Hanna Gronkiewicz-Waltz na ostatniej prostej przed wyborami stara się przekonać, że stolica to kraina szczęścia. Czy aby na pewno?
2 grudnia 2006 roku w fotelu prezydenta Warszawy po raz pierwszy zasiadła kobieta. Podkreśliła ten fakt w swoim przemówieniu podczas przysięgi w wypełnionej po brzegi Sali Warszawskiej Pałacu Kultury. Wzorem dla Hanny Gronkiewicz-Waltz miał być Stefan Starzyński, który w ciągu 5 lat swojej prezydentury zmienił miasto w nowoczesną metropolię. "Chciałem, żeby Warszawa była wielka" – mówił przez radio 25 września 1939 roku.
Czy kończącej trzecią kadencję prezydent choć trochę udało się zbliżyć do dokonań swojego poprzednika sprzed wojny? Zdobycie urzędu umożliwiło jej poparcie 53 procent głosujących w stolicy. Po dekadzie, w zorganizowanym przez ratusz sondażu, za dobrego gospodarza miasta uznawało ją już 74 proc. ankietowanych. Takiego wyniku nie miał żaden prezydent w historii Barometru Warszawskiego od początku prowadzenia tych badań, czyli 2004 roku.
Warszawiacy oceniają
Jednak poparcie dla Gronkiewicz-Waltz zaczęło topnieć w oczach po wybuchu afery reprywatyzacyjnej. W listopadzie 2016 roku pozytywnie oceniało jej działania już tylko 53 procent respondentów. Niewiele lepiej było w wynikach ostatniego Barometru Warszawskiego, przeprowadzonym w czerwcu tego roku. Jednak w sondażu IBRIS-u dla Onet.pl 12 lat rządów obecnej prezydent uznano ogólnie za dobry okres dla stolicy. 60 proc. ankietowanych wypowiadało się na ten temat pozytywnie.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej”, w którym szefowa warszawskiego ratusza musiała tłumaczyć się zarówno ze swoich dokonań, jak i porażek, te 60 proc. uznała za powód do dumy. "To mnie podbudowało" – tłumaczyła.
Aby jeszcze bardziej uzmysłowić warszawiakom, że ich miasto, dzięki staraniom byłej wiceprzewodniczącej PO, przeszło radykalną metamorfozę (a także by prezydentura Gronkiewicz-Waltz nie kojarzyła się jedynie z nieszczęsną reprywatyzacją), jesienią 2016 roku wystartowała kampania "Sami Zobaczcie".
Po dwóch latach w przestrzeni miejskiej wciąż można było zauważyć billboardy sygnowane nazwiskiem pani prezydent. 6 września zapytaliśmy więc ratusz, do kogo jest adresowana konkretnie ta kampania, ile wyniosły koszty jej finansowania, co promuje oprócz Hanny Gronkiewicz-Waltz i do kiedy jest zaplanowana? W połowie października do redakcji przyszedł mail informujący, że Zespół Wydziału Prasowego jest "w trakcie zbierania danych i przygotowywania odpowiedzi". Wygląda na to, że nie uda się jej uzyskać przed wyborami.
Głos w sprawie kampanii zabrała natomiast sama zainteresowana: "To sprawozdanie z bycia prezydentem przez 12 lat. Jestem do tego zobowiązana zgodnie z tym, co powiedziała PKW, żeby przedstawić ludziom takie informacje" – wyjaśnia w rozmowie z "Wyborczą".
Co zatem się udało, a co położyło się cieniem na tę długą, bo trwającą trzy kadencję prezydenturę Hanny Gronkiewicz-Waltz?
Żeby plusy nie przesłoniły minusów
O rezultatach prezydentury pierwszej kobiety na tym stanowisku mniej lub bardziej przychylnie wypowiadają się kontrkandydaci Rafała Trzaskowskiego, którego z naturalnych względów popiera Gronkiewicz-Waltz. Były wiceprezydent Jacek Wojciechowicz (obecnie bezpartyjny) podczas debaty telewizyjnej 12 października przyznał, że "te trzy kadencje zostały świetnie wykorzystane", a w Warszawie nigdy wcześniej nie zainwestowano i nie zbudowano tylu obiektów, co w ciągu ostatnich lat. Jednocześnie kategorycznie odcinał się od afery reprywatyzacyjnej, twierdząc, że nie on za nią odpowiadał.
Jan Śpiewak z komitetu Wygra Warszawa również podkreślił, że miasto w ciągu dekady zmieniło się "w sposób niewiarygodny, w ogromnej części na plus". Ale na tym laurka dla pani prezydent się skończyła. "Są rzeczy, które nie zostały załatwione. Są błędy, które zostały popełnione. Mówimy o aferze reprywatyzacyjnej, mówimy o naprawieniu krzywd lokatorów, które zostały wyrządzone przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i Platformę Obywatelską w Warszawie" – stwierdził.
Najwięcej zarzutów w stosunku do ustępującej głowy stołecznego ratusza ma Patryk Jaki, który ostrzega przed rządami Rafała Trzaskowskiego. Jego zdaniem w razie wygranej posła PO, warszawiaków czeka kontynuacja polityki Hanny Gronkiewicz-Waltz, ponieważ w przeszłości to właśnie on pełnił funkcję szefa jej kampanii wyborczej i jest niejako "autorem zwycięstwa" obecnej prezydent.
W krytyce działań urzędników pod wodzą Gronkiewicz-Waltz Jakiemu wtóruje kandydat na wiceprezydenta stolicy, Piotr Guział. "Budowa Muzeum Powstania Warszawskiego od koncepcji do otwarcia trwała półtora roku, a przez 12 lat nie możemy się doczekać aranżacji zieleni wokół kopca powstania. Park w tym miejscu Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała już w kampanii 2006 r., potem powtarzała to co cztery lata, a teraz tę obietnicę przejął Rafał Trzaskowski" – wyliczał we wrześniu tego roku były burmistrz dzielnicy Ursynów, stojąc u podnóża przywoływanego obiektu.
Faktycznie, sztuczne wzniesienie od lat domaga się rewitalizacji. Są plany urządzenia wokół niego parku akcji "Burza", ale pomimo obietnic nie rozpoczęły się w tym kierunku żadne prace. Takich deklaracji było więcej. Od kampanii samorządowej w 2006 roku prezydent stolicy złożyła mieszkańcom łącznie 151 obietnic. Część udało się dotrzymać, ale wiele wciąż czeka na realizację.
W artykule na łamach WP.pl z 2013 roku, podsumowującym dwie pierwsze kadencje Gronkiewicz-Waltz, prezydent chwalona jest m.in. za Most Północny i drogę S79, która połączyła Okęcie z ekspresową obwodnicą Warszawy. Problem w tym, że EOW wciąż czeka na swój południowy odcinek. Trasa biegnąca pod Ursynowem, przez Wilanów oraz mostem przez Wisłę aż do Wawra, ma zostać oddana dopiero w sierpniu 2020 roku, a więc już za rządów nowego prezydenta stolicy.
Gorzej wygląda za to kwestia budowy obwodnicy Pragi. Dla kierowców jest to jedna z najpilniejszych drogowych inwestycji w stolicy, która wciąż pozostaje jedynie na papierze. Prezydent tłumaczyła, że realizacja tej trasy nie była możliwa ze względu na… brak dofinansowania z Unii Europejskiej.
Hanna... Wielka?
Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z dziennikarzem "Wyborczej" nieskromnie przyznaje, że zastała Warszawę drewnianą, a zostawia murowaną. "Kiedy przychodziłam tu w 2006 r., po mieście jeździły stare ikarusy i pojedyncze pociągi SKM-ki. Ścieki były spuszczane wprost do Wisły, woda w kranach płynęła właśnie z tej rzeki” – mówi w wywiadzie z 15 października.
Trzeba przyznać, że 12 lat temu stolica Polski potrzebowała sporego zastrzyku inwestycji. Jednak budżet wynoszący wtedy 9,5 mld zł nie był z gumy. Dziś w stołecznej kasie do dyspozycji urzędników jest już 17 mld zł. Te wyliczenia nie uspokajają Patryka Jakiego. Jego zdaniem, jeśli chodzi o wydatki na rozwój, Warszawa jest opóźniona o dekadę. W programie "Kropka nad i” obwinił ekipę Gronkiewicz-Waltz o roztrwonienie 21 mld zł w wyniku nieprzemyślanej reprywatyzacji. Dodaje, że to prawie tyle samo, ile przez 12 lat wydano na wszystkie miejskie inwestycje (Jaki przytacza tu kwotę 23 mld zł, HGW określą ją na sumę 30 mld). "Warszawa nie wykorzystała wszystkich swoich możliwości" – twierdzi.
A co się udało? Prezydent chełpi się oddaniem I linii metra oraz budową kolejnych stacji drugiej nitki. I to właśnie z rozwoju miejskiej komunikacji jest dumna najbardziej. Zresztą transport publiczny według od kilku lat chwali sobie większość warszawiaków. Oprócz podziemnej kolejki wymieniono składy autobusowe (wszystkie pojazdy to niskopodłogowce) oraz unowocześniono tabor tramwajowy. System miejskich rowerów Veturilo jest jednym z największych w Europie. A jednośladami, po specjalnie wytyczonych dla nich drogach, można już dostać się z odległych dzielnic aż do samego Śródmieścia.
Za swój sukces Hanna Gronkiewicz-Waltz uznaje powstawanie nowych przedszkoli i żłobków oraz, obejmujący swoim zasięgiem coraz więcej przestrzeni, plan zagospodarowania miasta (z 13 proc. w 2006 roku teraz jest to 40 proc.). Chwali modernizację bulwarów wiślanych. Dziś Warszawa (tak jak chciał tego Starzyński), jest zwrócona frontem do rzeki. Spacerujący jej brzegiem mijają Centrum Nauki Kopernik, bary, tereny rekreacyjne i strefy relaksu, Multimedialny Park Fontann… Niestety, im bliżej Placu Defilad, tym więcej minusów.
Prowizorka ma się dobrze
Głównie za sprawą nierozwiązanej kwestii samochodów w centrum. Mimo obietnic podziemnych parkingów, wciąż ich brak, a pojazdów przybywa. Urzędnicy stawiają za to coraz więcej słupków, nie dając nic w zamian. Ten problem wytykał władzom w czasie kampanii m.in. Patryk Jaki. "Nie możemy wpuszczać do centrum wszystkich samochodów" – uzasadnia swoje stanowisko urzędująca prezydent. Jej zdaniem ważniejsze od zagospodarowania terenu pod Pałacem Kultury było stworzenie pod pl. Defilad węzła komunikacyjnego, gdzie krzyżują się dwie linie metra.
Na realizację czeka też Muzeum Sztuki Nowoczesnej i nowa siedziba TR Warszawa. Po wielu zawirowaniach, wciąż nie udało się postawić w centrum tych obiektów.
To jednak drobne niedociągnięcia w porównaniu z cieniem, jaki kładzie na bilans rządów Gronkiewicz-Waltz tzw. afera reprywatyzacyjna. Prezydent mimo sugestii kolegów z partii konsekwentnie nie stawiała się przed komisją weryfikacyjną, którą kieruje Jaki. Od kłopotliwych pytań nie udało się jednak uciec.
Nieprawidłowości w zwracaniu warszawskich nieruchomości przez ratusz szybko stały się tematem numer jeden jej politycznych przeciwników.
Afera reprywatyzacyjna
Broniła się, że o nieuczciwości urzędników dowiedziała się już po fakcie. Wcześniej nie brała pod uwagę, że mogą być zdolni do tego typu oszustw i to na tak dużą skalę. "W sprawie reprywatyzacji tak naprawdę byłam bezzębna. Zrobiłam to, co mogłam" – przyznaje na łamach "Wyborczej". Gronkiewicz-Waltz odchodzi więc z ratusza bez przyznania się do błędu, choć dwukrotnie przepraszała za swoich pracowników wszystkich poszkodowanych w wyniku "dzikiej reprywatyzacji".
Na dowód podjętych działań w rozmowie z Jarosławem Osowskim przytacza rozwiązanie uwikłanego w aferę Biuro Gospodarowania Nieruchomościami oraz stworzenie strony internetowej "Reprywatyzacja-fakty", dzięki której miasto stara się m.in. obalić "narastające wokół reprywatyzacji mity". Mimo prób gaszenia pożaru w stołecznym ratuszu afera dla Gronkiewicz-Waltz okazała się jednak zbyt dużym ciężarem do udźwignięcia.
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy prezydent, gdyby nie pomyłki personalne i oddanie zbyt dużej swobody jej podwładnym. Jedno jest pewne – pod rządami pierwszej kobiety zasiadającej w fotelu szefa warszawskiego ratusza, urzędnicy nie popisali się przezornością, a niektórzy wręcz działali na szkodę miasta. I to właśnie brak nadzoru nad pracownikami to największy grzech prezydent. Oby jej następca miał talent do skutecznej nauki na cudzych błędach.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl