Warszawa. Śmierć na WAT. Wykładowcy z zarzutami
Dwóch wykładowców Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie usłyszało zarzuty ws. śmierci studenta z czerwca 2019 roku. Podczas treningu fizycznego zasłabło wtedy trzech żołnierzy, a jeden zemdlał i nie odzyskał już świadomości.
05.06.2020 17:49
Zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu studentów oraz nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z nich usłyszało dwóch wykładowców WAT w Warszawie.
Warszawa. Śmierć na WAT. Zarzuty dla wykładowców
Śledczy podkreślają, że w toku postępowania zgromadzono obszerny materiał dowodowy. To m.in. zeznania świadków, dokumentacja i opinie biegłych.
"Przesłuchani w charakterze podejrzanych wykładowcy nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw i złożyli wyjaśnienia. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania prokuratura nie informuje o treści wyjaśnień" - informują służby w komunikacie przytoczonym przez polsatnews.pl.
Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Beata Kempa o Rafale Trzaskowskim: mówię to jako kobieta, bo kobiety mają intuicję
Warszawa. Śmierć na WAT
Chodzi o zdarzenie z czerwca 2019 roku na WAT w Warszawie. Podczas porannego biegu w pełnym rynsztunku zasłabło trzech podchorążych. W trakcie biegu zemdlał też student III roku, który nie odzyskawszy przytomności zmarł.
Sprawa od początku budziła wiele wątpliwości. Jedną z nich był czas wezwania pogotowia medycznego. Jak informowaliśmy 13 czerwca 2019 roku, władze uczelni twierdziły, że karetkę wezwano natychmiast. Radio Zet dotarło jednak do informacji, z której wynika, że studenta III roku WAT przyjęto na OIOM w Szpitalu Wolskim w Warszawie dopiero około godziny 17.
Warszawa. Śmierć na WAT. "Te biegi odbywał wcześniej"
Władze WAT broniły się także przed zarzutami o nieprzemyślaną porę odbywania się tego typu zajęć. Rzeczniczka uczelni tłumaczyła wtedy, że zajęcia specjalnie były prowadzone około godziny 8 rano, by uniknąć największych upałów. Jak podkreślała, nie był to pierwszy taki bieg zmarłego podchorążego. - Takie biegi odbywał wcześniej i nigdy nie miał z tego powodu problemów - mówiła Ewa Jankiewicz z WAT.
Bezpośrednio po zdarzeniu wuefista, który prowadził zajęcia, został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Zawieszono też zajęcia z biegomarszu, podczas których doszło do tragedii.