Warszawa pożałuje, jeśli on nie zostanie prezydentem?
- O wszystkim zdecyduje społeczność Warszawy. Jeśli jej odpowiada styl uprawiania polityki przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - przegram. Tylko, że to, że ja przegram, to mały problem. Większym problemem jest to, że przegra Warszawa - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" kandydat na prezydenta stolicy, popierany przez PiS Czesław Bielecki.
- Nie jest rzeczą normalną, że na przykład w centrum Warszawy niczego nie zbudowano tam, gdzie ma powstać agora miejska. Dlaczego nie powstało Muzeum Sztuki Nowoczesnej, którego projekt Hanna Gronkiewicz-Waltz odziedziczyła po poprzedniku? - pyta Czesław Bielecki. I jak deklaruje, zamierza pokonać swoją konkurentkę przekonując mieszkańców Warszawy, że to, co ona zaczęła lub robi, zrealizuje szybciej i lepiej.
Bielecki mówi, że chce zaproponować warszawiakom społeczną i urbanistyczną wizję miasta i zapytać, czy są gotowi iść za ta myślą. - Jeżeli nie są gotowi, jeśli uważają, że dzisiejsza polityka małych kroków, dwa kroki naprzód, jeden w tył, chowanie się za współpracowników im bardziej odpowiada - to powiem: trudno - mówi kandydat.
Bielecki dodaje, że ma dokładnie odwrotną tezę, niż prezydent Gronkiewicz-Waltz. - Żeby coś zrobić, nie trzeba rządzić dwie kadencje. Wystarczy sto dni, by pokazać, iż się wie, w którym kierunku chcemy razem iść. Następne sto jest potrzebne, żeby pokonać tyranię "zastałego" myślenia. Jeżeli w ciągu tych pierwszych dwustu dni uda mi się wygrać tę konkurencję, to radni będą ze mną - deklaruje.
Zapytany, czy przyjąłby propozycję zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz, gdyby taka się pojawiła, Bielecki odpowiada: - Może tak. Ale podchodziłbym do tego z daleko większą ostrożnością, niż do dzisiejszego poparcia PiS, bo Hanna Gronkiewicz-Waltz administruje przy pomocy swoich zastępców, a nie jest przywódcą lokalnej społeczności, który nadaje charakter zmianom. Znając to jej podejście, niechęć do konkretyzacji i to, że chętniej powołuje jakąś komórkę do spraw, niż sprawdza, czy ta komórka coś zrobiła, byłbym bardzo ostrożny w przyjęciu takiej oferty.
- Jeżeli ktoś się niepokoi, że będę przystawką Jarosława Kaczyńskiego, to powiem, że jako bezpartyjny kandydat popierany przez partię Jarosława Kaczyńskiego niepokoję się znacznie mniej, niż gdybym był, jako wiceprezydent, przystawką Hanny Gronkiewicz-Waltz - podsumowuje Czesław Bielecki w rozmowie z "Wprost".