Warmińsko-Mazurskie: saperzy rozminowali las w nadleśnictwie Spychowo
Ponad 250 pocisków artyleryjskich i granatów moździerzowych usunęli saperzy z lasu k. Spychowa na Mazurach. Zakończona akcja oczyszczania lasów z niewypałów jest częścią projektu finansowanego z funduszy europejskich, którym objęto 57 nadleśnictw w kraju.
02.10.2013 | aktual.: 02.10.2013 19:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ramach projektu zlecono prywatnej firmie saperskiej z Gdańska, zabezpieczenie, sprawdzenie i oczyszczenie blisko ośmiu hektarów lasu w pobliżu trasy kolejowej Szczytno-Pisz - poinformował Adam Gełdon z Nadleśnictwa Spychowo.
Jak wyjaśnił, miejsce od lat było uważane za niebezpieczne ze względu na niewybuchy i niewypały odnajdywane na powierzchni ziemi i pod ściółką. Z tego powodu podczas prac leśnych leśnicy nie mogli tam używać ciężkiego sprzętu. Przed kilkunastu laty podczas pożaru lasu w tym rejonie eksplodujące pociski uniemożliwiły akcję gaśniczą.
Janusz Lemieszek z firmy wykonującej prace saperskie poinformował, że podczas trwającej dwa tygodnie akcji cały teren sprawdzono kilka razy. W sumie wydobyto ponad 250 niemieckich pocisków artyleryjskich - przeciwpancernych i odłamkowych różnych kalibrów, granatów moździerzowych, pocisków rakietowych oraz skorupy pocisków, łuski z materiałem wybuchowym i amunicję.
Jak podkreślił Lemieszek, większość zapalników jest świetnie zachowana, więc znaleziska są nadal groźne - wysoka temperatura albo uderzenie łyżką koparki mogły spowodować detonację.
Część pocisków wykopano z głębokości ponad dwóch metrów. Według saperów mogli pozostawić je tam żołnierze niemieccy, którzy na początku 1945 roku wycofywali się z Prus Wschodnich przed nacierającą Armią Czerwoną. Prawdopodobnie próbowali je wówczas zdetonować w specjalnie przygotowanych dołach, ale użyli zbyt mało materiałów wybuchowych.
Jak powiedział zastępca nadleśniczego ze Spychowa Maciej Ligocki, zgodnie z umową firma saperska miała przeszukać i oczyścić z niebezpiecznych przedmiotów teren do głębokości 30 cm. Dlatego niewybuchy i niewypały, które znaleziono głębiej, zostaną przekazane do zniszczenia saperom wojskowym.
Zdaniem dowódcy patrolu rozminowania I batalionu składowania z Olsztyna chorążego Mieczysława Kościńskiego, podobnych znalezisk jest nadal bardzo dużo. Tylko w tym roku jego patrol, jeden z czterech w woj. warmińsko-mazurskim, otrzymał 186 wezwań do niewypałów i niewybuchów.
Jedną z większych akcji prowadzono w lasach k. Stryjewa, skąd wywieziono ponad 300 pocisków rakietowych o łącznej masie 12,5 tony. Niedaleko miejscowości Iłowo Osada saperzy znaleźli pociski artyleryjskie i ponad 600 przeciwlotniczych.
Jak przyznają saperzy, w ostatnich latach nasiliły się nielegalne poszukiwania niewybuchów, prowadzone przez miłośników militariów oraz zbieraczy złomu, którzy pozyskują żelazo i mosiężne pierścienie z płaszczy pocisków. Zdarzają się nawet próby piłowania niewypałów i usuwania zapalników - przed rokiem k. Nidzicy jeden ze zbieraczy został ciężko ranny przy próbie rozmontowania bomby kasetowej.
Rozminowanie lasu administrowanego przez Nadleśnictwo Spychowo zostało sfinansowane ze środków UE w ramach projektu "Rekultywacja na cele przyrodnicze terenów zdegradowanych, popoligonowych i powojskowych zarządzanych przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe". Uczestniczy w nim 57 nadleśnictw z całej Polski. Całość prac ma kosztować 130 mln zł i objąć ponad 24 tys. ha lasów.